Gejming jaki pamiętam #1: Age of Empires - Qualltin - 5 września 2012

Gejming, jaki pamiętam #1: Age of Empires

Age of Empires - RTS będący natchnieniem dla wielu.

"Gejming, jaki pamiętam" nie jest serią z punktu widzenia każdego gracza. To tylko krótki rzut okiem na to, co spędzało mi sen z powiek w przeszłości. Ale nie przeszłości, która ma stanowić 2 czy 3 lata wstecz. Myślimy o późnych latach 90' oraz początku nowego milenium. Na ten właśnie okres przypadały wydarzenia, które ukształtowały moją kulturę grania i rozumienia gier. Na pierwszy ogień idzie RTS, który znany powinien być bez wyjątku każdemu - Age of Empires.

AoE powstawało jako samodzielny projekt. Miało to być pierwsze dziecko studia Ensemble Studios. Ale, jak to zwykło już bywać, potencjał nowej produkcji dostrzegł Microsoft budujący wtedy swoje impreium na całym świecie. Firma objęła pieczę nad projektem, sygnując ją swoją marką. Czy to wszystko miało kluczowy wpływ na ogromny "bum" popularnościowy gry? Nie sądzę. Gra broni się sama.

Age of Empires jest marką samą w sobie. Jest to mój pierwszy RTS w życiu. Okres jego wydania przypada na 1997 rok. Miałem wtedy 5-6 lat. Gra musiała trafić w moje ręce niedługo później. Do dziś z resztą pamiętam mój komputer z MS DOS'em, a potem Windowsem 95 oraz 98, na którym ów produkt miał przyjemność chodzić. Zaczęło się od wersji demo z płyty CD, na której było chyba 100 dem różnych gier, w tym np. Commandosa. Można było rozegrać jedną mapę. Nie miało się wyboru nacji. Po prostu - start i po chwili koniec. Ja potrafiłem dzień w dzień ten poziom rozgrywać nie odczuwając znużenia. Potem, w drodze kontaktów i wymian, dorwałem pełną wersję. Były to czasy, w którym kluczową informacją na okładce płyty CD były minimalne wymagania sprzętowe. Gra potrzebowała procesora Pentium 166MHz oraz 32 MB RAM. Ja nie musiałem się martwić, gdyż posiadałem kolosa 400MHz oraz grubo ponad dwukrotność wspomnianego zasobu pamięci. Rozpoczęła się więc moja przygoda z grą. Przygoda bardzo nieświadoma. Początkowo była to gra, która miała mi dawać typowe, dziecięce zaspokojenie rozrywkowe. Używałem kodów znalezionych w internecie, do którego łączyło się modemowo, na człowieka z bronią laserową oraz czarny, szybki pojazd, bodajże nazwany Kobrą. Nie byłem w stanie docenić tego, co miała znaczyć taka gra. Długo jednak nie musiała ona na mnie czekać, gdyż nadeszły czasy, w których zrozumiałem na czym tak naprawdę rozgrywka ma polegać.

Rewolucja. To jedno słowo może opisać to, co niosło ze sobą AoE. Świetna grafika prezentowana w rzucie izometrycznym wypełniała monitor dając niesamowite poczucie, że zmieniają się na lepsze czasy dla gier. Mnóstwo możliwości niosło ze sobą menu, pozwalające na kampanię czy death match z SI. Dowolność, jaką niosło ze sobą prowadzenie wybranej nacji, pozwalała wierzyć w ogromny wpływ, jaki mamy na całość rozgrywki. To wszystko decydowało o poczuciu bycia częścią tego, co rozgrywało się na kineskopowym monitorze z osłoną. Jest to też z pewnością gra, która mogła stanowić wzór i podwalinę ideologiczną wielu późniejszych produkcji. Twórcy mogli czerpać garściami z pomysłów, które wprowadzili ojcowie opisywanego RTSa. Przykładem niech będzie choćby Tzar: The Burden of the Crown, o którym najpewniej niedługo w ramach tego cyklu także napiszę. Rzut izometryczny, zgrabnie przygotowane grafiki i animacje, prosty system ekonomiczno-gospodarczy, który należy łączyć z ekspansją i militaryzacją swojego państewka, a wszystko to na ogromnych mapach zaopatrzonych w surowce, będące punktami zapalnymi wszystkich późniejszych konfliktów.

AoE to kluczowa gra dla całego świata gier. Zmienia spojrzenie ówczesnych graczy oraz obejmuje pieczę merytoryczną nad nowymi w tym fachu. Nie pamiętam, by była druga taka gra, która tak wcześnie dostałaby się w moje łapska i wciągneła mnie na tak długo. Wynikało to pewnie z faktu, iż dzieci lubią czuć, że od nich zależy część bądź nawet całość tego, co się dzieje. Z czasem kształciła także we mnie rozumienie potrzeb "rynku" i uczyła podejmowania decyzji opartych na analizie tego, co działo się na całej mapie. Z pewnością tak wczesne rozpoczęcie gry w dobrego RTSa miało pozytywny wpływ na mój rozwój. I choćby nie wiem, jak głupio miało to brzmieć, to jednak Age of Empires jest pierwszą grą, która dała mi więcej niż tylko parę godzin rozgrywki niepopartej żadnym zyskiem.

Qualltin
5 września 2012 - 00:22

Czy uważasz AoE za wzorcowy przykład RTSa jak na tamte czasy?

Tak 94,8 %

Nie 4,4 %

Nie mam zdania 0,7 %