Seria pod okiem T-Rexa: Mass Effect #2 - Cięcia zmiany i wciąż świetne przeżycie - Prometheus - 30 grudnia 2012

Seria pod okiem T-Rexa: Mass Effect #2 - Cięcia, zmiany i wciąż świetne przeżycie

W "serii pod okiem T-Rexa" przyglądam się największym growym sagom, które mocno wpłynęły na grową rozrywkę. I tym razem postanowiłem przysłowiowo wziąć pod lupę moją ulubioną serię: Mass Effect. Dla odmiany wspomnę nie tylko o Mass Effect 2, ale i zmianach w serii, z którymi nie każdy mógł się pogodzić. Czy liczne uproszczenia i cięcia dobrze płynęły na kolejne gry, a co najważniejsze, czy było konieczne? O tych i innych problemach poniżej. Tradycyjnie przestrzegam też przed możliwymi spoilerami.

Seria%20pod%20okiem%20T-Rexa%3A%20Mass%20Effect%20%232%20-%20Ci%u0119cia%2C%20zmiany%20i%20wci%u0105%u017C%20%u015Bwietne%20prze%u017Cycie

Druga część Mass Effecta zaczyna się z mocnym przytupem, choć już na początku mamy dwuletnią lukę fabularną (dla przypomnienia, w tym czasie Komandor Shepard jest "doprowadzany do życia" przez Cerberusa). Na szczęście lub nie, naprzeciw temu wyszedł oficjalny komiks wyjaśniający co działo się po wypadku Normandii. Twórcy zaserwowali nam także nieco inną strukturę fabuły, skupiając się bardziej na soczystych i równie emocjonujących zadaniach pobocznych. Główny wątek fabularny Mass Effect 2 na brawa bynajmniej nie zasługuje. Naszym zadaniem jest – powtarzając za znamienitym rodzimym lektorem, Piotrem Fronczewskim - zebrać drużynę i... wyruszyć w drogę naprzeciw odwiecznemu złu w postaci niejakich Zbieraczy. Zbieracze to jednak tylko marionetki w rękach o wiele potężniejszego wroga: Żniwiarzy.

Niebywałą radość sprawił mi początek gry, kiedy rekrutujemy ekipę. Niemałą uwagę przywiązałem do tajemniczo brzmiącego „Archanioła” i – tutaj należy się pochwała dla BioWare – zostałem pozytywnie zaskoczony, gdy dowiedziałem się kim jest ów rozbójnik. Garrus to obok Liary czy Wrexa postać wyjątkowa, a więc taka, bez której seria ta nie wyglądała by tak, jak wygląda. Część starej ekipy powitałem zatem z ogromną radością (Liara została celowo „oszczędzona” na finał trylogii).

"Doszedłem do wniosku, że mimo cięć, ME2 to wciąż piekielnie dobra gra,
a podstawowe elementy świadczące o jej sile mają się nader dobrze."

Na pierwszy rzut oka warto wspomnieć o zmianach, jakie zaszły w kolejnych częściach kosmicznej sagi. Przede wszystkim mocnym modyfikacjom uległ silnik graficzny. Moim zdaniem Unreal Engine 3 nadaje się do tej serii jak mało który. W przypadku części trzeciej pod tym akurat względem zmian wartych wspomnienia nie uświadczyliśmy. Bardziej dają się jednak we znaki cięcia i uproszczenia zastosowane w Mass Effect 2 na szeroką skalę. Z jednej strony cieszy mnie, że nie muszę już zbierać tony złomu, by kolejną tonę przerobić na omni-żel. Z drugiej martwi mnie, że twórcy wyzbyli się w zasadzie całkowicie sfery RPG. O to akurat wielu graczy miało do BioWare żal, a mi trudno było pogodzić się ze wspomnianymi zmianami. Mimo wszystko doszedłem do wniosku, że to wciąż piekielnie dobra gra, a podstawowe elementy świadczące o jej sile (dialogi, postacie, gameplay, fabuła) mają się nader dobrze.  W przypadku cięć nie można zapomnieć jeszcze o Cytadeli, która w przeciwieństwie do tej z "jedynki" ma stosunkowo niewielki obszary grywalny. Chyba twórcy biorąc sobie do serca uwagi graczy, na tym polu po prostu przedobrzyli.

Seria%20pod%20okiem%20T-Rexa%3A%20Mass%20Effect%20%232%20-%20Ci%u0119cia%2C%20zmiany%20i%20wci%u0105%u017C%20%u015Bwietne%20prze%u017Cycie
Omega w całej swojej okazałości: intrygująca, tajemnicza, niebezpieczna.

Większe cięcia i zmiany spotkały za to Mass Effect 3. Tutaj podjęto się działań w mojej opinii niewybaczalnych i dlatego uważam, że część ostatnia na najwyższą notę absolutnie nie zasługuje. Długo i zawile można by dyskutować o sensie cięcia kwestii dialogowych chociażby z załogą. Jedni podają argumenty, jakoby było wojna i nie ma co ględzić z innymi o pogodzie (why not?!), inni twierdzą, że słynny wybór kwestii dialogowych to kpina i iluzja, bo sporo z nich i tak sprowadzało się do tej samej / bardzo podobnej odpowiedzi. A ja twierdzę, że iluzja czy nie, to zabieg bardzo ciekawy i dający namiastkę wolności (podobnie jak podróż po galaktyce sprowadza się do dziesiątek niewielkich lokacji). Szkoda również, że postawiono usunąć możliwość chowania broni. Niby drobny szczegół, niby stworzony dla wygody, ale po co usuwać, skoro można dać wybór? W końcu to nic nie kosztuje.

Seria%20pod%20okiem%20T-Rexa%3A%20Mass%20Effect%20%232%20-%20Ci%u0119cia%2C%20zmiany%20i%20wci%u0105%u017C%20%u015Bwietne%20prze%u017Cycie
Cięcia w interfejsie widać jak na dłoni.

Pozostaje także kwestia dodatków DLC (siedem fabularnych i siedemnaście ekwipunku), z których w przypadku Mass Effect 2 tak naprawdę tylko jeden czy dwa są warte zakupu (w mojej opinii, głównie Kryjówka handlarza cieni). Nie będę rozpisywał się o naciąganiu na kasę i innych grzechach wydawców, bo tutaj każdy kto ma choć trochę oleju w głowie powinien sam zadecydować co brać, a czego nie.

Mimo mniejszych bądź większych potknięć wciąż uważam serię Mass Effect za jedną z najlepszych w historii gier wideo. Cięcia dają się we znaki we wszystkich grach i jest to częściowo spowodowane przez rozrastający się rynek. Więcej o serii, w tym zwieńczeniu przygód Sheparda (i nie tylko) w kolejnej publikacji z tego cyklu.

POPRZEDNIE CZĘŚCI CYKLU:

MASS EFFECT #1 - BEZ PRZEKĄSU O UNIWERSUM

-----------------------------------------------------  

Zapraszam do polubienia mojego Facebookowego profilu, gdzie czeka na Was wygodny dostęp do publikacji i wiele atrakcji, w tym konkursy z ciekawymi nagrodami. Serdeczne dzięki za wszelkie uwagi i spostrzeżenia!

Prometheus
30 grudnia 2012 - 17:15