Dragon Ball - Najlepsze anime forever! - RazielGP - 18 stycznia 2012

Dragon Ball - Najlepsze anime forever!

Dragon Ball, ze wzkazaniem na „Zetkę” jest moim ulubionym anime jakie kiedykolwiek powstało. Mało ambitne, ale widowiskowe dzieło, sprawiło że miliony widzów zakochało się w tym serialu. Moje początki były co prawda nikłe, ponieważ w czasach gdy „Smocze Kule” były emitowane u nas na RTL7, ja nie posiadałem tego programu, więc za każdym razem musiałem udawać się do kuzynów aby móc obejrzeć kolejne odcinki. Dopiero w roku 2007, zabrałem się za obejrzenie wszystkich odcinków jakie kiedykolwiek powstały, wraz z filmami. To był wspaniały rok. Wielomiesięczny seans na który składało się 508 odcinków.

Turniej Tenkaichi Budokai

Dziś omówię jedną z nich. Pierwsza seria nie wprawiała początkowo w zachwyt. Otóż Goku jako dziecko co prawda posiadał spore ilości energii, ale walki przedstawiono tam w dość humorystyczny i mało widowiskowy sposób. Same przygody u boku Bulmy oraz kolejnych, nowo poznanych postaci prezentowały się całkiem nieźle, a głównym celem jaki obrali sobie nasi bohaterowie, były legendarne smocze kule, mające moc spełniania życzeń. Oczywiście nie tylko oni mieli na nie chrapkę. Początkowo ich przeciwnikami byli - przygłupi Pilaf wraz ze swoją równie inteligentną bandą. Następnie organizacja zwana „Czerwoną wstęgą - Red Ribbon”, a na końcu prawdziwy demon - Piccolo Daimao. Z każdym sezonem bitwy nabierały tempa oraz brutalności, a sam serial stawał się coraz ciekawszy. Humor do ambitnych nie należał, ale potrafił rozbawić, głównie za sprawą zabawnych i prostych jak drut dialogów. Także rozmaite charaktery ludzi oraz innych stworów, sprawiły że uniwersum i świat Dragon Ball żył własnym życiem - dosłownie.

Najlepszy pojedynek pierwszej serii!

Najbardziej jednak emocjonowały mnie turnieje. Szczególnie końcowe pojedynki, w których występowali zazwyczaj Goku oraz Kame Sennin aka Genialny Żółw w przebraniu jako Jackie Chun. Z każdym turniejem było coraz ciekawiej, a treningi u zboczonego mistrza bardzo interesujące. Pamiętam akcje gdy Krillin konkurował z Goku, za każdym razem próbując mu przeszkodzić w wykonywaniu zadań. Dopiero z czasem stali się najlepszymi przyjaciółmi, pomagając sobie w różnorakich opałach. Każda postać w tym uniwersum ma unikalne dla siebie cechy charakteru. Ponadto są one przedstawione w bardzo sympatyczny sposób, przez co ciężko ich nie lubić. Jeśli chodzi o filmy kinowe jak i te mniejsze, to muszę z przykrością stwierdzić, iż nie były one najwyższych lotów. Mało tego, historie z serialu jak i filmów były tak naprawdę odrębnymi przygodami, przez co lepiej traktować je jako pewnego rodzaju spin off, nie wnoszący absolutnie nic do anime.

Goku sprawdza co kryje się pod majteczkami Bulmy :D

Mroczniejsze klimaty nastały wraz z pojawieniem się Piccolo Daimao. Wtedy wówczas, zaczęli ginąć nasi bohaterowie. Anime ewoluowało z zabawnej przygodówki z elementami walk na nieskrępowaną rzeź z akcentami humorystycznymi. Walka Goku z coraz to silniejszymi przeciwnikami wprawiała moje ciało w gęsią skórkę. Muzyka również przyczyniała się do takich, a nie innych odczuć. Jednak najlepszy pojedynek z całej serii to ten gdy naprzeciw siebie stanęli - 15-letni Goku oraz syn Piccolo Daimao. To była epicka  i ostatnia duża bitwa tej serii, w której toczyły się losy świata. Mimo 153 odcinków nie dowiedzieliśmy się skąd u Goku ogon i kim tak naprawdę jest. Informacje dotyczące jego tożsamości, zostały ujawnione w następnej serii zatytułowanej Dragon Ball Z, ale o tym napiszę w kolejnej części materiału poświęconemu temu anime.

RazielGP
18 stycznia 2012 - 19:44

Lubisz, bądź lubiłeś Dragon Ball?

Tak 88 %

Nie 4,1 %

Nie oglądałem 7,9 %