Na to właśnie czekałem.
Baroque to dziw. Nie olewajcie go nawet jeżeli macie uczulenie na mangę, na konsole, czy na starsze gry. Jeżeli lubicie dungeon crawlery – musicie spróbować tego.
Długo polowałem na Baroque, ale zawsze był za drogo, albo na Wii jak jeszcze nie miałem Wii. Zdumiony zobaczyłem, że gra niedawno pojawiła się w sekcji PS2 Classics na PlayStation Network w zjadliwej cenie. Zatem gra po angielsku jest już dostępna na trzy platformy co cieszy. Tym bardziej, że to niszowa produkcja będące wznowieniem jeszcze bardziej niszowej produkcji z Saturna i pierwszego PlayStation. I chociaż jako remake straciła kilka cech oryginału to dobrze, że do nas dotarła.
Będę szczery – spodziewałem się klimatycznego, artystycznie bogatego ale mało grywalnego tytułu. Gry w którą pogram od czasu do czasu, ale raczej będę bardziej pamiętał ją ze względu na styl niż za ubogi gameplay. Ewentualnie ciekawego crapa. Oj jak myliłem się. Na szczęście.
Baroque to gra którą spokojnie można stawiać obok Shin Megami Tensei, Silent Hill, czy Betrayal at Krondor jeżeli chodzi o kreację świata, atmosfery, czy samą historie. Jest również inna od każdej z nich chociaż w istocie najbardziej właśnie kojarzy się z multiserią Atlusa oraz horrorem od Konami. Posiada fantastyczną muzykę i świetnie poprowadzoną stylistycznie grafikę, która nawet pomimo ubogich technikaliów robi wrażenie. Tak dobrej muzyki w lochach nie słyszałem od czasów Izuna, tak świetnych filtrów graficznych nie widziałem w grach nigdy.
Nie będę dużo zdradzać, ale zastosowano tutaj ten sam system co w Shiren the Wanderer - umierając tracimy levele i przedmioty, ale popychamy fabułę do przodu. Fabułę ciekawą, symboliczną oraz mroczną, na dodatek pełną niedopowiedzeń jak w pewnej bardzo popularnej grze From Software. System na szczęście pozwala na pewne sztuczki dzięki którym rośniemy w siłę bez względu na naszą śmierć, a sama gra jest miksem RPG akcji oraz dungeon crawlera o wymagającej rozgrywce.
Lochy to pułapki i stwory, NPCe i przedmioty. Baroque oddaje nam dwa główne ciosy, liczne przedmioty, które służą zarazem za pomoce, czary, dodatkową broń jak i odnawiacze statystyk oraz wskaźniki żywota oraz głodu. Dzięki wybitnie dobremu balansowi, niezwykłej różnorodności oraz świetnej muzyce gra nie nudzi jak wielu konkurentów, a wiele pomysłów takich jak choćby status pożądania, zabijanie „niewolników” lub przyciskanie dźwigni zmieniających kolejne piętra cieszy niczym letnia morska bryza na nizinach. Takich dungeon crawlerów – w TPP i FPP naraz, z takim klimatem i takim wykonaniem NIE ma już na platformach stacjonarnych. Kilka jest na handheldach. Parę ma więcej lat niż ja. Trochę przypomina ten koncept. A Baroque wciąga dla mnie nosem Grimrocka, Etrian Odyssey i pokonuje nawet moje ukochane Dark Spire. Od czasu konsolowej wersji Dark Souls, żaden RPG nie zrobił na mnie takiego wrażenia.
To jedna z tych gier, które nie miały szczęście do recenzji. Po pierwsze większość serwisów zignorowała jej istnienie. Po drugie wielu recenzentów którzy ją oceniali nie wiedziało nawet co to są te dungeon crawlery i podobnie jak King’s Field – zjechało grę za to, że nie jest słodkim jRPG/zbugowanym cRPG. W Polsce recenzja w Neo Plus jak zwykle w przypadku Kaxiego miała masę błędów merytorycznych i prezentowała niski poziom. Nie będę ukrywał, że na mojej wielkiej liście dungeon crawlerów ten jest bardzo, bardzo wysoko. Nie ignorujcie go. To mała perełka.