Gemini Rue bardzo mi się podobało. Inne gry wydane przez Wadjet Eye Games, to praktycznie ta sama, wysoka półka, i choćby dlatego warto czekać na Primordia. Ale jest ku temu ważniejszy powód niż marka stojąca za produktem. Coś więcej niż poprzednie dokonania firmy. Czekam ze względu na stylistykę i tematykę – twardy, post-apokaliptyczny cyberpunk o robotach z wątkami religijnymi to coś, czego nie widziałem jeszcze w przygodówkach.
Cóż stało się z ludzkością? Ludzie pozostali daleko za maszynami, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie. Świat zasiedliły roboty, które nie potrzebują człowieka… jednak zachowują o nim pamięć. Post-apokaliptyczny świat Primordia opowiada historię Horatia Nullbuilty, dotychczas żyjącego w pokoju cyborga, któremu zostaje skradzione jego źródła zasilania – trzymające go przy życiu, zaś jego statek przy działaniu. Aby je odzyskać, wraz ze swoim kompanem Cripsinem muszą opuścić spokojny Metropol, miasto światłości i szkła, celem ukarania przestępców. Ich podróż prowadzi do miejsc, gdzie roboty nie postanowiły tworzyć utopii – i miejsc, które pozwolą zrozumieć co stało się z ludzkością oraz skąd pochodzą roboty. Nic nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać, a każda utopia jest zbudowana na krwi i cierpieniu innych istot.
Bardzo lubię taki twardy cyberpunk, nawet ze względu na samą sferę wizualną. Mangi Blame oraz Noise wciąż nie doczekały się godnych, growych adaptacji, ale miło widzieć, że gry wideo coraz częściej odwiedzają różnorodniejsze terytoria. Poza świetną, nietypową tematyką zachwyca mnie oprawa tej gry, która kojarzy mi się z kochanym przeze mnie Baroque czy Book of the New Sun Gene'a Wolfe'a. Projekty są bardzo ładne, co prawda nie rewolucyjne, ale znacznie oryginalniejsze niż w przypadku poprzednich wydań firmy[1]. Poza tym podziwiam, że twórcy konstruują takie cuda za pomocą Adventure Game Makera i udaje im się utrzymać na rynku przesyconym pozycjami AAA.
Generalnie to pecetowych point & clicków nie lubię – preferuję przygodówki konsolowe, ale Gemini Rue oraz Resonance skłoniły mnie do przysiedzenia przy pececie kilku dłuższych partii, a to coś znaczy. Wygrały moje serce historią, bardzo logicznymi jak na ten gatunek zagadkami oraz dostosowaniem interfejsu do wymagań przeciętnego zjadacza ryżu i chleba. Wierzę, że Primordia może być ich najlepszym tytułem, do czego przekonuje mnie trailer oraz ograne demo. Obserwujcie tą grę. A jeżeli kochacie gatunek to bierzcie się do kupowania jak najszybciej.
Początek przygody jest bardzo zachęcający i intryguje. Mam również wrażenie, że to jedna z tych gier, które nie starają się być głębokie pod pewnymi względami, tylko po prostu takie są. Oczywiście pewne zagadki w demie były średnie, do tego niektórych może kłóć na wzór rozgrzanych sztyletów słaby (ale moim zdaniem pasujący i przypominający stare gry) voice acting.
Niezłe zagadki, dobra narracja oraz świetny pixel-art to w zasadzie już kwestie typowe dla gier tego wydawcy. Primordia to gra na tyle dziwna, że nie udało jej się dostać bezpośrednio na Steam, gdzie walczy na Greenlight. Obecnie jest do kupna w preorderze na GOG.com oraz do wypróbowania pod postacią dema. Czekam i zacieram łapy bo coś czuje, że jest na co.