Najlepsze gry bez kontynuacji - fsm - 7 lipca 2011

Najlepsze gry bez kontynuacji

Bywa tak, że zagraliście w coś, co Was urzekło z tej czy innej przyczyny i miło sobie takie coś wspominacie. Ale oczywiście, jak na złość, gra taka ma już swoje lata, a jej oryginalni twórcy albo dawno zwinęli interes lub sprzedaż była za niska i taki tytuł żyje tylko w umysłach sentymentalnych graczy. Np. w moim. Chcę się podzielić z Wami listą tytułów, które zapadły mi w pamięci i których sequele lub remake'i chętnie bym ujrzał na współczesnych maszynach.

Oczywiście mam świadomość, że tego typu zabiegi rzadko kiedy bywają udane (BTW mimo wszystko liczę mocno na reinkarnację Carmageddon) i że pewnych gier tykać już nie wolno. Z tego też powodu wybrałem gry mniej popularne i takie, które miały tylko jedną część. Wszystkie natomiast mają to COŚ. Kolejność alfabetyczna, mogą się trafić spoilery.

Freelancer

Zawsze lubiłem latać statkami w przestrzeni kosmicznej (od czasów premiery Darklight Conflict w 1997 - na wszystkie TIE Fightery i Elite'y jestem chyba za młody), jednak bardziej podobały mi się rozbudowane zręcznościówki niż symulacje. Jednym z takich właśnie fantastycznych, rozbudowanych i piekielnie wciągających tytułów jest Freelancer. Duży świat, niezła fabuła, bardzo fajny finał (sfera Dysona!), mnóstwo statków, ulepszeń i całej reszty. Naprawdę świetna gra, wspominam bardzo miło.

Nox

O tej grze pisałem w przypadku tytułów ukończonych więcej, niż jeden raz. Magiczny, kolorowy i świetnie nakreślony świat tego wesołego hack'n'slasha wciąga niesamowicie i ujrzenie dokładnie tej samej gry, w jakimś stylizowanym 3D lub ładniutkiej (myślcie: Trine w rzucie izometrycznym) części drugiej byłoby spełnieniem jednego z takich moich małych, gamingowych marzeń.

Oni

Jest to prawdopodobnie najlepsza, najciekawsza i najbardziej klimatyczna chodzona naparzanka ever. Bungie, zanim zajęło sie wypluwaniem kolejnych Halo, stworzyło stylizowaną na anime fantastyczną grę akcji z całą masą ciekawych combosów i interesującą fabułą, która miała dwa zakończenia zależne od pewnego istotnego wyboru podjętego pod koniec. KLASA!

Psi-Ops: The Mindgate Conspiracy

Ten tytuł zna pewniej mniej osób, niż pozostałe na tej liście. Gierkę poznałem w pełni dzięki pełnej wersji umieszczonej w którymś tam numerze CDA. O co chodzi? Jest bohater bez pamięci, posiadający potężne moce psychiczne - telekineza, pirokineza, kontrolowanie umysłów, etc. i jest fabuła opisująca tradycyjne konspiracje w niedalekiej przyszłości. Sequela nie będzie (Midawy padł), a szkoda, bo w Psi-Ops bardzo wyraźnie da się odczuć bardzo przyjemne poczucie bycia zajebistym madafakerem, któremu żaden przeciwnik niestraszny.

Re-Volt

Obok Micro Machines jest to najlepsza wyścigowa gra, w której sterujemy małymi samochodzikami. Pędzimy po pokojach, ogrodach, podjazdach... Świetny pomysł, rewelacyjne wykonanie, elektryzująca grywalność. W swoim czasie był to przy okazji jeden z ładniejszych racerów na pecetach. Naprawdę bardzo miło wspominam.

Star Wars: Republic Commando

Jedna z lepszych gier umieszczonych w tym uniwersum, która jednocześnie nie pozwala rozpierdzielać wszystkiego Mocą i mieczem świetlnym. Jest czterech żołnierzy, jest zadanie, jest akcja. Grę pamiętam jako ładny, klimatyczny tytuł z bardzo fajnym, kontekstowym systemem wydawania rozkazów kompanom. Wolałbym ujrzeć Republic Commando 2 niż Force Unleashed 2 (wiedząc, jak ta druga gra wygląda). Ale przecież nie ja o tym decyduję...

Titan Quest

Obok Torchlighta jest to absolutnie najlepsze "Diablo-wannabee", jakie istnieje (przy okazji wygląda naprawdę ładnie nawet dziś). I choć h'n's z przeszłości załatwiłby sequel/remake Noksa, to gdyby była opcja zagrania w kontynuację TQ, byłbym równie zadowolony. Uważam, że Iron Lore odwaliło kawał dobrej roboty i wielcem smutny, że chłopaki byli zmuszeni zakończyć działalność. Inna sprawa, że teraz (pod innym szyldem) pracują nad Grim Dawn, więc może duch ich poprzedniego dzieła zostanie zachowany?


Tyle ode mnie. Na pewno zapomniałem o jakieś perełce, którą przypomnicie mi w komentarzach. Zatem do dzieła!

fsm
7 lipca 2011 - 11:54