'Gra o Tron' recenzja pierwszego tomu 'Pieśni Lodu i Ognia' - Nadchodzi Zima! - Floyd - 4 lutego 2013

"Gra o Tron" recenzja pierwszego tomu "Pieśni Lodu i Ognia" - Nadchodzi Zima!

Lord Eddard Stark, jako suweren północy, z niechęcią godzi się na objęcie stanowiska Królewskiego Namiestnika, ofiarowane mu przez oddanego przyjaciela i towarzysza wojennego, Króla Roberta. Poczytuje to za zły omen. Jego troska o zachowanie czystości honoru jest najgorszą wadą jaką może posiadać człowiek obracający się wśród ludzi obłudnych i dwulicowych, którymi wypełniony jest królewski dwór. Starzy bogowie są bezczeszczeni na Południu. Rodzina Starków jest podzielona, a zdrada czai się na każdym kroku. Co gorsza, oszalały żądzą zemsty prawowity dziedzic tronu planuje szeroko zakrojoną odsiecz z Wolnych Miast. Lato zbliża się ku końcowi i nadchodzący czas pokaże, kto jest na tyle przebiegły, aby zasiąść na Żelaznym Tronie i z niego władać Westeros. Nadchodzi zima!

Zapraszam do przeczytania recenzji "Gry o Tron" - pierwszego tomu "Pieśni Lodu i Ognia".

Od czasu, kiedy zostałem bez opamiętania wchłonięty do wspaniałego świata literatury fantasy, szukałem autora, który mógłby równać się z absolutnym mistrzem pióra, którego twórczość jest aktualnie bezpruderyjnie bezczeszczona przez Hollywood, czyli J.R.R. Tolkienem. Zaczytywałem się we wciągających książkach Robin Hobb, z którymi obcowanie było dla mnie czystą przyjemnością; nie mogłem się oderwać od przepełnionego ironią Świata Dysku autorstwa Terrego Pratchetta, ale czułem, że Uniwersa przez nich wykreowane mogą jedynie „polerować buty” niezrównanemu Śródziemiu.

I kiedy coraz bardziej przepełniałem się pewnością, że już nikt nie będzie w stanie zbliżyć się do geniuszu Tolkiena, niczego nie przeczuwając wziąłem do ręki „Grę o Tron” i na całe popołudnie, wieczór, a potem sporą część nocy utonąłem w epickiej opowieści, nie pozwalającej o sobie zapomnieć nawet po odłożeniu książki na bok. Przez tych kilka dni poświęconych lekturze, nie żyłem swoim życiem, a starałem się roztrząsać dylematy trapiące głównych bohaterów książki i na nowo przedefiniować honor, poświęcenie, cierpienie i męstwo.

„Gra o Tron” jest pierwszą częścią „Pieśni Lodu i Ognia” wydaną za Oceanem w 1996 roku, a w Polsce nakładem firmy Zysk i S-ka w 1998 roku. Dwa lata temu ukazała się piąta część cyklu, a koleje dwie są w przygotowaniu. Akcja powieści dzieje się w świecie odpowiadającym realiom późnego średniowiecza, a odnaleźć możemy w niej wiele odniesień faktycznych wydarzeń, które miały miejsce podczas brytyjskiej Wojny Róż. „Gra o Tron” stanowi dopiero preludium, jest czymś w rodzaju atrakcyjnego zaproszenia do uczestnictwa w rozwoju zdarzeń.

Autor skonstruował swoje „magnum opus” w sposób bardzo serialowo-filmowy, gdyż podzielił jego konstrukcję na rozdziały posiadające jednego, głównego bohatera, z perspektywy, którego relacjonowane są wydarzenia. Często bywa tak, że rozdział kończy się cliff-hangerem, co jeszcze bardziej zaostrza nasz apetyt na kolejne przygody.

W każdym świecie fantasy występuje śmierć. Nie spotkałem się jednak jeszcze z sytuacją, aby była ona tak powszechna jak u Martina. Autor nie boi się jej dokładnych, drobiazgowych opisów, tak samo jak nie oszczędza czytelnikom scen gwałtu czy rozbojów, wskazując tym samym na okrucieństwo świata ogarniętego wojną. Zresztą po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do dosadnego stylu Martina, który zresztą stał się wartością samą w sobie, a jest to wielka sztuka kiedy do czytania kolejnej książki nie przyciąga nas tylko chęć poznania dalszych losów bohaterów, ale również potrzeba obcowania z tak doskonale poprowadzonym językiem, w czym również ogromna zasługa tłumacza.

Bez wątpienia „Gra o Tron” w 100 % zasłużyła na uhonorowanie jej nagrodą Locusa. Jeśli, tak jak ja, ubóstwiasz Tolkiena, to biorąc do ręki powieść George’a R.R. Martina otrzymasz uniwersum jakie mógłby wykreować jedynie prawdziwy następca mistrza. Książka ta absolutnie wymyka się wszelkim ludzkim słowom, które mogłyby opisać mój nad nią zachwyt, tak więc nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was wszystkich do księgarń i bibliotek – nie zawiedziecie się, a na pewno rozpoczniecie świetną przygodę.


Jeśli chcecie być na bieżąco z tym co robię w sieci to zapraszam do:

Floyd
4 lutego 2013 - 15:56