Na ten film czekam od momentu, kiedy wyłożono na niego kasę i napisano scenariusz. Niesamowita historia niesamowitego pojedynku niesamowitego Jamesa Hunta z niesamowitym Nikim Laudą. To coś, na co fani Formuły 1 powinni ostrzyć ząbki. Rush – premiera we wrześniu tego roku, oby Polska nie była w tyle. A teraz łyknijcie zwiastun, bo jest na co popatrzeć.
Pierwsza raz od dawna jestem tak mocno zajarany jakimś filmidłem. Zazwyczaj po trailerach marudzę, tu nie mam jak. Świetny casting, bardzo dobra dynamika wyścigów F1, doskonale odwzorowane realia – to rzuca się w oczy od razu. Zawsze nie mogłem się nadziwić, jak w latach 70-tych igrano na torze ze śmiercią. Teraz zobaczymy to na dużym ekranie.
Choć trailer zdradza oczywisty spojler z kariery jednego z mistrzów, tak uważam, że w fabule tkwi niesamowity potencjał. Zresztą scenariusz napisało samo życie. Hunt znany z rozrywkowego trybu życia (zapalenie papierosa przed wejściem do kokpitu to był jego rytuał) i słabości do kobiet był zupełnym przeciwieństwem egocentrycznego, chłodnego, minimalistycznego Laudy. Dwaj kierowcy o odmiennych kręgosłupach moralnych, prezentujących różną formę wyścigową i inne podejście do zawodu. Będzie iskrzyło i co najlepsze – w Rush nie zabraknie mocnych scen przy dużej prędkości. Kogo wolicie? Brytyjczyka-playboya czy austriackiego stratega?