W każdym gatunku gier wideo możemy wskazać tytuł, który był dla niego początkiem lub kamieniem milowym. Dziś postanowiłem się zmierzyć z prawdziwą legendą, czyli dziadkiem wszystkich znanych nam pierwszoosobowych strzelanin. Panie i Panowie, przed Wami „Wolfenstein 3D” – gra która zdefiniowała formę FPSów na lata. W tym wyjątkowym materiale zobaczycie wesołego Hitlera, dowiecie się kim są dwaj najważniejsi branżowi John’owie, sprawdzimy czy faktycznie wszystkie beczki w grach wybuchają oraz zbadamy kilka sekretów, które kryje w sobie zawiły labirynt korytarzy zamku Wolfenstein.
Wziąłem sobie do serca Wasze komentarze umieszczone pod moim ostatnim filmem, za które serdecznie Wam dziękuję. Poprawiłem jakość dźwięku podłączając headset do zewnętrznej karty Soundblaster 5.1 External pod USB, której parę lat temu używałem podczas grania setów dvjskich na imprezach. Niezbyt przepadałem za tym urządzeniem z racji tragicznych sterowników, lecz okazało się, że Windows 7 potrafi sam je skonfigurować i podstawowa funkcjonalność działa znakomicie. Popracowałem również nad przebiegiem samej rozgrywki; nie ginę, jest dynamiczniej i mam nadzieję, że ciekawiej. Zastanawiam się tylko czy miejscami nie pędziłem zbyt szybko do przodu. Uważacie, że powinienem robić dłuższe materiały i dzielić je na odcinki?
Zamiast opisu gry, który poczyniłem w samym filmie pozwolę sobie wypunktować niektóre rewelacje, które wyczytałem na oficjalnej stronie gry:
Uwaga! Gra nie jest sprzedawana na terytorium Niemiec.
A teraz zatrważająco wygórowane wymagania sprzętowe:
I jak, Wasze komputery dadzą radę z odpaleniem „Wolfensteina 3d”?
„Króciutkie” demo, lub jak kto woli wersję shareware gry, której przejście zajmuje więcej czasu, niż tryb kampanii większości współczesnych pierwszoosobowych strzelanin, możecie pobrać z oficjalnej strony gry.
By tytuł ruszył pod Windowsem XP/Vista/7 potrzebny jest jeszcze emulator DosBox.
Zapraszam Was serdecznie do obejrzenia mojego materiału oraz zapoznania się z samym poczciwym „Wolfem” jeśli jeszcze nie mieliście okazję. Uwierzcie mi kochani, że ta gra nawet dziś „robi” dobrze każdemu miłośnikowi strzelanin!