Gdyby opisując nasz kraj ograniczyć się tylko i wyłącznie do użycia zmysłu wzroku, można by było zaryzykować twierdzenie, iż jest to państwo zamieszkałe w większości przez ludzi pozbawionych elementarnego poczucia estetyki. Każdego dnia jesteśmy bombardowani przykładami potwierdzającymi taki stan rzeczy. I tak, fascynacje pracowników spółdzielni mieszkaniowych pastelowymi kolorami znajdują swoje odbicie w ocieplaniu zarówno wizerunku, jak i konstrukcji bloków z wielkiej płyty. Polska szkoła designu, nieodłącznie powiązana z kultem meblościanek oraz wszechobecnej boazerii, nadaje każdemu lokum indywidualny charakter. Wrażliwość artystyczna przejawiająca się w fotografiach ślubnych urzeka pomysłowością oraz dobraną scenerią.
Podobne przykłady ukazujące wysublimowany gust przeciętnego Polaka można mnożyć w nieskończoność. Dobitnym symbolem tego stanu rzeczy jest sposób zagospodarowania Placu Defilad. Lukę po halach Kupieckich Domów Towarowych zapełnił barak zaplecza budowy drugiej linii metra oraz świecący jak chińska zabawka diabelski młyn. Wprawdzie oba obiekty postawione są jako tymczasowe, jednak nie ma co się obawiać braku kolejnych inwestycji podobnego pokroju.
Równie interesujące spostrzeżenia budzi estetyka rodzimej reklamy oraz działania osób mających za zadanie rozpoznać i wstrzelić się w gusta Polaków. Dżingiel z reklamy Calgonu i panie obdarzone obfitym biustem promujące usługi wulkanizacyjne wrosły już na stałe w świadomość każdego z nas. Istnieją jednak pewne granice szkodliwej ingerencji reklamy w przestrzeń publiczną. Nie znajdziemy na sklepowych półkach produktów w „zajebiście niskiej cenie (podobne próby były ostro oprotestowane), a biusty dam kauczukowego królestwa zawsze będą czymś choć odrobinę zakryte.
Niestety, wyjątek potwierdza regułę. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Już od kilku lat przy rozliczaniu PIT-ów, korzystając ze wspaniałomyślności Ministerstwa Finansów, każdy z płatników ma możliwość przekazania 1 proc. podatku na działalność organizacji pożytku publicznego. Abstrahując od merytorycznego sensu pomysłu oraz, często wątpliwych, priorytetów owych podmiotów i tego, na co właściwie darowizny są wydatkowane, sytuacja ta przyczynia się do degradowania przestrzeni publicznej z zatrważająco mocnym nasileniem. Najbardziej jest to widoczne, z wiadomych względów, w kwietniu każdego roku. Corocznym hitem bijącym granice dobrego smaku są billboardy hospicjów pokazujące dzieci z zamkniętymi oczami podłączone do aparatury medycznej. Przekaz jest prosty - ukazane na nich postaci mają zostać odebrane jako umierające lub nawet martwe. To przerażające, że istnieje społeczne przyzwolenie na tego typu praktyki. Widok nieżyjącego człowieka powinien wywoływać poruszenie dalece silniejsze niż agresywne reklamy, tak jednak nie jest i można się tylko domyślać czy wynika to z anestetyzacji, czyli narastającego otępienia na bodźce estetyczne, czy też jest to skutkiem wypaczeń w systemie wartości przeciętnego zjadacza chleba.
W tegorocznej krucjacie o jeden procent pewna fundacja, mająca na celu dbałość o stan uzębienia najmłodszych, podniosła poprzeczkę brzydoty jeszcze wyżej. Zdecydowała się ona bowiem na wyświetlanie spotów w środkach komunikacji miejskiej składających się z realistycznych zdjęć spróchniałych zębów znanych z licealnych podręczników do biologii. Tym samym zapach wydzielany przez miłośników codziennej degustacji napojów alkoholowych utracił miano czynnika najbardziej umilającego podróżowanie żółto-czerwonymi pojazdami.
Nie bądźmy obojętni na to, jak się komunikujemy. Często sposób przekazu informacji jest równie ważny co zawartość. Szczególnie dobrze obrazują to kwestie tak delikatne jak dobroczynność. W kraju nad Wisłą zagrożenie przerostem formy nad treścią w debacie publicznej jeszcze długo nie powinno być zagrożeniem. Pojęcie estetyki nie ogranicza się do sztuk plastycznych, muzyki czy designu. Kształtowanie otoczenia w odpowiedni sposób również należy do tego zaliczyć. Trzeba nam jednak pewnej dojrzałości do tego, żeby wysunąć nos spoza szklanej kuli własnej prywatności i stwierdzić, że kształt otoczenia w którym żyjemy ma znaczenie.