Nosowska tydzień po premierze - fsm - 1 października 2011

Nosowska tydzień po premierze

Nosowska zdolna jest i nie umie nagrać słabej płyty. Różne wersje tego zdania powtarzane są praktycznie w każdej publikacji dotyczącej jej najnowszego albumu - 8. Ta publikacja również powtórzy to stwierdzenie, bo jej autor (ja) uważa Katarzynę Nosowską za absolutnie najzdolniejszą wokalistkę, jaka szczyci się polskim paszportem. Inna sprawa, że chyba nie dostrzegam w tej płycie aż tak głębokich pokładów geniuszu...

Pierwsza solowa Nosowska z 1996 roku to elektroniczne zaskoczenie dowodzone przez Smolika. Czad. Druga Nosowska to więcej tego samego, ale jeszcze lepiej. Wydane w 2000 roku Sushi to ostatni romans Kasi z elektroniką w wykonaniu wspomnianego już Smolika. Romans udany. Siedem lat trzeba było czekać na nową (dosłownie) Nosowską, która za pomocą tandemu Macuk/Bors zmieniła styl na bardziej... Organiczny? Z Ósemką jest podobnie, co z ostatnim albumem Heya. Mało czadowy, mało zadziorny. Klimat jest raczej jesienny, melancholijny i relaksujący ucho. A przynajmniej tak się początkowo zdaje.

Mocniejsze fragmenty są dwa - Daj spać ze świetnym, wybijanym przez pianino rytmem i takim sposobem śpiewania, że aż mi się M&M's-y w dłoni roztapiają oraz singlowa Nomada, która jest naprawdę fajnym utworem. Tak po prostu. Reszta płyty to smyki, delikatne klawisze oraz saksofony i klarnety (których zupełnie się nie spodziewałem). Nie jest jednak tak, że Ósemka smęci. Na szczęście nie. Ziarno to znowu rytmiczne pianino i połamany perkusyjny rytm, a JPS chwali się absolutnie czadowymi, saksofonowymi atakami znikąd w drugiej połowie utworu. Warto jeszcze zwrócić uwagę na zamykające album: Tętent (umiem to nazwać tylko stwierdzeniem "mroczny minimal") oraz zaskakujący O lesie, który jest tak wesoły i optymistyczny, i Disneyowski wręcz, że aż jak nie Nosowska. Cudne!

Czyli co? Podoba mi się? Po tygodniu słuchania płyta jawi się jako lepsza, niż po pierwszym podejściu, gdy byłem trochę zawiedziony smutami i generalnym brakiem dynamiki. Ale zyskuje 8 po jakimś czasie i na pewno spokojnie można ją postawić obok UniSexBlues. O tekstach, które są niezmiernie ważnym elementem twórczości Nosowskiej, nie napiszę nic poza: wysoki poziom został utrzymany. Umi kobita pisać, że hej. Ale żeby 8 była geniuszem i płytą roku? Według mnie nie. Z pewnością jednak, gdybym posłuchał tego jako czterdziestoletni ja, doceniłbym bardziej (jak to czynią krytycy publikowani na łamach prasy ogólnopolskiej i nie tylko). Tak czy siak - kawał dobrej muzycznej i poligraficznej (ładny digipack skrywający książeczkę z tekstami) roboty. Sami sprawdźcie – poniżej jest teledysk do Nomady, a na myspace pani Kasi można zapoznać się z 5 innymi utworami.

fsm
1 października 2011 - 18:49