Edycje kolekcjonerskie - drogie gadżety nie do końca warte swojej ceny - Marcus - 18 września 2012

Edycje kolekcjonerskie - drogie gadżety nie do końca warte swojej ceny

Mam wrażenie, że ktoś tu kierował się ilością a nie jakością elementów

Gry komputerowe cały czas zyskują zwolenników, a co za tym idzie – zwiększa się popularność edycji kolekcjonerskich. Obecnie bogate wydania otrzymuje większość znanych marek i choć mogą sobie na nie pozwolić nieliczni, to wydawcy idą w zaparte, bombardując gracza kolejnymi gadżetami. Wpis poświęcony jest mojemu spojrzeniu na ten temat, dodatkowo opisuję kilka nadchodzących kolekcjonerek.  

Jeszcze kilka lat temu w wydaniach premierowych znajdowały się bogate we wskazówki instrukcje. Teraz, kiedy gry nie stanowią już takiego wyzwania,  a Internet przepełniony jest wszelakiej maści poradnikami: zarówno tekstowymi jak i filmowymi, ówczesne „książeczki” odchodzą, a w zasadzie odeszły do lamusa. Premierówki wyglądają dość biednie – o ile okładka potrafi zrobić wrażenie, tak zawartość pudełka rozczarowuje. Czasem znajdzie się w nim kod na dodatkową broń do multiplayera, kiedy indziej króciutka instrukcja poświęcona grze. Wyjątków od reguły jest niewiele – na czele stoi prawdopodobnie rodzimy Wiedźmin 2: Zabójcy Królów, którego podstawowe wydanie potrafi zrobić wrażenie.

Na zdjęciu wygląda okazale, ale czy w rzeczywistości będzie podobnie?

Przed kupnem edycji kolekcjonerskiej warto zadać sobie pytanie, czy chcemy wydać te kilkaset złotych dla figurki, bądź innego gadżetu, który po pięciu minutach rzucimy w kąt. Jasne, fajnie mieć na półce coś związanego z naszą ulubioną grą, co w dodatku fajnie wygląda. Ale najczęściej takowe zabawki wypadają niezwykle słabo w stosunku ceny do jakości. Na zdjęciach całość robi wrażenie, a w rzeczywistości efekt znika w mgnieniu oka. Bogate wydania tracą w moich oczach, kiedy większość elementów jest wykonana z plastiku. Na żywo często wygląda to co najwyżej średnio, nie mówiąc już o sytuacji, kiedy przyjrzymy im się z bliska, bądź weźmiemy do ręki.

Naprawdę okazale wyglądają edycje kolekcjonerskie Dead Island oraz Call of Juarez: The Cartel. Jest to swego rodzaju powód do dumy, ponieważ za oba tytuły odpowiadają Polacy. W pierwszym przypadku jakość samej gry także zadowala, czego nie można powiedzieć o The Cartel (pecetowa wersja ma średnią ocen 47/100 w serwisie Metacritic, lecz mniejsza o to…). Nie da się zaprzeczyć, iż obydwa wydania są rozbudowane. Nie miałem z nimi do czynienia, dlatego nie wypowiem się co do ich jakości, chociaż na pierwszy rzut oka budzą dość neutralne odczucia. Elementów jest masa, ale nie zauważyłem ani jednego, który nadawałby się do postawienia w pokoju z wyrazem dumy wypisanym na twarzy. Na plus przemawia cena – w przypadku Call of Juarez  wynosi ona 179,90zł, natomiast za Dead Island przyjdzie nam zapłacić 199,90zł, czyli mniej więcej tyle, ile za premierowe wydanie większości produkcji.

Cena kusząca, ale gra koszmarna

Na koniec przejdźmy do tego, co pojawi się w sklepach już niedługo. Na pierwszy ogień pójdzie Assassin’s Creed III, którego premiera odbędzie się za trochę ponad miesiąc. Gra doczeka się aż trzech wydań. Oprócz standardowej edycji , gracze mogą zamówić także wersje Freedom Edition oraz  Join in or Die. Ceny dla pecetowców ustalono na poziomie 119zł, 179zł i 299zł. Co znajdzie się w pudle wraz z najbogatszą edycją? Przede wszystkim ozdobne opakowanie i figurka Connora, głównego bohatera gry. Dodatkowo trafi do niego także artbook, pamiętnik Jerzego Waszyngtona i litografia oraz dwie misje przeznaczone do kampanii single player. Jest całkiem nieźle, chociażmając zapłacić czterysta złotych (jako posiadacz konsoli), zastanowiłbym się dwa razy.

Szumnie zapowiadany Black Ops 2 ujrzy światło dzienne pod koniec listopada tego roku.  W edycji Hardened znajdziemy ozdobny steelbook, dwa metalowe emblematy, ścieżkę dźwiękową i kilka wirtualnych bonusów w postaci m.in. dodatkowych map do trybu wieloosobowego, czy też skórek dla Xboksowych avatarów. Całość zostanie zapakowana w specjalne pudełko. Care Package Prestige dorzuci do całego zestawu radiowo sterowanego drona. Brzmi ciekawie, chociaż nie wiadomo ile za takie dobrodziejstwa przyjdzie nam zapłacić.

Poza przedmiotami, w kolekcjonerkach często znajdują się wirtualne dodatki

Trzecim, a zarazem ostatnim wydaniem, które wezmę pod lupę, będzie Vault Hunter’s Edition i Ultimate loot chest z Borderlands 2. Za 279,99zł można dostać figurkę jednej z postaci ze świata gry, artbook, mapę Pandory, kilka naklejek oraz  pudełko z płytą. Wydając 439,99zł zestaw znacząco się powiększy – dojdzie certyfikat autentyczności, replika skrzyni na broń, zestaw notatek polowych, karta z grafikami, cztery pocztówki i metalowe opakowanie na płytę.

Będąc „konsolowcem” i chcąc kupić najbogatsze wydania trzech wymienionych wyżej gier w wersjach na Xboksa 360 bądź Playstation 3, musiałbym wydać około 1500 złotych (nie mogę wyliczyć tego dokładnie, ponieważ nie podano ceny Care Package Prestige z Black Ops 2). Dlatego też będę uparcie trzymał się tego, że edycje kolekcjonerskie przeznaczone są dla najbogatszych graczy. Ci, którym wystarczą „zwykłe” premierówki nie tracą wiele, przynajmniej według mnie, ponieważ większość kolekcjonerek nie jest warta swojej ceny.

Macie inne zdanie? Piszcie, chętnie skonfrontuję Wasze spostrzeżenia z moimi.

Ceny niektórych gier mogły ulec, a nawet na pewno uległy zmianie. Mówię tu chociażby o Dead Island bądź The Cartel, które teraz można kupić znacznie taniej.

Marcus
18 września 2012 - 15:02