Studio Raven Software miało niewygodne zadanie. Z jednej strony nie musiało specjalnie kombinować nad projektami szefów, bo miało całe uniwersum świata X-Menów do wykorzystania, a tym samym dziesiątki możliwych bossów do rzucenia przeciwko graczom. Z drugiej jednak musiało znaleźć sposób, aby kreatywnie wykorzystać fakt posiadania obdarzonych supermocami złych. Czy im się to udało?
UWAGA, spojlery!
Na samym początku trzeba powiedzieć, że pod względem ilościowym X-Men Legends II plasuje się w ścisłej czołówce rankingu bossów w grach. Autorzy nie żałowali sobie i wykorzystali potencjał marki słynnego komiksu, aby przypomnieć wiele mniej lub bardziej znanych postaci. Spora część znalazła się po stronie „dobrych” i trafiła pod komendę graczy. Niemniejsza ekipa stworzyła jednak grupę oponentów, których potężny Apocalypse zwerbował do swojej armii i wysłał do powstrzymania połączonych sił uczniów profesora Xaviera i podopiecznych Magneto.
Każdy z pięciu rozdziałów kończą potyczki z najważniejszymi członkami gwardii Apocalypse’a. I zgodnie z oczekiwaniami to właśnie one wyróżniają się najbardziej i trwale zapadają w pamięć. Największa w tym zasługa pomysłowości autorów, którzy próbowali zmodyfikować klasyczne założenia „kto pierwszy padnie” poprzez rozmaite zmienne i nowe pomysły. Dzięki nim gracz musi choć na chwilę porzucić skuteczną i regularnie wykorzystywaną do tej pory taktykę "pełnego ataku", aby opracować nową metodę działania, skupić ciosy na konkretnym celu lub przenieść walkę w wybrany punkt mapy. Konieczność ściągania promienia lasera w stronę Archangela, eliminowania sługusów Mikhaila w konkretnym miejscu planszy, aby osłabić jego pole siłowe, czy wreszcie starcie z Holocaustem w katedrze, gdzie uwagę od bossa odwracają wspierające go Stepford Cuckoos to najlepsze przykłady niegłupich pomysłów twórców.
W podobny sposób rozwiązana jest zbudowana z kilku sekwencji walka finałowa. Starcie z Apocalypse’em urozmaicają m.in. niespodziewana wizyta pokonanych wcześniej bossów i konieczność zniszczenia dwóch generatorów mocy. Nie są to może rozwiązania rewolucyjne, ale sprawdzają się w swojej roli, bo dzięki nim walka jest dłuższa, trudniejsza i bardziej emocjonująca. Zaskakujący okazał się też pomysł autorów, aby na chwilę przekazać graczom potężne moce czterech superbohaterów. Dzięki nim każdy może poczuć nieograniczoną siłę, szybkość i wytrzymałość, obcą nawet mutantom. Pojedynek z głównym złym ma u mnie jeszcze dodatkowego plusa, bo kończył się w dramatycznych okolicznościach. Łatwo możecie domyślić się jaka euforia towarzyszyła mi przy zadawaniu decydującego ciosu Apocalypse'owi, gdy na placu boju pozostało już tylko dwóch żywych członków zespołu, z minimalnym HP i bez nawet jednego napoju regenerującego zdrowie w plecaku.
Niestety dużo gorzej na tle wspomnianych bossów wypadają potyczki z ich słabszymi pomagierami. Subbossowie nie wyróżniają się aż tak bardzo z grona szeregowych przeciwników, a pojedynki z nimi nie wymagają opracowywania specjalnych taktyk, bo są z reguły krótkie i bardzo chaotyczne. Teoretycznie przeciw nam stają bardzo różne postacie, które korzystają z innych umiejętności i taktyk, ale fakt, że teleportują się, latają czy potrafią oszałamiać atakami specjalnymi nie robi specjalnej różnicy.
Każdy silniejszy przeciwnik w grze otrzymał swoje kwestie mówione, ale krótkie, gościnne występy nie pozwoliły im rozwinąć skrzydeł. Do projektów oponentów nie można się w większości przypadków przyczepić, choć to zasługa rysowników Marvela, a nie twórców gry. Szerokie spektrum złoczyńców poznaje się jednak z przyjemnością, zwłaszcza, gdy nie czytało się zbyt wielu komiksów i zna się tylko podstawowe postacie. Fanatycy w krótkich występach Grizzly’ego, Saurona, Ka-Zara czy Deadpoola znajdą pewnie różne smaczki, a wszyscy inni będą mogli poszerzyć nieco swoją wersję o uniwersum i może zainteresować się tematem. Ich obecność wypada więc ocenić na plus.
Dzięki kilku dobrym pomysłom na walki z bossami Raven Software uniknęło monotonii i urozmaiciło nieco tradycyjne, typowe dla action RPG-ów walki. Mogło być tych pomysłowych rozwiązań więcej, nieco ciekawsze mogły być też występy subbosów, ale pewien plan minimum został zrealizowany i gracze nie powinni specjalnie narzekać. Poplecznicy Apocalypse’a, a i on sam, nie zawiedli i zawiesili poprzeczkę na odpowiednim dla Gambita i spółki poziomie.
Ocena bossów: 7/10
W ramach cyklu ocenieni zostali też najważniejsi przeciwnicy z:
Ratchet & Clank 2
Oni
Final Fantasy Tactics: War of the Lions