Starcie z grą walki – recenzja Oni na PlayStation 2 - Brucevsky - 6 października 2012

Starcie z grą walki – recenzja Oni na PlayStation 2

Brucevsky ocenia: Oni
52

Długo zbierałem się do napisania recenzji Oni. Sporo już o tym tytule dowiedzieliście się z moich poprzednich wpisów. Głównie było to w negatywnym kontekście i w tonie sporego rozczarowania. Tak to już jednak jest, gdy na grę bardzo liczy, a ona cię rozczarowuje. Postanowiłem jednak dać się Oni obronić. A że to produkcja nastawiona w dużym aspekcie na walkę wręcz, więc przyjmuję postawę obronną i spróbuję zbić ofensywne argumenty nieco mniej znanego dzieła Bungie.

Mam ciekawą i charyzmatyczną bohaterkę, która nie jest klonem Lary Croft, ani żadnej innej heroiny! (szmaaaast!)

Zgadzam się i przyjmuję pierwsze uderzenie w szczękę, ale drugi i kolejne ciosy w ramach tej kombinacji zbijam. Konoko rzeczywiście nie jest głupią, prostą, jednowymiarową postacią, ale daleko jej też do ideału. Angielska lektorka jest fatalna, a samej policjantce zabrakło jednak „czasu antenowego”, aby wykazać się czymś innym, niż umiejętnością kopania i łapania głów wrogów swoimi umięśnionymi udami.

Źródło: legacy.the-junkyard.net

Mam poważną fabułę, w której są zwroty akcji! (ziuuuuut!)

Całkiem dobry prawy prosty, ale nie mogę pozwolić się nim trafić. Rzeczywiście, sam koncept i jego podstawowe założenia są ciekawe, ale już prezentacja kuleje. Wstawki przerywnikowe są krótkie, kiepsko zmontowane i źle zagrane przed lektorów. Historia jest też chaotyczna i nie wywołuje emocji w miejscach, w których wyraźnie powinna. Zdradzona policjantka nie budzi wzruszenia, człowiek nie ma ochoty jej pomagać i kibicować podczas jej wendety, a końcowy wróg to jakiś tam majaczący na horyzoncie szaleniec, któremu nie do końca wiadomo o co chodzi.

Znakomity system walki z kilkoma przeciwnikami zapewnia godziny dobrej zabawy! (bang!)

Auć, mocny kopniak pod żebra. Nie miałem go jak zablokować i już wiem, co czuli filmowi przeciwnicy Van-Damme’a. Trudno się tutaj nie zgodzić, bo naprawdę przyjemnie się walczy przy pomocy pięści, nóg i systemu rzutów oraz uników. Wszystko to jednak pryska, gdy wrogowie dopadną do pistoletów, strzelb i karabinów, a nam zdarzy się ze dwa razy zginąć po kilkudziesięciu minutach zabawy bez punktu kontrolnego.

Źródło: videogamegirlsdb.com

Wysoki poziom trudności zmusza do skupienia, tak się gra na poważnie! (świst!)

Ładny wyskok, ale ta noga poszła za wysoko, aby trafić. Rzeczywiście, lubiący wyzwania takowe w Oni znajdą. Ale czy wysoki poziom trudności powinien być wynikiem błędów gry i źle rozstawionych punktów kontrolnych? Nie, nie i jeszcze raz nie. Wrogowie nie powinni być kamikadze i zrzucać nas z mostów razem z sobą i nie powinni odradzać się za plecami i ładować nam całych magazynków w plecy. Tak bawią się tylko masochiści.

Ale bawić się można przez kilka godzin! (łup!)

No i uderzyłaś pięścią w mur. Zaczyna się szukanie małych elementów, które miałyby podciągnąć ocenę. A co z kłującą dziś w oczy oprawa audiowizualną i gigantycznymi pustymi przestrzeniami, które można pokazywać dla żartu znajomym? Co ze słabą inteligencją wrogów? Co z kiepskim zakończeniem i brakiem jakichkolwiek dodatków po napisach? Co z bezpłciowymi bossami i słabymi pomysłami na starcia z nimi?

....

No właśnie. Zestarzałaś się gro i to bardzo. Niewiele cię dzisiaj broni. Są produkcje, które po latach wciąż stanowią dobre źródło zabawy, które nawet pomimo lat na karku potrafią zachwycić w kluczowych elementach. Oni jednak tak nie robi. Dobry system walki to za mało, aby warto było poświęcać swój wolny czas na odświeżanie tej produkcji z początku XXI wieku.

Brucevsky
6 października 2012 - 13:16