Ostatnimi czasy miałem okazję zapoznać się z obiema odsłonami serii Battlefield. Mowa tu oczywiście o Złej Kompanii 2 oraz trójce. Oba tytuły dzieli zaledwie rok, ale w innych aspektach różnice są kolosalne. Zamierzam skonfrontować je ze sobą i wybrać tą, która wywarła na mnie lepsze wrażenie. Let's do this!
GRAFIKA:
Z technologicznego punktu widzenia nowsza część góruje nad swym poprzednikiem. To akurat nie powinno nikogo dziwić. O ile roślinność bardziej podobała mi się w Bad Company 2, o tyle oświetlenie, cienie oraz tekstury muszą uznać wyższość trójeczki. Nie oznacza to jednak, że różnice pomiędzy tymi produktami są kolosalne. Dla mnie obie są atrakcyjne, a każda z nich urzeka czymś innym. Jeśli zaś chodzi o design, a dokładniej rzecz ujmując oprawę artystyczną, moje serce należy do starszego odcinka tego cyklu. Dlaczego? Głównie dlatego, że zamiast miast i budynków z nich związanych, wolę pustynie, dżungle oraz zaśnieżone góry. Takie widoki potrafią wywrzeć na mnie ogromne wrażenie, zapierając przy tym dech w piersiach. W końcu bloki i wieżowce widuję na porządku dziennym, więc siłą rzeczy nie są w stanie ująć mojego sentymentalnego umysłu. Animacje jednak górują w zeszłorocznej strzelaninie, ponieważ te w dziele sprzed dwóch lat pozostawiały sporo do życzenia. Mam tu na myśli elementy, gdzie nasi kompani zamiast po ludzku wyjść z pojazdu, magicznie teleportowali się poza nim. Oczywiście problem ten aż nadto widoczny jest w samym singlu.
BC2 1:1 BF3
DŹWIĘK:
Efekty dźwiękowe w obu produkcjach prezentują zbliżony poziom. Niestety w przypadku Battlefield 3 miałem z nimi nie lada problem, objawiający się nadmiernym echem. Problem ten oczywiście udało mi się zminimalizować, ale do ideału troszkę jednak brakowało. Jeśli chodzi o dubbing, to w moim odczuciu lepszy był w Złej Kompanii 2. Jest to zasługa nie tylko dobrze przygotowanych, znanych aktorów, ale i zabawnych dialogów pomiędzy towarzyszami. Niektórych tekstów nie idzie zapomnieć, czego o nowszym produkcie DICE nie mogę niestety powiedzieć. Jeśli zaś chodzi o muzykę, to w żadnym tytule nie zdołala mi się wryć w mózgownicę. Owszem dobrane tam kawałki pasują do sytuacji jak ulał, ale zabrakło im czegoś charakterystycznego. W sumie bardziej przekonuje mnie starszy soundtrack. Może nieznacznie, ale jednak.
BC2 1:0 BF3
FIZYKA:
No dobrze, ale sprawy się mają w kwestii fizyki? Bad Company 2 potrafiło mnie mile zaskoczyć. Walące się tu i ówdzie całe domy zrobiły na mnie niemałe wrażenie. Czegoś takiego brakowało mi od czasu pierwszego Crysisa! Oczywiście biorąc tu pod uwagę pierwszoosobowe strzelaniny. Niestety trójka zawodzi pod tym względem na całej linii. Po nowszej technologii możnaby się spodziewać czegoś lepszego, a tutaj odczułem niestety spory krok wstecz. Gdzie ta destrukcja do cholery? Parę oskryptowanych scen rodem z Call of Duty to zdecydowanie za mało jak na tak szumną kampanię marketingową. Cała reszta związana z uszkodzeniami otoczenia została zminimalizowana do minimum. Wielka szkoda i równie wielki zawód z mojej strony. Feeling strzelania stoi jednak na zbliżonym, wysokim poziomie.
BC2 1:0 BF3
KLIMAT:
Trzeba przyznać, że żadnemu z konkurentów braku klimatu nie mozna odmówić, ale to właśnie ten z Bad Company 2 biję na głowę swojego młodszego następcę. Głównymi powodami są: muzyka, postacie, dialogi, tereny zmagań oraz bardziej zróżnicowany pod względem misji singiel.
BC2 1:0 BF3
SINGLEPLAYER:
Kampania to fajna rzecz, jednak dla zatwardziałych fanów omawianej marki nie ma ona większego znaczenia. Ja jednak do tej grupy graczy nie należę, dlatego poświęce temu trybowi więcej uwagi. Jedno jest pewne. Zabawa z botami nie należy do długich, ale potrafi zapewnić nam parę ciekawych chwil. Mimo fajnych, oskryptowanych scen z trójki, które przypominają mi serię Call of Duty, sama rozgrywka nie potrafiła wgnieść moje ciało w fotel. W moim odczuciu twórcy poszli nie tą drogą co trzeba, naśladując kasowy hit Activision. Bad Company 2 było unikalne. Miało swój styl, dość rzadki w dzisiejszych fps'ach, zaś Battlefield 3 okazał się niczym więcej niż kolejnym klonem COD'a. Wielka szkoda, bo nie tego oczekiwałem od tej gry. Ponadto misje z czołgami, czy też odrzutowcem zaliczam do wielkich niewypałów. Są one zwyczajnie nudne i nie dają ani grama radochy. Szczególnie te zarzuty dotyczą tej w samolocie. Pod tym względem BC2 gniecie swego następcę jak tylko chce. Oprócz znakomitego klimatu, oferuje również ciekawszą rozgrywkę, bardziej zróżnicowane misje oraz ciekawsze lokacje. Mało tego! Sama gra nie jest aż tak "mała" i ograniczona, co część następna. Nie mówię jednak, że Battlefield 3 ma kiepskiego singla. Co to, to nie. Bawiłem się przy nim naprawdę nieźle, ale tylko nieźle, podczas gdy w Bad Company 2 zabawa ta stała w moim mniemaniu o kilka klas wyżej.
BC2 1:0 BF3
MULTIPLAYER:
A tutaj mam dla was małą niespodziankę. Jako, że nie przepadam za trybem wieloosobowym i nie czuję się uprawniony do oceniania go w obu produkcjach, postanowiłem przeprowadzić małą ankietę, gdzie każdy z nas będzie mógł wybrać swojego faworyta. Oczywiście wybór możecie uzasadnić w swoich komentarzach, a także podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Zgodzić się z moją opinią lub też nie. Wybór należy do was. Oceńcie oba tytuły we właśnych kategoriach i uzasadnijcie swój wybór.
Do dzieła!
Polub Raziela jeśli podoba ci się niniejszy tekst. Z góry dziękuję za klik.