Prawie jak Source lecz troszkę inaczej - wrażenia z bety Global Offensive - Materdea - 18 lipca 2012

Prawie jak Source, lecz troszkę inaczej - wrażenia z bety Global Offensive

Fanem ani zawziętym graczem popularnego CS-a nie jestem. Ot, kiedyś grałem, choć moje umiejętności znacząco odbiegały od serwerowych standardów. Miałem długi okres przerwy, a po otrzymaniu dostępu do bety nowej części Counter-Strike’a – Global Offensive – wsiąknąłem na kilka godzin. Czego to jest zasługa? Nowego-starego silnika?

Po części owszem. Szczerze powiedziawszy, w GO grało mi się o wiele lepiej i przyjemniej dzięki odświeżonej oprawie graficznej względem starszej wersji oznaczonej numerkiem 1.6. Rewolucji jednak nie powinniście się spodziewać, ponieważ najzwyczajniej w świecie wiek tego engine’u na to nie pozwala. Rozmycie co prawda wygląda przyzwoicie, podobnie jak tekstury czy modele postaci, aczkolwiek to żadna liga światowa. Niemniej ładny widok sprawia pastelowe wykonanie map – nie przeszkadzało w rozgrywce ani nie rozpraszało. A jak wiadomo, skupienie w CS-ie jest bardzo potrzebne.

Stricte gameplay’owo nie zaszło wiele zmian względem np. poprzedniczki z 2004 roku (Source). Choć najczęściej padają porównania do tego pierwotnego moda do Half-Life’a z 1999 roku, bowiem wielu uważa Globa Offensive za duchowego spadkobiercę tej turniejowej gry. Czy słusznie? Ciężko mi jednoznacznie ocenić. Niech wypowie się ktoś bardziej kompetentny i obyty w tej dziedzinie.

Przejdę teraz do tego, co z pewnością bardziej Was zainteresuje, a mianowicie do przeglądu trybów, jakie oferuje produkcja. Super nowości nie ma, są tylko drobne ewolucje tych dobrze znanych i lubianych. Zaraz po wejściu do menu i wybraniu opcji „Znajdź grę” rzuciłem się na wariant Klasyczny uproszczony. To nic innego jak zwykły drużynowy deathmach, bez friendly fire, z „duchami” kumpli z drużyny i 10-rundowym spotkaniem. Generalnie przedstawia wszystko to, co zdążyliśmy pokochać i ograć. Następny jest Klasyczny turniejowy – włączony FF, wyłączone przenikanie przez kompanów z drużyny oraz mecz składający się z 30 rund.

Dwa pozostałe to: Demolka oraz Wyścig Zbrojeń. Pierwszy z nich jest czymś świeżym w porównaniu do poprzedniczek. Startujemy z bronią wybraną przez program i za każde zabójstwo – na początku następnej rundy – otrzymujemy kolejną, teoretycznie lepszą giwerę. Aby pokonać drużynę przeciwną musimy wyeliminować jej wszystkich członków lub tak się zgrać, by paka wybuchła/została rozbrojona. Mapy są stosunkowo małe, co zwiększa dynamizm tego trybu.

Zaś drugi to prosty GunGame, widziany w poprzednich częściach cyklu, ale także w wielu innych grach. Zaczynamy zabawę z podstawową pukawką – każde zabójstwo oponenta nagradzane jest kolejną, lepszą. Wygrywa ten, kto załatwi przeciwnika z ekipy przeciwnej nożem. Naturalnie dla każdego z nich twórcy opracowali własne, specyficzne dla danego stylu gry mapy. Ich jest chyba po 3: wyglądają bardzo ładnie, a także są perfekcyjnie zaprojektowane.

O ile do tej pory Counter-Strike był ostoją dla serwerów dedykowanych, to przy Global Offensive może to się nieznacznie – ale jednak – zmienić. Świetnie bowiem działa matchmaking, który tworzy rozgrywki losowo dobierając graczy. Ten konsolowy styl to nie jedyna oznaka tego, że strzelanka od Valve zadebiutuje również na X360 i PS3. Deweloperzy poszli po podobne rozwiązania w kwestii np. menu kupowania broni. Od teraz, zamiast klasycznego schematu belek, jest kółko, znane bardzo dobrze posiadaczom jednej z wymienionych platform. Przy użyciu tandemu myszka + klawiatura, na początku miałem trochę trudności ze zorientowaniem się gdzie co leży. Ale po chwili gry już byłem wprawiony, więc myślę, że nie będzie psioczenia zagorzałych fanów CS-a.

Ciekawie prezentuje się nowy celownik. W zupełnie inny sposób przedstawia recoil broni (przy okazji - są dobrze wyważone), co zdecydowanie ułatwi wejście w produkcję świeższym graczom. Świetna rzecz, na którą od razu zwróciłem uwagę.

Drugim z wyraźnych oznak ukonsolowienia nowego Kanter-Strajka jest możliwość współpracy z padem od Xboxa 360. Cóż mogę powiedzieć – jako wierny fan pecetowego rezania, na tym kontrolerze działało mi się bardzo słabo, gałki były zbyt mało czułe, a dodatkowo nie działało, gdy chciałem moim wojownikiem popatrzeć się do góry i w dół.

Nie zmienia to faktu, że Counter-Strike: Global Offensive ma tyle samo kilogramów grywalności co jego poprzednicy. Nie mam pewności, czy stanie się jedną z turniejowych kategorii, niemniej będzie idealnym duchowym spadkobiercą wersji 1.6. Ze swej strony mogę tylko powiedzieć, że laik, który nie pocinał bardzo we wcześniejsze odsłony, ślęczy nad GO już od dwóch dni. I będzie ślęczał do premiery – 21 sierpnia!

Plusy:

  • Ciągle ta sama grywalność!
  • Dobrze wyważone pukawki.
  • Ładne, pastelowo stylizowane mapy.
  • Nowe tereny dla Demolki i Wyścigu Zbrojeń.

Minusy:

  • afkujące n00by ;)
Materdea
18 lipca 2012 - 09:24