Gry które przeszedłem więcej niż raz - fsm - 25 maja 2011

Gry, które przeszedłem więcej niż raz

W poniedziałek mieliście okazję przeczytać moje łzawe wyznania dotyczące gier, których z różnych względów nie udało mi się ukończyć. Czas zatem na porośniętą włosami, męską, kanciastą opowieść o tytułach, które uznałem za wystarczająco wypasione, by przejść je więcej niż jeden raz. I podobnie jak poprzednio - jestem absolutnie pewien, że wielu z Was ma swoje ukochane gry, które katowaliście do nieprzytomności. Dajcie znać.

Moja lista tym razem będzie alfabetyczna. Zapraszam!

Diablo

Gra urzekła mnie od samego początku. Udostępnione demo z Butcherem w roli bossa skończyłem niezliczoną ilość razy, więc gdy tylko dane mi było w końcu zagrać w pełną wersję (pozdrawiam kolegę-właściciela) sytuacja się powtórzyła - wszak trzeba było wypróbować wszystkie postacie. Prosta mechanika gry, genialna muzyka i to niesamowicie wciągające "coś" sprawiły, że Diablo to gra do wielokrotnego przechodzenia solo i w grupie.

Diablo 2 + Pan Zniszczenia

Temu tandemowi poświęcę kiedyś osobny wpis, wszak Diablo 2 to moja najukochańsza gra ever. Nic więc dziwnego, że również została zaliczona razy kilka. Podstawkę z uśmiechem pokonałem dwukrotnie jako paladyn w błyszczącej zbroi (ale oczywiście wypróbowałem także resztę gromadki), zaś rozszerzenie pozwoliło cieszyć mi się zabójczynią przez wszystkie 5 aktów. W kwestii grywalności i frajdy płynącej z zabawy - mój absolutny Mount Everest w branży gier.

Half-Life

Na początku był Uplink - cudowne demo-epizod, które od samego początku mówiło: jak nie zagrasz w fulla, skoczy Ci gula. Zagrałem więc. Dwa razy od początku do końca. A gdy za pierwszym razem w trakcie zabawy oskryptowana scenka sprawiła, że mój Freeman został złapany przez żołnierzy, szybko zrobiłem "load game" i zacząłem rzucać przed siebie granaty - wszak skoro oni tam stoją, to muszą zginąć. Podobnie zresztą było z zakończeniem. Jak to się nie da wygrać tej potyczki?! Szkoda, że nie wiedziałem nic o skryptach w tamtych czasach. HL mistrz!

Half-Life 2

Hm, dziwna tendencja się pojawia. Sequele okazują się lepsze od podstawek i wciągają jeszcze bardziej. HL2 urzekł mnie głównie prezentacją historii i wiarygodną fizyką. Nie zaszkodziło również zakończenie będące idealnym przykładem cliff-hangera. Pomyślałem - taaaak? To jadę jeszcze raz, będę krócej czekał na Epizod 1. Warto było, ale już dodatki ukończyłem tylko raz. Zaplanuję sobie przejście całości na nowo przed premierą trójki. Wszystko wskazuje na to, że będę miał na to duuuużo czasu.

Nox

Ach, Westwood. Zdolne chłopaki, które zrobiły nie tylko Command & Conquer. Nox to najlepsza gra diablopodobna (a co, nie będę pisał hack'n'slash), z bardzo fajnymi postaciami, humorem i trzema zupełnie różnymi początkami powiązanymi z wyborem klasy naszego herosa. Przy okazji zaś Nox ma zupełnie fantastyczną namiastkę silnika fizycznego - każdy wybuch rozrzuca graty po okolicy, przechodząc wśród skarbów nasza postać je przesuwa etc. Świetna robota, aż mnie nachodzi by spróbować jeszcze raz. Magia, panie, magia!

Portal

Trzecia gra od Valve na tej liście to tytuł, który trudno byłoby przejść tylko jeden raz. Wszak to taka maleńka perełka urzekająca absolutnie wszystkim, co się w niej znajduje. Pomysł, projekty, dialogi, humor, fizyka... Wszystko w tej grze się sprawdza, więc tuż przed premierą dwójki szybciutko przeszedłem Portala raz jeszcze by być na bieżąco i w klimacie.

Splinter Cell: Chaos Theory

Ostatnia gra to tytuł, nad którym zachwycałem sie nie tak dawno w recenzji i którego ocenę musiał potem zawyżyć eJay :) Nie zmienia to faktu, że Chaos Theory to najlepsza część przygód Sama Fishera i gra na tyle rozbudowana i ciekawa, by spokojnie grać w nią co kilka lat i cieszyć się tak samo, jak za pierwszym razem. We wszystkim pomaga wolno starzejąca się oprawa i delikatna nieliniowość w budowie poszczególnych poziomów. Czy seria kiedyś wróci do chwały z 2005 roku?


Tyle wyszło z usilnego przypominania sobie, jakie gry przeszedłem więcej niż raz. Jest szansa, że ta lista jest większa, ale prawdopodobnie pozostałe gry nie były aż tak istotnymi dla mnie tytułami. Ma się rozumieć mam też w pamięci sporo produkcji, w które chciałem zagrać raz jeszcze, ale się nie udało...

Przykładowo wyraźnie pamiętam, że zachwycony Homeworld: Cataclysm na pewno podchodziłem do niego drugi raz, ale nie wydaje mi się bym go ukończył dwukrotnie. Portala 2 zaś zacząłem przechodzić od nowa niemal od razu po obejrzeniu zakończenia, ale pojawił się nowy Wiedźmin i na razie gra poszła w odstawkę. Wiedźmina pierwszego też zresztą chciałem przejśc raz jeszcze, by mieć postać do zaimportowania, ale ogólna długość gry w połączeniu z brakiem czasu na to nie pozwoliły. Dwójkę też chciałbym ukończyć dwukrotnie, ale znając życie - nie zmieszczę jej wśród życiowych czynności maści wszelakiej (i premiery DNF).

A jak jest z Wami? Piszcie!

fsm
25 maja 2011 - 15:52