Po wielu latach czytania o nowych odsłonach serii Armored Core, po kilkunastu przejrzanych recenzjach odsłon na różne platformy wreszcie zyskałem szansę, aby naocznie przekonać się jak wygląda sztandarowa produkcja From Software. Padło akurat na część wydaną na PlayStation Portable o podtytule „Formula Front”.
Od gier na konsole przenośne na ogół oczekujemy odpowiedniego dostosowania do zabawy w podróży. Robią tak przynajmniej posiadacze handheldów, którzy wykorzystują je z ich pierwotnym przeznaczeniem, aby grać z dala od domu i fotela lub kanapy. W takim przypadku można zrozumieć intencje twórców, którzy stworzyli od początku do końca kompletny produkt do zabawy w krótkich partiach.
Zamiast skomplikowanej historii o konflikcie zbrojnym, filmików i wstawek prezentujących wrogie nacje, korporacje i bohaterów, autorzy stworzyli wizję sportu przyszłości, w którym zasady nie odbiegają w dużej mierze od tych stosowanych w Koloseum w starożytnym Rzymie. Tutaj jednak zamiast gladiatorów naprzeciw siebie stają dwa ogromne roboty, które walczą do momentu aż jeden nie zostanie zniszczony. Zwycięzca przesuwa się w rankingu o jedno miejsce wyżej.
Pomysł może zacny, bo sprawia to, że łatwo włączyć Formula Front na pięć minut, rozegrać dwa starcia i wyłączyć konsolkę. Idealne w kolejce do lekarza czy w oczekiwaniu na znajomych. Niestety jednocześnie ta ograniczona, prosta koncepcja sprawia, że tytuł jest krótki i szybko staje się monotonny. Cała obmyślona przez twórców futurystyczna liga opiera się na zbyt uproszczonych zasadach. Brakuje jakiś dodatkowych turniejów, tabel z punktami, międzynarodowych pucharów i walk tag-teamowych. Nawet rozmiary porażki czy zwycięstwa nie mają w tej grze żadnego znaczenia.
„Tło fabularne”, które tworzą wiadomości ukazujące się w mediach i maile od rywali, jest marne. Nijak nie można się wczuć w prowadzenie zespołu, a budowane przez autorów rzekome konflikty i sojusze pomiędzy inżynierami są niestety na żenującym poziomie. Nie można zwracać na nie uwagi jeśli chce się pozytywnie odbierać tę odsłonę Armored Core. Tak jednowymiarowych postaci nie ma nawet w animacjach na MiniMini.
Głównym atutem tej produkcji są setki opcji przy konstrukcji wymarzonej maszyny. Nie brakuje elementów, z których każdy zaprojektuje swojego ulubionego mecha, więc „architekci” mogą być zadowoleni. Tutaj jednak też nie jest idealnie, bo brakuje elementów do wygrania czy odkrycia. Części się nawet nie kupuje, po prostu są i się je wybiera. Wszystkie te na pierwszy rzut oka gorsze są więc zupełnie bezużyteczne. Poza tym, trzeba być cierpliwym i zrozumieć pewne schematy, aby umieć właściwie odczytać i zinterpretować skomplikowane raporty po bitwach.
Nie jestem zachwycony Formulą Front, bo spodziewałem się jednak czegoś innego. Pomysł na ligę sportów przyszłości podoba mnie się, ale jego realizacja jest słaba, jakby wykonana w pośpiechu. Ta gra nie ma w ogóle głębi i wygląda po prostu jak tytuł na smarthphone’a. Idealny na dziesięć minut w dłuższych odstępach czasu, ale słaby przy dłuższych i regularnych posiedzeniach. Stąd ta nota pośrodku skali.