Postępująca choroba starych gier - Brucevsky - 26 kwietnia 2011

Postępująca choroba starych gier

Każdy wydany w ostatnich trzydziestu latach na konsole i komputery tytuł ma jakieś wady. Gdyby uznać, że każda gra jest na jakiś sposób „chora” już w momencie premiery to możemy przyjąć, że jej schorzenie postępuje w kolejnych latach obecności na rynku.

Innymi słowy, coś co przeszkadzało graczom w zabawie w momencie premiery, na pewno będzie jeszcze bardziej dokuczało osobom grającym w daną produkcję po latach. I nie chodzi tutaj tylko o starzejącą się oprawę audiowizualną.

Wiadomo, że postęp graficzny i technologiczny sprawił, że trudno dzisiaj bez skrzywienia przyjmować pierwsze rozpikselowane tytuły 3D, albo piszczącą muzyczkę z NES-a. Midi wkurza nas bardziej, bo przyzwyczajamy się do dźwięku w 5.1., a kanciaste ludziki irytują po zobaczeniu w akcji takiego L.A. Noire albo Heavenly Sword.

Nie grafika jednak, a inne błędy dają się głównie we znaki wszystkim fanom zabawy na poprzednich generacjach konsol. Jeśli w wydanym w 2003 roku True Crime: Street of LA bardzo zawodziła praca kamery to możemy być pewni, że w 2011 roku działania operatora będą nas doprowadzały do szewskiej pasji. Jeśli sterowanie było toporne w The Getaway w 2002  roku to jest więcej niż pewne, że przez problemy z kierowaniem postacią będziemy się wściekać lata później.

Co jednak ciekawe, są gry i gatunki bardziej podatne na rozwój chorób i te mniej narażone na pogarszający się stan zdrowia. Dzisiaj dawne RPG-i czy strategie wcale nie muszą odrzucać tak bardzo, jak chociażby pierwsze TPP-y w pełnym trójwymiarze. Ważne jest też to jak ogólnie dopracowany jest tytuł i ile tych wad ma. To z kolei nasuwa inny ciekawy wniosek. Dzisiaj „chorych” gier, leczonych później patchami i DLC, są dziesiątki. Czy to oznacza, że za dziesięć lat w te dzisiejsze tytuły nie da się już grać? Czy może jednak te kuracje antybiotykowe po premierze sprawią, że najnowsze dla nas dzisiaj gry unikną rozwoju toczących je chorób? Jak myślicie? Za dziesięć lat „retro-gamerzy” będą mieli lepiej?

Brucevsky
26 kwietnia 2011 - 19:07