OwlBoy to dzieło małego studia D-Pad, którego założyciele są ewidentnie zapatrzeni w przeszłość. W takich przypadkach często mamy do czynienia z grami kopiującymi klasyczne tytuły i ubranymi w rozpikselowane szaty. Dzieło o przygodach chłopca-sowy nie kryje inspiracji, ale jest przy tym wciągające i mimo wszystko autorskie. Przed Wami gra, która sympatycznością dorównuje Cave Story.
Następny poziom to cykl, w których opisuję ciekawe nadchodzące gry niezależne. Każda z omawianych gier dopiero znajduje się w produkcji. W pierwszym odcinku mówiłem o postapokaliptycznej platformówce z nieskończonym światem: A Valley Without Wind.
OwlBoy
Chłopiec-sowa i przyjaciele
W OwlBoy wcielamy się w tytułowego chłopca-sowę Otusa, podopiecznego niejakiego Asio, który musi uratować małą wioskę przed piratami. Twórcy gry nie zdradzają zbyt wielu szczegółów fabularnych i motywacji poszczególnych stron tego „konfliktu” – nie wiemy więc, czemu złoczyńcy upatrzyli sobie bogu ducha winną wioskę. Tak czy inaczej, Otus jest jedyną nadzieją dla swojego ludu. Na szczęście sowidzieciak nie musi stawać do walki sam, bo otrzymuje wsparcie Geddiego, mechanika i strzelca.
Pracownicy dużych firm wydawniczych muszą określać „punkty sprzedażowe” gry, czyli cechy wyróżniające ją na tle konkurencji. W przypadku OwlBoy’a jest nią zdecydowanie zdolność latania. Gra jest dwuwymiarową platformówką z bohaterem, który nie tylko skacze, ale też unosi się w powietrzu. W tej pozycji możemy chwytać przedmioty, co zostanie użyte głównie w łamigłówkach, a także przenosić strzelców. Trzymając w łapach wspomnianego Geddiego i inne postacie uzyskujemy nietypową broń.
Latanie, zdolność chwytania i strzelcy – to podstawy rozgrywki w OwlBoy. Za ich pomocą skonstruowano walki, łamigłówki i eksplorację. Będzie sporo niespodzianek. Z czasem dostaniemy różnych strzelców, np. pewnego zaskakująco sprawiedliwego pirata, dzierżących inne bronie. Łamigłówki będą skupiały się na przenoszeniu obiektów. W demie trzeba manipulować strumieniami powietrza, aby przesuwać deszczowe chmury i za ich pomocą napełniać wodą zagłębienia. Tak, wiem, że to brzmi dziwnie.
Nielot
Dla mnie najciekawsze jest to jak autorzy wykorzystują pierwszy patent – zdolność Otusa do unoszenia się w powietrzu. Przemierzając lokację możemy na przykład przelatywać przez obręcze i zdobywać punkty, a potem wymieniać je na nagrody w sklepach. Ten opcjonalny motyw jest strasznie prosty, a wkręca niemiłosiernie. Nie muszę chyba mówić, że zmienia się też walka – możemy okrążać wrogów ze wszystkich stron, a czasami nawet zrzucać na nich kamienie. Same głazy przydają się szczególnie, gdy wróg schowa się we wnętrzu swojej opancerzonej machiny latającej.
Otus nie zawsze będzie mógł skorzystać ze swoich „skrzydeł”. W samym demie można podejrzeć, jak autorzy będą ograniczali jego możliwości. Śmiałek nie może latać pod wodospadami – w tych scenach produkcja zamienia się w „zwykłą” platformówkę. Szczególnie zabawny i pomysłowy jest też fragment z gnomami, małym istotami, które nie widzą najlepiej, ale mają perfekcyjny słuch. Szczególnie wyczulony na odgłos skrzydeł. Producenci rozumieją więc, że siła gry tkwi nie w nadaniu bohaterowi przewagi, ale właśnie odpowiednim manipulowaniu i ograniczaniu jego umiejętności.
Na statycznych obrazkach gra wygląda normalnie – ot, zwykła platformóweczka retro. Autorom udało się jednak stworzyć dobre sterowanie, dzięki któremu podejmowanie kolejnych wyzwań nie sprawia problemów. Produkcja będzie w odpowiednim stopniu trudna – w demie pojawiło się parę bardziej złożonych walk. Nie znamy jeszcze struktury pełnej przygody, ale sama wersja próbna cechuje się dobrym wyważeniem proporcji pomiędzy walką, eksploracją, dialogami i zagadkami. Trudno się w nim nudzić, bo cały czas pojawiają się nowe, ciekawe motywy.
Magia pikseli
Tym co tak przyciąga do OwlBoya jest styl wizualny i postacie oraz wydarzenia. Grając w kilkunastominutowe demo czułem podobną magię jak podczas niedawnego powrotu do Cave Story. W obu grach wchodzimy do niezwykłego świata jako swoisty odmieniec, czy wybraniec, który ma moc sprawczą wobec inercji innych. Inercji mieszkańców uniwersum, którzy przywykli do pewnego stanu rzeczy, więc nie potrafią walczyć o zmianę (bo w og&´le nie wyobrażają sobie, że może ona nastąpić).
OwlBoy spotyka na swojej drodze wiele arcysympatycznych gości, jak np. praworządnego i sprawiedliwego pirata o aspiracjach aktorskich, który zgubił gdzieś swój rekwizyt teatralny (oczywiście jest nim czaszka). Pojawiają się poboczne frakcje i lokalne istoty – najlepszym przykładem są wspomniane gnomy, groźne knypki o słabym wzroku, ale doskonałym słuchu. Motywy wydają się oklepane, ale wierzcie mi, że sposób ich podania jest naprawdę przekonywujący, zabawny i niewymuszony.
Eksploracja, zagadki i walka
Do tej pory w tekście mówiłem o cechach OwlBoya, które można poznać samemu w demie. Próbka gry oczywiście jest tylko namiastką tego, co planują producenci. Najciekawszą kwestią jest struktura świata. „Będzie jedna główna ścieżka prowadząca do zakończenia”, powiedział mi Simon Stafsnes Andersen, jeden z producentów, „ale pojawi się też sporo obszarów do zwiedzenia i poboczne questy”. W odróżnieniu od gier typu metroidvania, w OwlBoy’u nie zawsze będziemy włóczyć się po podziemiach. W grze pojawią się „wioski i otwarte tereny”, w których będzie można odpocząć od walki.
Studio D-Pad nie chce też robić gry monotematycznej. Z tego względu na pewno nie zabraknie w niej prostych zagadek i łamigłówek, o których pisałem wcześniej. „Nie podoba nam się pomysł robienia gry zawierającej tylko walkę lub zagadki, więc staramy się dać graczom pewne zróżnicowanie”, wytłumaczył Andersen. Autorzy nie byli w stanie powiedzieć jak długa będzie ich gra, ale zapewnili, że nie jest to ich zmartwieniem. „Widzę po sobie, że więcej dają mi gry takie jak Portal niż tytuły, w które grałbym sto razy dłużej”, powiedział producent. „Różnica polega na jakości czasu spędzonego z grą”.
Dla fanów Cave Story
To pewne nadużycie, bo obie gry są inne, ale OwlBoy zapowiada się na nowego Cave Story. Przynajmniej pod względem klimatu, wykonania, przyjemnej rozgrywki, fajnych pomysłów i tak trudnej do uchwycenia nostalgicznej sympatyczności. Z pozoru prosta platformówka ma w sobie ogromne pokłady uczucia i pozytywnej energii. Przy tym wszystkim gra jest w nieinwazyjny sposób intrygująca i zabawna. Nie ma więc wątpliwości, że warto na nią czekać. Wszelkie znaki na niebie mówią, że sowy nadlecą w 2012.
Zapraszam jutro i pojutrze – więcej materiałów o OwlBoy w drodze.
Następny poziom: OwlBoy
´