L.A. Noire na 30 fps czyli zmieniam jesienne priorytety - eJay - 9 listopada 2011

L.A. Noire na 30 fps, czyli zmieniam jesienne priorytety

Ok, teraz jestem potwornie wkurzony. Ta jesień na moim prywatnym ołtarzu miała stać 3 tytułami na PC: Battlefieldem 3, Batmanem: Arkham City oraz L.A. Noire. Pole Walki sprawdza się fajnie, czuję, że co najmniej do świąt będę regularnie opróżniał magazynki i zbierał nieśmiertelniki wrogów. Co z resztą?

Przepraszamy, ale nie pogra Pan w tę grę...przynajmniej teraz.

Batman stale się opóźnia, ciągle coś przy nim dłubią, na konsolach gracze masterują rozgrywkę ile wlezie podczas gdy posiadacze kompów wciąż robią oczy jak kot ze Shreka. No i L.A. Noire. Gra niezwykła i zjawiskowa, dziwna, oryginalna, ociekająca klimatem i... doprowadzająca do katastrofy studio, które ją zrobiło. Miałem ochotę przetrawić przygody Cole'a Phelpsa ciurkiem, a tu w Stanach premiera i pierwsze „wąty” u klientów.

Ponoć to 100% port z konsol. Nie to żebym oczekiwał napisania całości od nowa, bo w sumie do interfejsów rodem z X360 jestem przyzwyczajony (wyrobione przy grach piłkarskich), ale sądziłem, że Rockstar Leeds popchnie kilka kwestii do przodu. Zwłaszcza, że PC ma do zaoferowania klawiaturę oraz pada, mocniejsze komponenty, wyższą rozdzielczość i masę innych atrakcji. Twórcom chyba jednak było bardzo śpieszno bo nie znaleźli złotego środka na optymalizacje technologii pod kątem mocy współczesnychPC. To znaczy znaleźli – zlockowali wszystko na 30 klatkach na sekundę. Myślałem, że takie numery to już rzadkość, a tu proszę. Megahit dorobił się mimo wszystko trochę rozczarowującej wersji na blaszaki.

Z tego względu moje growe priorytety trochę się zmieniają. L.A. Noire zostawiam sobie na „gwiazdkę” (po prostu muszę w to zagrać, bez względu czy śmierdzi portem czy nie), a na podium idżejowego hajpa wkracza Skyrim, czyli coś czego od początku się bałem – Morrowind mnie nudził (wiem, grzeszę), Obliviona wymęczyłem, ale cholera, ja lubię eksplorować ładne i bogate światy więc ta gra bardzo mi pasuje na chwilę obecną. A jak tam u was z prywatnym harmonogramem zapalonego gracza? Macie coś na oku, coś Was rozczarowało, a coś nieoczekiwanie zainteresowało?

eJay
9 listopada 2011 - 19:20