Gdy wydajecie ciężko zarobione, lub długo zbierane pieniądze na upatrzony tytuł, czujecie satysfakcję, prawda? To poczucie, że kupując oryginalną grę wspieramy swoich ulubionych deweloperów i stajemy się częścią grupy pasjonatów i kolekcjonerów. W naszym pięknym nadwiślańskim kraju ceny gier nas nie rozpieszczają, więc wielu sięga po nośniki używane – sam czasem tak robię. Wszakże nadal pozostajemy legalni, a były właściciel danej gry zapewne wyda uzyskaną kwotę na jakiś inny tytuł, być może nowy. Tymczasem okazuje się, że twórcy gier wideo postrzegają takie postępowanie, jako czyn bardziej szkodliwy od piractwa. O tym, dlaczego kupując używane egzemplarze, zdaniem niektórych, jesteśmy gorszymi złodziejami niż piraci, będziecie mogli przeczytać w poniższym wpisie.
Walka z drugim obiegiem gier z początku wydawała się tylko niegroźną próba podbicia sprzedaży, demonizowaną przez żądnych sensacji dziennikarzy. Dodatkowy zestaw broni dla bohatera, odblokowywany za pomocą jednorazowego kodu, to raczej wirtualne poklepanie po ramieniu klienta kupującego nieużywane nośniki, coś niegroźnego dla pełnego odbioru danego tytułu. Oczywiście można tu mówić o „wycinaniu zawartości, która powinna być dostępna na każdej płycie”, ale nikt z tego powodu nigdy nie chciał robić awantur. Gorzej, gdy cięciom zostają poddane kluczowe aspekty gry, takie jak rozgrywka wieloosobowa – dzieje się tak coraz częściej i mamy prawo takimi posunięciami się niepokoić. Dotychczas o walce z rynkiem gier używanych mówili głównie gracze i dziennikarze. Niedawno, w świetle reflektorów odezwała się druga strona barykady w postaci pana Matta Westa, ze studia Lionhead. W rozmowie przeprowadzonej na potrzeby jednego z zachodnich serwisów, stwierdził on, że jego firma ponosi straty nie z powodu piractwa, tylko gier kupowanych z drugiej ręki. Początkowo, gdy zobaczyłem tę opinię, nie mogłem wierzyć własnym oczom. Primaaprilisowy żart? Mamy drugą połowę maja. Wierutna bzdura mająca nabić licznik odwiedzin portalu? Niestety nie...
Pan West, tłumaczy swoje stanowisko tym, że „z piratami nie można nic zrobić”. Wspomina też czasy swojej pracy z grami tworzonymi na PC oraz fakt, że każde zabezpieczenia ostatecznie zostaną złamane. W tym temacie jestem zmuszony przyznać mu rację. Całą wypowiedź odczytuję jednak, jako deklarację typu „ponieważ piraci zawsze z nami wygrywają, to dowalimy tym, którzy chcą być legalni, a ich na to nie stać i kupują gry z drugiej ręki”. Trzeba przyznać, że Microsoft dba o to, by ceny tytułów ze stajni Lionhead były przystępne. „Fable 3” kosztujący 169 zł w dniu premiery był dla mnie miłym zaskoczeniem. Minęło pół roku, a tytuł ten można nabyć za kwotę dwucyfrową, co również jest bardzo pozytywne – tak wyobrażam sobie poprawny wpływ „wieku” gry na jej cenę. Niestety, powyższe przykłady nie są czynnikiem łagodzącym w przypadku tak kontrowersyjnej wypowiedzi, tym bardziej, że jej autorem jest pracownik firmy, która sprzedawała czarny barwnik do ubrań postaci, jako DLC. Mój protagonista z „Fable 2” podczas wędrówek po Albionie odziany był w czarny płaszcz, zatem wielkie było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że zakup edycji kolekcjonerskiej części trzeciej gry nie upoważnia mnie do doświadczenia podobnego luksusu. 80 Microsoft Points i „nie ma zmiłuj” - oczywiście nie kupiłem.
Błędy powodujące zablokowanie postaci, kończące się rozpoczynaniem gry od nowa, z grzeczności przemilczę. Trzecia część „Fable” podobała mi się mniej niż poprzedniczka, lecz nadal był to ten sam magiczny świat. Jednak, gdy następnym razem udam się do sklepu po kolejną część sagi o bohaterach Albionu, której jestem fanem, będę pamiętał o wypowiedzi pana Westa. Rozumiem, że sklepy masowo skupujące i oferujące używane gry mogą wpływać na wyniki sprzedaży egzemplarzy nowych, lecz jako miłośnik gier wideo, poczułem się w tym momencie dotknięty. Czy jeśli pieniądze na przedpremierowe zamówienie „Fable 4” zdobędę dzięki sprzedaży kilku starych gier, w oczach pracownika Lionhead nadal będę gorszą wersją pirata? A Wy, czy kupujecie używane gry, czy tylko i wyłącznie nowe egzemplarze?
Ale latwo zauwazyc czemu pan z Lionhead tak psioczy. Wydali shitowego Fable 3, sprzedaz jaka jest taka jest, trzeba plakac ze nie ma wiekszej bo... bo cokolwiek: kosmici, piraci, gry z drugiej reki itp. A wystarczylo dac grywalne multi i nagle sprzedaz oryginalow (ze sklepu) rosnie.
Według mnie Ci co kupują gry legalnie powinni być bardziej zachęcani do kupna, a jest inaczej grę kroją i trzeba kupować dlc...
spokojnie, korzystajmy więcej z dystrybucji elektronicznej, to za jakiś czas rynek wtórny będzie marginalnym zjawiskiem.
@wiedeński kurier
Muszę przyznać Ci rację. Przykładowo w świecie PCtów zjawisko piractwa skutecznie zwalcza platforma Steam i jeżeli on byłby jedyną siłą napędową rynku komputerowego to sytuacja kopiowania gier lub zdobywania ich z drugiej ręki w ogóle nie miałaby miejsca....
Gorzej już sytuacja przedstawia się niestety z konsolami..., ale jednak kupowanie produkcji w second handach(Allegro) jest uderzeniem w krocze dla wszystkich producentów gier video...
Ale człowiek zawsze będzie chciał zaoszczędzić i niestety zawsze padać będzie na rozrywkę, której reprezentantami nie są tylko gry, ale też muzyka, czy filmy... Rynek na tym cierpi i potem widzowie dziwią się, że powstaje kolejna kiepska niskobudżetówka zamiast kasowego hitu...
No ale tak to już jest i nikt tego nie zmieni.
Kiedyś dawno temu zakladałem o czymś podobnym wątek, 'używany oryginał a pirat' przecież za dużo róznicy nie ma i tak nie dajemy zarobić producentowi.
Różnica jest - nie kupujesz kradzionego. A to że producent nie ma w tym momencie zysku mam dokładnie w d... Tak samo kupuję używane części, książki w antykwariacie i czasem używane płyty z muzyką.
Mysle ze jeszcze powinni zabronic odsprzedawania uzywanych samochodow, ubran i starych podzespolow do komputerow, ze o sprzecie elektronicznym z drugiej reki nie wspomne...
Dla mnie takie utrudnianie zycia legalnym uzytkownikom, ktorzy chca kupic gre orginalna to zwykle zlodziejstwo i ograniczanie swobody dysponowania zakupionym towarem.
Cos takiego powinno byc scigane przez urzad ochrony konsumentow. Kupujac cokolwiek... czy to samochod czy plyte z muzyka czy tez gre komputerowa mam pelne prawo odsprzedac ja dalej i juz. A wszystkie tego typu idiotyczne zabiegi beda powodowaly tylko to ze bedzie powiekszala sie rzesza ludzi korzystajacych z wersji pirackich.
Sam osobiscie nienawidze wynalaznow typu Steam ich idiotycznego software'u ktory musze instalowac, albo akcji z kodami przpisanymi do konta i braku mozliwosci odsprzedania gry.
Akurat moje gry zbieram i leza na polce... ale swiadomie nie kupuje gier ktore pozbawiaja mnie tej mozliwosci. Jedynym wyjatkiem z ostatnich lat byl Fallout NV.
To jakaś paranoja. Kupując używaną grę jesteś ,,piratem"? kto to wymyślił ? Chyba idiota z ciężkim udarem mózgu i IQ na poziomie mchów i paproci, z dewonu !!. I w ogóle ten wątek to chyba żart.
Ja kupuję w dużej większości gry używane, bardzo rzadko kupuję nowe, ale chyba liczy się to że ogólnie kupuje, a nie pirace, trochę nie rozumiem takiego toku myślenia, że niby teraz jestem gorszy od pirata? Dziękuje postoję.
Jak czytam wypowiedzi takich "producentów" gier to ciśnienie mi skacze. Producenci gier ruchają nas graczy od tyłu wciskając to że używana gra jest gorsza jak piractwo. Ja nie muszę grać online. Ja wcale nie muszę grać - granie mi przestaje przynosić radość czytając takie bzdury. DLC, które powinno być na płycie lub co gorsza jest tylko kupujemy kod, lub cyfrowa dystrybucja jest tańsza to czemu Mass Efect jest droższy od pudełkowej nawet z sklepu dla idiotów. Ciekawi mnie kiedy gracze zbuntują się przed takimi zagrywkami i pokażą, że nie chcą być dymani (xbox live w Polsce pojawił się tylko dzięki wspólnemu ruszeniu się Graczy).
Po co w ogóle kupować gry? Nie lepiej wejść na peb czy torrenty i pobrać grę?
No chyba, że ktoś musi kupić bo trzeba żeby grać w multi to tak, ale dla Single Playera wydawać setki złotych? To jest chore
ja gry ściągałem, ściągam i ściągał będę..
Kupić grę dla singla? NIGDY
Wychodzi na to, że lepiej piracić, bo mniej szkodzimi twórcą gier - brednie. Ja kupuje używki od pewnego znajomka, który przeważnie gry przechodzi na łapu capu - kupując ze sklepu i gra, która mu się nie spodoba sprzedaje mi za połowę taniej i kupuje następną nową. Nie wspieram przemysłu gier? Gościu ma kasę by kupić następna grę, tak to by tego może nie zrobił..
Po drugie kupując oryginalne gry prosto ze sklepu a nie z drugiej ręki często są po prostu śmieszne, dlaczego? kupuje ME2 edycje kolekcjonerksą na xboxa wracam do domu i nie działa mi DLC - bo na xbox polskim nie ma. Odpowiedź od producenta - niestety nic z tym nie zrobili, nie wspieramy, gówno prawda ;p Lepiej było mi kupić używkę, kupiłem dla kodu DLC, który nie mogę wykorzystać - idiotyzm.
zapomniałem dodać, że do używek kupuje DLC - ale pewnie i tak uważają, że przemysłu nie wspieram. pff
Jesteście debilami i tyle. Jak można myśleć, że kupowanie używanej gry to coś złego?! Kupując grę staje się ona naszą(!) własnością. Kupuję telewizor, a chce go potem sprzedać i mogę, ubrania też mogę używane sprzedać, płytę muzyczną tak samo, meble czy książki. Dlaczego gry komputerowe miałyby podlegać innym zasadom? Idioci wymyślają kolejne idiotyzmy.
Tak, a potem zabronimy sprzedaży używanych samochodów\RTV\AGD\książek\mebli itd. A wszystkich złodziei, którzy kupują używane rzeczy, do pierdla.
Papisotoromek -> Święta racja.
Patrząc w ten sposób, osoba kupująca np. używaną Toyote jest zwyczajnym złodziejem! Przecież koncern nie zarobi już pieniędzy na tym modelu. Takie zagrywki to istne dymanie graczy i klientów w dupę. Kupuję używane gry i nie widzę w tym nic złego, zwłaszcza gdy chcę zagrać w tytuł który starcza na 6 godzin, a w sklepie kosztuje 100zł - dajcie spokój.
Co do tych którzy twierdzą że jeśli kupować to tylko nówki, kampanie reklamowe niezła papkę wam zrobiły z mózgu, idąc tym tropem powinno się zakazać sprzedaży z drugiej ręki, zamknąć komisy samochodowe oraz portale aukcyjne, a na dokładkę wszystkich do więzienia wsadzić ot co!
papisotoromek - za 10 lat za taki wpis zostaniesz zbanowany na GOLu ;)
Ten proces przebiega powoli, jeszcze 10 lat temu, jeżeli ktoś porównałby kupowanie gier używanych do piractwa zostałby uznany za wariata. Teraz jakieś 50% już jest przez devsów ładnie urobione. Za następne 10 lat to będzie 100%, kupowanie/sprzedaż używek stanie się nielegalna (sami pośrednio zapłacimy za przepchnięcie odpowiednich ustaw) i za pisanie podobnych postów do papisotoromka Soulcatcher będzie ładował bany na tym forum ;)
[44] W identyczny sposób można powiedzieć o piractwie. Wszyscy tak broniący kupowania, pożyczania gier od kumpla, porównujący to do kupna używanego auta. Powiedzcie mi czym różni się to od piractwa? Ktoś kiedyś ciekawie napisał : Piractwo jest jak wypożyczanie książek z biblioteki. I miał on całkowitą rację. Ktoś kupuje grę, wstawia ją na stronkę a 5 osób ją pobiera = Ktoś kupuje grę, sprzedaje/oddaje ją koledze, ten kuzynowi a ten z kolei bratu...