Trzech odpowiedzialnych za immersję - Brucevsky - 21 kwietnia 2011

Trzech odpowiedzialnych za immersję

Jakiś czas temu Rojo pisał już o immersji i zachęcał na przykład do przypominania sobie, która gra zanurzyła nas w swój świat najbardziej. Warto jednak też zwrócić uwagę, że za dobrą immersję w daną wirtualną rzeczywistość odpowiadają w praktyce trzy „osoby”.

Są twórcy gier, którzy od lat nie spoczywają na laurach i starają się coraz ciekawiej, mocniej wciągać nas w tworzone przez siebie światy. W niektórych gatunkach wychodzi im to lepiej, w innych gorzej, ale ogólny progres dość dobrze widać. Wystarczy spojrzeć na pomysły w stylu Milo Petera Molyneux lub gry Shift 2 czy L.A. Noire. Coraz lepsza oprawa audiowizualna, bardziej dopracowana i zbliżona do rzeczywistości fizyka sprawiają, że zwiększa się immersja. Także konieczność na przykład poruszania się, aby sterować bohaterem, odbijać piłki czy rzucać przedmiotami wciąga nas bardziej w dane produkcje, bo na przykład męczymy się, jak podczas prawdziwej gry w tenisa. Jesteśmy przez tworzone przez twórców światy coraz lepiej wchłaniani.

Dlatego też od wielu, wielu lat producenci gier współpracują z ekspertami najróżniejszych dziedzin, aby lepiej dopracowywać swoje tytuły. Specjaliści od broni, samochodów, wyścigów czy działań taktycznych radzą jak lepiej przedstawić wydarzenia na ekranie, a profesjonalni pisarze pomagają tworzyć ciekawsze światy i bardziej wiarygodnych bohaterów. Dzięki temu zabawa przed telewizorem zyskuje na jakości, bo poprawia się realizm czy historyczna poprawność.

Bez twórców sprzętu nie wszystko byłoby jednak możliwe. Nowe mechanizmy czy peryferia rozbudowujące możliwości konsol, zwiększają opcje zabawy i tym samym uatrakcyjnią często grę. Oczywiście, idealnie jeszcze nie jest i z żyroskopów, dotykowych ekranów, kamer i czujników ruchu na pewno można wycisnąć więcej. Ale progres i ogólny zamysł są widoczne. Heavy Rain wykorzystujący Move albo Boktai na GameBoy Advance, który korzystał z czujnika światła słonecznego potwierdzają wpływ producentów sprzętu na immersję.

I wreszcie, trzecia główna osoba odpowiedzialna za wczuwanie się w wirtualne światy, czyli my sami. Nieodpowiedni nastrój, towarzystwo lub miejsce do gry mogą zepsuć nawet najbardziej dopracowany produkt i pozbawić go pewnej jakości. Starania twórców Silent Hill łatwo mogą pójść na marne, jeśli zdecydujemy się "bać się" na prywatce, przy głośnej muzyce w letnie popołudnie. Inaczej przygodę w miasteczku odbierze się za to w ciemnym pokoju, samemu, ze słuchawkami na uszach. Podobnie można odwrócić przykład z Buzzem!. Samemu możemy się starać, ale na pewno nie zrobimy atmosfery teleturnieju z nagrodami w taki sposób, jak z grupą lubianych znajomych.

Immersja jest ważna przy odbiorze filmów i gier. W klimat powinno się wczuć, zbliżyć do bohaterów, wydarzeń i miejsc przedstawianych na ekranie telewizora czy przenośnej  konsolki. Wtedy całość tylko zyskuje na jakości. Jak Wy sobie z tym radzicie? Odpowiednio dobieracie gry i filmy do Waszego nastroju i aktualnego miejsca i czasu zabawy czy nie przywiązujecie do tego większej wagi?

Brucevsky
21 kwietnia 2011 - 12:21