Czy problemy techniczne powinny wpływać na ocenę samej gry? - barth89 - 11 marca 2013

Czy problemy techniczne powinny wpływać na ocenę samej gry?

Nie ukrywam, że do napisania tego felietonu natchneły mnie ostatnie wydarzenia wokół SimCity. A właściwie to wokół problemów technicznych SimCity... Oczywiście każdy z graczy, kiedy już doczeka się premiery długo wyczekiwanej produkcji, ma nadzieje na przyjemne, relaksujące, bezproblemowe doznania. Niestety nie zawsze jest mu (graczowi) to dane. Zwłaszcza w świetle ostatniej mody na wszędobylską "onlajnowość", zabezpieczenia antypirackie (DRM się kłania) czy zapisywanie stanu gry w chmurze. Ostatnimi czasy nazbyt często jesteśmy świadkami falstartów, przeciążeń serwerów i innych errorów, które utrudniają (czy wręcz uniemożliwiają) finalnym konsumentom, nomen omen, konsumpcję. Czy jednak problemy techniczne powinny wpływać na oceny gry? Czy to nie za wysoka cena za czyjąś (czynnik ludzki niewątpliwy) pomyłkę?

Zacznijmy od stanu faktycznego. Było sobie SimCity. Promocja - standard. Trailery, targi, trailery, dzienniki dewelopera, trailery, pre-ordery, trailery, beta-testy, trailer premierowy, premiera. Znamy to doskonale. Miłośnicy ekonomicznych piaskownic i wszelakiego rodzaju tycoonów mieli dość czasu, by dostatecznie napalić się na grę studia Maxis. Miało być tak jak kiedyś, acz z nutką współczesnych rozwiązań (aż boję się pomyśleć, że takim właśnie nowoczesnym rozwiązaniem jest DRM). Wszyscy (deweloperzy, gracze i recenzenci) doczekali się wreszcie premiery i co? Lipa. Nie da się grać, bo nie da się połączyć, a nie da się połączyć, bo serwery przeciążone. Maxis nie przewidziało, że gra będzie cieszyć się tak wielką popularnością. A mamusia zawsze powtarzała, że trzeba wierzyć we własne możliwości...

Efektem tej chwilowej niedyspozycji gry była lawina pretensji, bluzgów i gróźb. Nie twierdzę, że wszystkie te narzekania nie były uzasadnione, ale niektóre z działań uważam za w dużym stopniu nieuzasadnione. Obniżanie ocen za problemy z serwerami? A co ma do tego sama gra? Rozumiem, że miłośnikom serii nie podoba się śmiesznie mała wielkość możliwych do zabudowania terenów, niektóre (niby) uproszczenia, może im się także nie podobać to, że gra tak bardzo stawia na współpracę między regionami, a więc najcześciej z innymi graczami. Za takie elementy obniżenie oceny jest jak najbardziej zrozumiałe - to przecież ściśle dotyczy rozgrywki. Obniżanie oceny za niemożność zagrania w nią (podkreślam, CHWILOWĄ) jest dla mnie delikatnym absurdem. Żeby tak w ogóle nie dało się w nią zagrać ani teraz, ani później - wówczas gra nie tylko zasłużyłaby na noty w okolicach 1/10, ale sami twórcy (wydawca?) zasłużyliby na złożenie przeciwko nim zbiorowego pozwu do sądu.

Za co, ja pytam?

W momencie, kiedy piszę te słowa prawie wszyscy gracze mogą bez problemu cieszyć się bezproblemową rozgrywką. Skąd więc oceny rzędu 1.6/10 na Metacritic? Rzecz jasna to tylko A) suche dane, B) Metacritic, ale daje to do myślenia. Czy SimCity naprawdę jest gorsze od jakiejś Niny czy Detektywa Rutkowskiego z kiosku Ruchu? Największe serwisy internetowe obniżyły oceny o ładnych kilka oczek tylko dlatego, że EA nie przygotowało się logistycznie do premiery bardzo ważnego IP, choć dysponowało odpowiednimi środkami i możliwościami. Elektronicy zresztą zachowali się w tej sytuacji najlepiej jak mogli - przeprosili, postanowili wyciszyć kampanię reklamową, by nie wprowadzać konsumentów w błąd i nie zachęcać ich do kupna czegoś, co nie działa (serwisy internetowe zostały poproszone o usunięcie ze swoich stron, bez żadnych gratyfikacyjnych konsekwencji, wszelkich reklam związanych z SimCity), zaproponowali klientom darmową grę w ramach przeprosin i, co najważniejsze, naprawili (i wciąż naprawiają) przyczynę całego zamieszania. Mówcie co chcecie - nic więcej w tej sytuacji po prostu nie mogli zrobić, no może poza możliwością 'odessania' gry z konta Origin i zwrotem pieniędzy.

Rozumiem oburzenie, ale nie rozumiem potępiania bardzo dobrej produkcji za błędy, które nie wiążą się bezpośrednio z nią. Czy uznalibyśmy, że najnowsze Lamborghini jest totalnie do niczego tylko dlatego, że chwilowo nie ma paliwa w baku i nie możemy się nim przejechać? Pamiętacie sławny error 37 (właściwie to powinno się już to chyba zapisywać mniej więcej tak: "Error 37") z Diablo III? Jeszcze bardziej wygłodniali, niż w przypadku SimCity, gracze także nie mogli rozpocząć przygody w kontynuacji legendarnej gry Blizzarda i co? Error 37 stał się sławny, fani trochę popsioczyli, ale ostatecznie o całej sprawie raczej zapomniano, skupiono się na merytorycznej zawartości gry, a nikt (lub prawie nikt) nie pomyślał, by obniżyć grze końcową notę za towarzyszące jej na starcie problemy techniczne. SimCity zrównano z ziemią. Gdzie tu sprawiedliwość?

Czy uznalibyśmy, że najnowsze Lamborghini jest totalnie do niczego tylko dlatego, że chwilowo nie ma paliwa w baku i nie możemy się nim przejechać?

Nie zrozumcie mnie źle - nie twierdzę, że problemy techniczne nie mają żadnego związku z samą grą, bo oczywistym jest, że mają. Gra się tnie, freezuje system, wywala do pulpitu, jest zabugowana? Obniżmy jej ocenę! Nie możemy grać, bo 'innego rodzaju problem techniczne' nam to przez pewien czas uniemożliwiają (podczas gdy gra, jako gra śmiga chwilę później aż miło)? Wyraźmy nasze niezadowolenie, potępiajmy to, piszmy petycje, dyskutujmy na forach... ale nie zaniżajmy jej wartości merytorycznej.

Error 37 z Diablo III - ktoś pamięta?

Ogólnie rzecz biorąc rozważania te powinny być punktem wyjścia do dyskusji nad inną kwestią - sensu wystawiania ocen w recenzjach. Wszystko bowiem rozchodzi się o ocenę. Jeśli gra nie otrzyma noty na poziomie 8(ewentualnie 7)/10 to znaczy, że nie warto jej kupić. Potencjalny konsument woli spojrzeć na sam koniec długiego tekstu, by jak najszybciej wiedzieć - warto czy nie warto? Bardzo chciałbym, żebyśmy kiedyś dojrzeli do tego, by nie wystawiać ocen, by każdy sam wysnuł własny wniosek po przeczytaniu recenzji, by nic nie było czarne i białe. Gdyby nie było ocen - problemu, moim zdaniem, niesłusznie zaniżanych not SimCity w ogóle by nie było. Ale to temat na zupełnie inną dyskusję...

A czy wy uważacie, że za tego rodzaju problemy techniczne powinna cierpieć także merytoryczna warstwa gry?


<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
11 marca 2013 - 20:00