Pora odstawić na chwilę elektronikę, wirtualne światy i przyjrzeć się bliżej mojej drugiej bani, jaką jest zabawa w Paintball. Blog zGRAJMY się! powstał m.in. właśnie z myślą o promocji tego wspaniałego sportu. Był on również inspiracją do stworzenia swojego czasu cyklu „Sportów przyszłości”. Jak wspomniałem w pierwszej jego części, radocha na smarowanie farbą dzieli się na dwie zasadnicze odmiany: Woodsball (leśny/militarny) i turniejowy Speedball. Pierwszemu praktycznie w całości (oprócz masek) poświęcony został cykl „Gadżetów na farbę” i kilka innych artów. Dzisiaj przyjrzymy się bliżej tej drugiej ścieżce rozwoju sportowego malarza światów. Co mnie skłoniło do takiej rozkminy? W ostatnią niedzielę wziąłem udział w takim turnieju. Był to mój debiut, wcześniej tylko zawody leśne. Okazał się udany, a dzień wspaniały. Z kilku powodów. Zjawisko współczesnych gladiatorów zasilanych farbą - zostanie Wam przybliżone. Za pomocą tekstu, obrazów i filmów. Zakładajcie machy, zdejmujcie barrele i wskakujcie!
Osoby, którym sport ten jest obcy, zapraszam do lektury tego tekstu: Paintball, czyli krok dalej w FPS-ach. Zrozumiecie o co cho, przykumacie podstawy, zaliczycie wstępne ogarnięcie. By było łatwiej i na swój sposób bardziej interesująco, pobawię się z Wami w czysto gamingowe porównania:
Speedball to odmiana turniejowa. Szybka, dynamiczna, gdzie nie ma miejsca na błędy. Twoi koledzy i zgranie z nimi są tak samo ważne, jak celność, szybkość reakcji i kondycja. Szalenie istotna jest komunikacja na polu [kto zszedł (bez kogo gramy), na ilu gramy (ilu pozostało przeciwników)], jasny podział obowiązków [kto za co leci (za jaki balon), kto kogo kryje, kto jaką przeszkodę chce zdobyć)], czas reakcji (wślizg, stop, ogień, unik, snap), myślenie przestrzenne (kto i skąd kroi do mojego lub do mnie, jak mogę odwrócić jego uwagę, skupić ją na sobie, dać czas koledze na zmianę pozycji), wyobraźnia (przewidywanie ruchów oponenta), celność (lobowanie, strzelanie przed biegnącym celem, prucie tam gdzie leci) i (paradoksalnie na końcu) Marker. Nie może to być oczywiście byle jaki sprzęt. Za 1300-1600 zł można już kupić porządną maszynę, która klamkom z przedziału 4500-5000 nie ustępuje w wielu aspektach. Zazwyczaj jest to kosmetyka. Maska, ciuchy, pasy, butle, elektryczne podajniki (Loadery) – wiadomo, uzbiera się kwota niemała. Jest to jednak wydatek jednorazowy. Problemy z finansami pojawiają się w przypadku amunicji, czyli kulek, których to płyną na arenie tysiące (sam mój team wypluł ich 14.000!). Jak paliwo do samochodu, dokupywać trzeba systematycznie. Woreczek liczący 500 sztuk to kilkugodzinna frajda dla początkującej Pychotki (świeżaka) na komercyjnej grze leśnej. Tutaj taki woreczek pęka w minutę (jednocześnie w pełnym załadowaniu nosimy ze sobą ok. 650 kulek) gdzie nierzadko strzelając i opróżniając cały Loader – ładujemy jednocześnie w locie kolejny magazynek (Fatboy, tuby z kulasami – te w pasach na plerach).
Niedzielna przygoda w Częstochowie opiewała na turniej tzw. Trójek (3 VS. 3). Jedni dojechać mieli drugich, jak najszybciej dostając się do bazy swojego przeciwnika (taki TD/CTF gdzie każdy jest jakby flagą). Można było dokonać tego nie eliminując wszystkich zawodników, lecz osobiście nie przypominam sobie takiej sytuacji. Mecze speedballowe rozgrywają się na specjalnie zorganizowanych arenach w kształcie prostokąta zabezpieczonego z każdej strony siatką ochronną. Pole, to starannie skoszona, płaska nawierzchnia wyposażona w przeróżne sztuczne przeszkody balonowe o przefikuśnych kształtach i przeznaczeniach. Każda zapewnia inne rozwiązania taktyczne. Ważne jest więc rozstawienie balonów z głową (tzw. Layout, symetryczne, sportowe ułożnie = równe szanse z każdej strony). Jest czas, jasne zasady, są i sędziowie: liniowi i polowi (nierzadko biegający ze specjalnymi tarczami). Wycieranie się po oberwaniu to nie tylko out – to hańba. Wycierus jak cheater – szacunkiem się nie cieszy.
Inna sprawa to atmosfera, której brakuje chociażby na trybunach polskich boisk piłkarskich. Zdrowa rywalizacja, sympatyczny doping, wzajemna, między-drużynowa pomoc na stacjach ładowania (kulek, powietrza, wycierania się przed meczem) - tzw. Pitstopach. Rodziny z dziećmi podziwiające zmagania swych mężów, ojców, braci, synów. Coś pięknego. Prawdziwe przeżycie. Wszyscy – gracze i widzowie to jedna wielka, zintegrowana przez wspólny sport i pasję - paintballowa brać.
Piękna pogoda, zawodnicy w swoich zbrojach, czule pielęgnujący swoje klamki. Planowanie strategii, obserwacja taktyki drużyn przeciwnych, wyciąganie wniosków, badanie przyczyn niepowodzeń. Mimo, że nie zawsze było łatwo, mojej kochanej drużynie BUKKAKE z klubu AiR (Akupunktura i Reinkarnacja) udało się w końcu wywalczyć pierwsze miejsce na podium. Epicka, pamiętna chwila. Teraz, puszczając znajomym amerykański Speedball na YouTubie, będę mógł uczciwie powiedzieć – ja tez tak miałem! Koniec siedzenia w krzakach, przechodzę na Speed! 12 godzin leci niczym zawodnicy na arenach i kulki na niebie – jak burza. Emocje, adrenalina, pasja, wspomnienia, przyjaźń, oddanie. Każdemu życzę bani, która to gwarantuje.
WSZYSTKIE TEKSTY O PAINTBALLU W TYM MIEJSCU
P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebooku, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje i doceniam.