O tym dlaczego FIFA Street będzie najlepszą uliczną kopanką! - Materdea - 10 marca 2012

O tym, dlaczego FIFA Street będzie najlepszą uliczną kopanką!

Stosunkowo niedawno, uraczyłem Was moimi wrażeniami z wersji demonstracyjnej FIFA Street. Byłem pokazówką niesamowicie podekscytowany, toteż nie mogłem przepuścić takiej okazji, by nie przelać na e-papier swoich emocji. Te wzięły górę i ostatecznie wypowiedziałem się o produkcji EA Canada bardzo, ale to bardzo pozytywnie. Jako iż premiera pełnej wersji odbędzie się już niedługo, podjąłem decyzję o skrobnięciu kilku słów, w ramach podsumowania wszystkich faktów dotyczących gry.

Warto zadać sobie pytanie: co tak naprawdę zmieni się w tej odsłonie serii? Wszystko! Począwszy od dewelopera: za tę odsłonę cyklu odpowiedzialni są panowie, którzy namiętnie grzebali przy ubiegłorocznej, „dużej” odsłonie FIFY. To możemy określić, jako punkt wyjścia do pozostałych przemian.

Idąc tym tropem: skoro ekipa z EA Canada bierze się za inny projekt, który ma tyle wspólnego z ich wcześniejszą grą, to nie ma innej możliwość - trzeba wrzucić do niej silnik i wszystkie techniczne nowinki. Tym bardziej, że cała rzesza fanów ulicznej kopanki, tak mocno wyraziła swoją niechęć i odrazę do poprzedniczki (FIFA Street 3), że nie było innego wyjścia, jak wziąć się porządnie za zmiany.

Niestety – wraz z genialnym silnikiem meczowym, do omawianego tytułu zawita Impact Engine, który stał się niechlubnym bohaterem „dwunastki”. Z pewnością widzieliście te całe masy filmików upokarzających technologię. Jestem święcie przekonany, że będzie to główny minus we wszystkich recenzjach. Ale poczekajmy do premiery, nie wolno nikogo (i niczego) osądzać przedwcześnie.

O największych przemianach powiedziałem? Powiedziałem – można brnąć dalej. W kolejce do porządnej reformy stała oprawa graficzna i stylistyka. Co nieco o tym już napomniałem wcześniej, ale, tak pro forma, dodam – w FIFA Street (2012, jak określają ją niektóre osoby) nie ujrzymy tych samych, przerysowanych i komiksowych twarzy oraz ironicznie uwypuklonych wad w sylwetkach piłkarzy. Mnie to okropnie irytowało i pod kilku meczach odrzuciłem w kąt „trójkę”. Co prawda, niektórym taka wizja artystyczna się podobała, ale gra znalazła naprawdę, dużo przeciwników.

Następną sporą zmianą,w stosunku do poprzedniczek, jest brak przesadzonego dopalacza zwanego Gamebreakerem. Skończyły się czasy biegania po ścianach z futbolówką, potężnych, niczym fireballe goli z połowy boiska. Uff, bardzo dobrze.

Można powiedzieć, że ta odsłona serii zaliczy wreszcie, tak oczekiwany restart. Całkowicie przemodelowany silnik meczowy, nowa oprawa graficzna, mnóstwo zawodników (ponad 120 gwiazd i gwiazdeczek z 6 największych lig), jeszcze więcej aren i boisk (odwalanie najbardziej skomplikowanych sztuczek na dachu wieżowca w Szanghaju, to jest coś!) i tony, tony grywalności

Warto jeszcze wspomnieć o trybach:

5 A Side – proste (ale nie takie, jakie by mogło się wydawać) spotkanie dwóch, pięcioosobowych drużyn. Bez żadnych udziwnień – kto strzeli więcej goli w odpowiednim przedziale czasowym, wygrywa.

Panna Rules – tutaj najważniejsze będą „siatki”, czyli przepuszczenie piłki pod nogami rywala. Rozgrywka sprowadzi się do gry dwóch na dwóch i zdobywaniu punktów. Strzelenie bramki – 1 ptk.; minięcie ze zwodem – 2pkt.; złożenie „kanału” (panna) – 3 pkt. itd.. Można oczywiście okiwać rywala i… cofnąć się, by jeszcze raz go upokorzyć! W ten sposób nabijemy np. 30 punktów i zgarniemy całą pulę efektownym golem. Satysfakcja gwarantowana.

Futsal – zdobywanie punktów strzelając bramki. Im bardziej widowiskowa, tym więcej ich zdobędziemy.

Last Man Standing – zupełna nowość, niewidziana nigdzie wcześniej. Ten tryb polega na… odpadaniu zawodników. Zapewne kojarzycie taki wyścig, choćby w serii Need for Speed, gdzie ostatnia osoba na danym okrążeniu odpadała. Tutaj będzie podobnie, z tymże, z gry wypadnie strzelec gola. Wygrywa drużyna, która zostanie ogołocona ze wszystkich zawodników.

Oprócz tego, znajdziemy także arenę treningową i swoistą „kampanię”, czyli World Tour. Naturalnie, nie można nie wspomnieć o niezliczonej ilości sztuczek i kiwek do wykonania. Jest tego naprawdę sporo! Wszyscy fani freestyle’owania będą bardzo zadowoleni usatysfakcjonowani.

No i jeszcze multiplayer, kto wie, czy nie najważniejszy tryb w całej serii. W grze znajdziemy moduł odpowiedzialny za zabawę z żywymi przeciwnikami, znany z FIFY 12, więc emocje gwarantowane!

To, tak pokrótce, przedstawienie najważniejszych nowości i zmian zachodzących w FIFA Street. O ile dotąd seria kroczyła w stronę bardzo swobodnej koncepcji ulicznej piłko nożnej, to teraz się to zmieni. Więcej realizmu, mniej przekombinowania – cholera, na to czekałem! Jak tylko uda mi się dorwać pełną wersją (a narazie fundusze na to nie pozwalają) to na pewno napiszę krótką recenzję z, mam nadzieję, bardzo wysoką oceną.

FIFA Street wejdzie z efektowną ruletką do sklepów już 16 marca na X360 i PS3. Nie możecie przegapić tej premiery! 

Materdea
10 marca 2012 - 10:07