Pozytywna marketingowa prostytucja i słów kilka o Mortal Kombat - Rock - 13 kwietnia 2011

Pozytywna marketingowa prostytucja i słów kilka o Mortal Kombat

To że seks się sprzedaje, to żadna nowość, ani też moje odkrycie. Ten wpis z jednej strony robię po to by opisać trend, a z drugiej podstępnie i z premedytacją wzbudzić Wasze zainteresowanie, zamieszczając wewnątrz tekstu odpowiednio wysoką dawkę erotyzmu.

Bo widzicie my gracze jesteśmy postrzegani przez deweloperów, jako banda szczeniaków, którzy pewnikiem ślinią się przed monitorami na widok odsłoniętej do połowy piersi, tudzież zgrabnych pośladków. I wiecie co? Jest w tym sporo prawdy.

Osobiście wyrosłem już ze ślinotoku, jednak erotyzm w grach komputerowych nie razi raczej mojego poczucia estetyki. Myślę, że erotyczny marketing w elektronicznej rozrywce jest dzisiaj znacznie ciekawszy niż kiedyś. Szczególnie kiedy produkcja jest warta uwagi nie tylko ze względu na zgrabne przedstawicielki płci pięknej, ale również na jakość gameplaya.

Moją uwagę zwrócił najnowszy Mortal Kombat, który zapowiada się wyśmienicie nie tylko dlatego, że Kitana, Sonya, czy Milena sprawiają, że podnosi sie temperatura otoczenia, ale głównie dzięki interesującej rozgrywce. Co mam na myśli? Otóż:

  • Absolutnie zachwyca mnie powrót do dwuwymiarowego przedstawienia walki;
  • mechanika kombosów, która nie wymaga skomplikowanej choreografii palcami na padzie, ale raczej zgrabnej kontynuacji ciosów;
  • gra przy użyciu dwóch bohaterów;
  • oraz wyzwania, które z zabawnego początkowo rozszerzenia stały się odrębnym trybem rozgrywki.

Ostatnio w sieci pojawiły się trzy filmiki, prezentujące wspomniane przedstawicielki krwawej bijatyki  w wersji „rzeczywistej”. Możemy sobie obejrzeć piekielnie udany i profesjonalny cosplay, którego  przeznaczenie jest raczej oczywiste. Potencjalny klient ma zaliczyć opad szczeki i ewentualnie erekcję, po czym będzie mu łatwiej sięgnąć do portfela.

Taktyka marketingowa zrozumiała, być może godna krytyki, ale chyba w czasach wojen, morderstw i rabunków, którymi codziennie zasypuje nas telewizja, odrobina seksu nie powinna nikomu zaszkodzić.

Problem pojawia się wówczas (i to jest właśnie punkt kulminacyjny dzisiejszego tekstu), że erotyzm zastawia na nas parszywą pułapkę, z której korzystają marni deweloperzy. Skojarzenia z seksem są na tyle pozytywne, że umiejętne zastosowanie reklamy spokojnie sprzeda kiepski produkt. Tutaj zdecydowanie dominują deweloperzy azjatyccy, nie mam pojęcia czemu, taka kultura widocznie. Tak czy inaczej strzeżcie się drodzy gracze, bo ładne piersi lepiej oglądać za darmo, niż w trakcie nudnawej gry.

Na koniec jeszcze małe pytanie, ale to za chwilkę. Najpierw jednak chciałbym żebyście spojrzeli na omawianą kwestię od strony wspomnianego Mortal Kombat. Mamy tutaj dobra grę (oby!), której deweloperzy wykorzystują seks w reklamie. Pytanie jest zatem takie: Jakie jeszcze znacie gry, które były świetne, a wykorzystały  reklamę bazującą na erotyzmie? Mi, z racji zainteresowań, w tej chwili do głowy przychodzi TERA Online (niby przed premierą, ale zapowiada się dobrze).

Rock
13 kwietnia 2011 - 09:06