Dzisiaj będzie krótko, natomiast poruszony przeze mnie temat, przynajmniej tak mi się wydaje, niejednokrotnie zaprzątał wasze głowy. Bo chyba każdy, oglądając film zastanawiał się, jakim cudem aktorzy goszczący na ekranie od tylu lat, tak młodo wyglądają.
Synonimem takiego przypadku zawsze będzie dla mnie Tom Cruise, który u boku Kelly McGillis zagrał w Top Gun. I choć nagrodzony Oscarem film ma na karku prawie trzydzieści lat, a pani McGillis wygląda obecnie stosownie do swojego wieku (minęło jej 56 wiosen), to Cruise wciąż pomyka na scenie niczym młodzieniaszek, a na 2015 ma już przygotowaną rolę w nowym Mission: Impossible. Widocznie emerytura mu nie w głowie, no i jedno trzeba mu przyznać: wygląda korzystnie i chyba podobnie się czuje, bowiem co parę lat urządza huczne wesela.
Płeć piękna także ma swoich przedstawicieli wśród „wiecznie młodych”. Chodzi oczywiście o Monicę Bellucci. Byłej modelce wkrótce stuknie pięćdziesiątka, ale przy odpowiednim makijażu i odrobinie filtrów, aktorka prezentuje się bardzo dobrze i nadal zaskakuje swoją urodą. Pomijam kwestię jej aktorskich umiejętności, ponieważ nigdy nie podzielałem zachwytów nad nimi.
Rok starszy od pani Bellucci jest Johnny Depp. Jego dość ekscentryczne kinowe kreacje na długo zapadną mi w pamięć. Odtwórca roli Jacka Sparrowa to z pewnością postać niezwykle charakterystyczna. Znaczna część filmów, w których zagrał była dość nietypowa. Wyróżnia go również ponadprzeciętna odporność na nieubłagalnie mijające lata. Przydatna umiejętność, gdyż osobowość taka jak Depp powinna występować przed kamerami jak najdłużej.
Z kolei Morgan Freeman ostatnimi czasy skupił się na rolach dalszoplanowych, dlatego rzadziej możemy go podziwiać jako głównego bohatera. W bieżącym roku wystąpi w mocno przeze mnie oczekiwanym Now You See Me – mam nadzieję, iż jego udział w filmie okaże się większy, niż chociażby w najnowszym Batmanie.
Na koniec zostawiłem sobie wisienkę na torcie, film skupiający największe gwiazdy kina, które przez lata występowały w produkcjach napakowanych adrenaliną, czyli Niezniszczalnych. To jest dopiero wylęgarnia aktorów starszego pokolenia! Reżyser zebrał ekipę najbardziej odlschoolowych zabijaków, dzięki czemu na ekranie pojawiają się, m.in. Stallone, Norris, Willis, Van Damme, Schwarzenegger, bądź Lundgren. Widać, że panowie nie są w najwyższej formie, ale nadrabiają luźnym podejściem do tematu i chwała im za to.
Nie rozpisuję się, bo nie taki miałem zamiar. Wypisałem dziesiątkę aktorów, którzy zawsze będą mi się kojarzyć z ich skuteczną walką z upływającym czasem. A może tylko ja zwracam na to uwagę? :)