Tyle się ostatnio mówi o nadchodzących nextgenach, że rzeczywiście musi to oznaczać rychły i nieunikniony koniec obecnej trójcy, czy raczej „dwójcy” Microsoft i Sony. W przypływie pozytywnych plotek i obietnic przepięknej nextgenowej grafki musiała znaleźć się i łyżka dziegciu. Już teraz jesteśmy straszeni znacznie większymi kosztami produkcji gier, nawet w obliczu ostatnich podwyżek Electronic Arts (przypomnijmy: oficjalna cena gier konsolowych spod szyldu EA to teraz 250 zł ). Czy ładniejszą grafikę można usprawiedliwić wyższą ceną? Zdaje się, że niekoniecznie...
Odkąd pamiętam, zawsze przeżywaliśmy szok wraz z kolejnymi kamieniami milowymi elektronicznej rozgrywki. Najpierw Quake, jeden z pierwszych shooterów w prawdziwym trójwymiarze zaskoczył nas dynamicznym, wymagającym gameplayem, potem przyszedł czas na Half-Life'a, prawdziwą interaktywność środowiska i nową jakość grafiki. Kolejno było jeszcze kilka mniej lub bardziej widocznych sukcesów, w tym Far Cry i Crysis, wciąż jedna z najładniejszych (i najbardziej przereklamowanych moim zdaniem) gier. Wszystko to wiązać się musiało z większym wkładem pracy, w końcu nie tylko o tekstury czy efekty oświetlenia tu chodzi. Na ostateczny wygląd gry składają się też na przykład animacje, a obecnie w wysokobudżetowych produkcjach standardem jest np. użycie techniki motion-capture. Te i wiele innych usprawnień mających dać większe wrażenie naturalności postaci występujących w grach to nierzadko kosztowne i bardzo pracochłonne zabiegi, pozwalające ostatecznie uzyskać niesamowite efekty. Także wszelakie materiały promocyjne niejednokrotnie dają niesamowite wrażenie. Tak było między innymi ze wspaniale zrealizowanym intrem Wiedźmina 2, w całości stworzonym przez ekipę znanego i docenionego Tomasza Bagińskiego. Wszystko to sprawia, że nie może być już mowy o finansowej klapie wysokobudżetowej produkcji.
O ile nie wgłębiałem się w szczegóły narzędzi i nextgenowych silników, o tyle trudno mi sobie wytłumaczyć znaczący wzrostów kosztów produkcji. Dość powiedzieć, że więcej rzeczy będzie zautomatyzowanych, by przyśpieszyć proces produkcji i odciążyć prace ludzi. W końcu komputery nie stoją w miejscu, a mocy obliczeniowej przybywa z roku na rok. Również nowe silniki pozwalają na łatwiejsze tworzenie gier i wiele rzeczy zostało usprawnionych oraz ulepszonych. Jestem prawie pewien, że poza grafiką nadchodząca generacja konsol niczego nowego nie zaoferuje. Na pewno spotkamy się z nowymi wersjami Kinecta i Move (być może wbudowanymi w konsole), z pewnością też doświadczamy takich „rewolucji” jak steaming online, pojęcie chmury jako takiej, być może pady z jakimiś bajerami typu wyświetlacz. Może coś ruszy w kwestii AI, ale patrząc na obecne czasy nie wróżę tutaj pozytywnego zaskoczenia. Sama rozgrywka nie ulegnie znaczącej zmianie – na to zdecydowanie za wcześnie. Możemy liczyć na mniej (lub prawie wcale) ekranów ładowania, ale wciąż trudno mi sobie wyobrazić te rosnące koszta. Widzę tu raczej potrzebę wytłumaczenia jeszcze więcej zbędnych dodatków, mikropłatności w pełnoprawnych grach single-player czy innych metod wyciągania pieniędzy od klientów.
[CD-Projekt RED, Adam Kiciński]: Koszty związane z produkcją Wiedźmina 3 są trochę większe niż te przeznaczone na drugą część, ale nie wielokrotnie większe. Wejście w nową generację nie powoduje bowiem istotnego zwiększenia kosztów.
Chciałbym tu z kolei zwrócić uwagę na bardzo uczciwe i budzące respekt zachowanie CD-Projekt RED i nie przymilając się rodzimej spółce od razu przejdę do konkretów. Od premiery Wiedźmina 2 mają w zasadzie gotowy nextgenowy silnik, a zarazem potężne narzędzie, bo jak wiadomo silnik to nie tylko grafika ale i technologia. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu z Was podobał się Wiedźmin 2. Z pewnością niezbyt przemyślanym krokiem było odejście od słowiańskiego klimatu na rzecz uniwersalnego, przesyconego kolorami fantasy. Mimo to nie można było odmówić produkcji jakości, także w aspekcie grafiki. Silnik ten bywał problematyczny, ale moim zdaniem to tzw. choroba wieku dziecięcego. Po zapowiedzi Wiedźmina 3 ufam RED-om, że odpowiednio przygotują swoje narzędzie nie tylko pod nadchodzące konsole, ale i mocno zróżnicowane pecety. Mają duże doświadczenie i są bardzo otwarci na społeczność. Co najważniejsze, firma dała jasno do zrozumienia, że koszty związane z nową technologią (a więc nextgenami) wzrosną, ale nie na tyle, byśmy obawiali się podwyżki cen gier czy jeszcze więcej ukrytych kosztów. Wierzyć im? Ja im wierzę i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
----------------------------------------------------
Polub Dinosferę na Facebooku, jeśli chcesz mieć szybki i wygodny dostęp do prezentowanych przeze mnie publikacji i innych ciekawych rzeczy. Serdeczne dzięki za wszelkie uwagi i spostrzeżenia!