Rzecz o YouTube #1 czyli o dobrym i złym przykładzie oraz edukacyjnej szansie. - Qualltin - 8 września 2012

Rzecz o YouTube #1, czyli o dobrym i złym przykładzie oraz edukacyjnej szansie.

Od lat YouTube cieszy się ogromną popularnością i nie powinno to dziwić nikogo. Prowadzący na nim działalność ludzie bacznie pilnują, aby potencjalny widz mógł na ich kanale znaleźć coś dla siebie. Do tego, oprócz różnorakiego contentu, zaliczyć trzeba podejmowane starania dotyczące ciągłości. Co popularniejsi YouTuberzy mogą szczycić się faktem, iż na ich kanale co dzień potrafi pojawić się jeden do nawet trzech filmów. Mamy więc wymóg ilościowy zdecydowanie spełniony, ale co z oczekiwaniami jakościowymi? Czy YouTube musi składać się tylko z głupich filmików? Postaram się trochę na temat możliwości edukacyjnych portalu napisać.

YouTube jest ogromnym narzędziem komunikacyjnym dla wielu użytkowników Internetu. Oprócz możliwości obejrzenia jakiejś produkcji, możemy także na jej temat podyskutować i wyrazić swoje zdanie. Do tego sam portal umożliwia posiadaczom kont z partnerstwem promowanie odnóg ich działalności, np. konta na Facebooku czy Twitterze. Pytanie tylko, czy owa możliwość jest w odpowiedni sposób wykorzystywana?

Mamy sytuację, w której jako niezalogowany użytkownik wchodzimy na stronę główną serwisu. Co ukazuje się naszym oczom? Niestety, ale to, co serwis internetowy zwykł promować z racji ściąganych z tego profitów. Mowa tutaj o dziwnych miksach typu „Top 10 wpadek” bądź ubogich merytorycznie, uczących złych nawyków i słownictwa nagrań z gry typu Minecraft czy CS. O co mi chodzi? Miałem styczność z wieloma tego typu filmami. Ja nie jestem podatny na wpajane wzorce w pośredni sposób przez to, co na filmie jest ukazywane. A co na takim Let’s Play z Minecraft możemy zobaczyć? Najczęściej mnóstwo błędów składniowych, wulgaryzmów, złego traktowania kompanów z filmu. Niby nic, przecież to codzienność Internetu, ale jest w tym jeden minus. Młodzi widzowie podatni są na wyszukiwanie w takim źródle wzorców, które potem starają się podświadomie wprowadzać we własnym życiu. Ot, „przecież skoro mój Guru YouTube może rzucać mięsem na wszystkie strony i nie szanować ludzi, zwracając się do nich jak do psa, to ja też przecież mogę, nie? W końcu nie usunęli mu filmu!”. Tak to niestety działa. Nie wierzycie w takie coś? Przykładem może być przecież wchodzenie zwrotów z gier czy popularnych portali (dajmy na to choćby zwroty, które stały się popularne na 9gag.com czy demotywatory.pl) do codziennego życia. Kto, jak nie najmłodsza z grup użytkowników Internetu wprowadza je w obieg? A robią to, bo…? Bo przecież to jest w internecie, to jest cool. No, to przykład może nie z samego YouTube, ale i z tego serwisu dałoby się przywołać przykłady konkretne. Wracając do rdzenia tematu…

Czy YouTube składa się tylko z „szatańskiego pomiotu mającego mózgi młode nawyków złych uczyć” filmów? Na szczęście nie. Są YouTuberzy, najczęściej wiekowi, którzy mieli przyjemność swoje w życiu przejść i teraz wiedzą, jak mądrości pewne można wpajać. Gdyby każdy ze znanych, tak to umownie nazwijmy, swoje serie Let’s Play przeplatał dajmy na to vlogiem na temat swoich, rzucę tutaj z powietrza pomysł, poglądów życiowych, zmuszając swoich wiernych widzów do przesłuchania tego i rozpoczęcia dyskusji, być może najmłodsze społeczeństwo otworzyłoby swe podwoje na nową wiedzę, poglądy mądrzejszych i starszych i niekoniecznie zyskałoby miano zubożałego inteligentnie, gorszego od poprzedniego pokolenia? Bo skoro wchłaniają złe nawyki i niedobre przykłady zachowań od swoich autorytetów, to może wykażą się podatnością na życiowe wskazówki czy mądrości, które przydadzą się im bardziej niż umiejętność zastąpienia słowa „o kurczę” zwrotem „WTF?”.

Może i moje poglądy okażą się naiwne, ale jednak dłuższa obserwacja tego, jak wzorce z YouTube (częściej negatywne, które w pośredni sposób popiera YouTube nie nakazując swoim podopiecznym z programu partnerskiego edytować treści pod względem np. słownictwa) wpajane są w życie widzów, pozwala mi wierzyć, że równie dobrze dobre cechy, zachowania, podejścia (a póki co mało takich widziałem) mogą wejść na stałe w kanon życia portalu YouTube. Wystarczy zwrócić uwagę na problem i wziąć się w garść. Co myślicie? Zachęcam do dyskusji, negowania czy popierania mojego i innych uczestników tematu  zdania.

Qualltin
8 września 2012 - 16:21