10 porad jak przeżyć w Afryce - Buja - 26 kwietnia 2013

10 porad jak przeżyć w Afryce

Równo miesiąc temu wróciłem z mojej pierwszej wyprawy do Afryki. Będąc tam przekonałem się o tym, że aktywny wypoczynek w tak diametralnie różnym od naszego środowisku jest zdecydowanie bardziej atrakcyjny niż dwutygodniowy wyjazd do hotelu z basenem. Trzeba się jednak liczyć z tym, że afrykańskie kraje popularne wśród turystów, a więc Etiopia, Kenia, RPA, Uganda, Namibia czy Botswana, wymagają dużo większych przygotowań niż wypad do Egiptu. Nawet jeżeli na miejscu zajmuje się nami lokalne biuro podróży i wszystko mamy podstawione pod nos, warto wiedzieć na co się przygotować. A ja byłem i przeżyłem, znam też z opowieści doświadczenia innych podróżników, więc teraz z pełną odpowiedzialnością mogę przekazać Wam moje rady jak przeżyć w Afryce.

1. Dobrze zaplanuj datę wyjazdu
To jest bardzo ważna kwestia. Jeżeli szef wysyła Cię na przymusowy urlop i musisz koniecznie gdzieś wyjechać, to zastanów się, czy Afryka jest dobrym pomysłem. Przede wszystkim sprawdź kiedy w kraju, do którego masz zamiar się udać, panuje pora sucha, a kiedy pora deszczowa. Zdecydowanie odradzam wyjazd w miesiącach pory deszczowej. Ja załapałem się na koniec pory suchej i czasami nocne ulewy utrudniały życie, ale plusem była raczej mała ilość turystów. Znajomy fotograf właśnie wrócił z krótkiego wyjazdu do Tanzanii i narzeka, że ciągle lało. Dla przykładu w Kenii od marca do maja  trwa pora deszczowa, potem jest ciepło, a w listopadzie i grudniu znowu mają ulewy. Najcieplej jest w styczniu i lutym, więc to dobra odskocznia od polskiej srogiej zimy.

2. Nie zaraź się malarią
Wszystkie kraje afrykańskie leżące w strefie okołorównikowej to miejsca, w których łatwo zarazić się malarią. Malaria to tropikalna choroba pasożytnicza, która najczęściej przenoszona jest przez komary. Nie istnieje żadna skuteczna szczepionka, ale możemy się przed nią chronić łykając odpowiednie tabletki. Jest to absolutny obowiązek i nawet nie myśl, że warto zaoszczędzić dwie stówki i odpuścić sobie profilaktykę. Na krótkie wyjazdy najlepszym rozwiązaniem jest Malarone. Za 12 tabletek  zapłacimy trochę mniej niż 200 złotych. Często w Internecie można znaleźć ogłoszenia sprzedaży po tańszej cenie, bo ludzie kupują za dużo i potem im zostaje. Malarone łykamy raz dziennie oraz przez siedem dni po powrocie. Przy wyjazdach dłuższych niż trzy tygodnie lepiej jest zapatrzyć się w Lariam. Łykamy go raz w tygodniu i do miesiąca po powrocie, ale są problemy z dostępnością w Polsce i trzeba jeździć do Niemiec albo Czech. Trzecia opcja to doksycyklina, ale o niej nie wiem nic. Leki przeciwmalaryczne to sprawa, której nie można bagatelizować, więc weźcie to sobie do serca. Znane są przypadki śmierci turystów, którzy po powrocie do kraju nieświadomi choroby umierali z wysoką gorączką. Natomiast dla mieszkańców Afryki malaria jest codziennością. Uruma (dla nieczytających wcześniej bloga – nasz kierowca i przewodnik) zapytany przeze mnie o chorobę odpowiada – Miałem malarię ze trzy albo cztery razy. Dla tutejszych to jak grypa. 
Więcej informacji znajdziecie na www.stopmalarii.pl.

3. Zaszczep się
Tutaj również nie ma żartów. Na stronie www.szczepieniadlapodrozujacych.pl znajdziecie wykaz szczepień obowiązkowych i zalecanych dla każdego kraju na świecie. W Tanzanii szczepieniem obowiązkowym była szczepionka na żółtą febrę. Po jego dokonaniu dostajemy żółtą książeczkę WHO, której posiadanie mogą nam sprawdzić na lotnisku po przylocie do kraju. Szczepienie w sanepidzie kosztuje 280zł. Trochę boli po kieszeni, ale jeżeli trafimy na ognisko choroby i nie jesteśmy odporni, to skończy się to dużo większymi wydatkami. Jestem zaszczepiony też na żółtaczkę i tężec, ale odpuściłem sobie dur brzuszny i kilka innych nieobowiązkowych szczepień. Jeżeli jecie jedzenie, które przyrządzane jest w dobrych warunkach, to nic Wam się nie stanie. Peter bee-eater mył zęby wodą mineralną i wrócił tak samo zdrowy jak ja. Cieszę się, że przez dwa tygodnie pobytu nie miałem żadnych problemów z układem pokarmowym, które nie ominęły mnie na Goa czy nawet w Turcji.

4. Nie nudź się
Ok, porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym. Wyjazd na safari wiąże się z długimi przejazdami. Czasami droga, która miała zabrać nam godzinę, trwała cztery. I choć krajobrazy, ludzie i zwierzęta na około powodują permanentny opad szczęki i za oknem ciągle dzieje się coś ciekawego, to czasami dopadała mnie nuda. Choćby wtedy, gdy złapaliśmy kapcia i mieliśmy godzinny przestój nad cudownym kraterem. Siadłem sobie wtedy nad jego brzegiem i czytałem książkę. Tak, dobra i długa książka to zdecydowany must-have na takim wyjeździe, bo wszystkie czasopisma zdążysz przeczytać już podczas ośmiogodzinnego lotu. Warto też wziąć jakąś konsolę. Jeżeli wiesz, że musisz zasnąć o 22, bo wstajesz o 5 rano, to nic tak nie zmęczy oczu przed snem jak konsolka Nintendo albo przenośne Playstation.

5. Mów po angielsku
Bez znajomości angielskiego nawet nie wybieraj się do Afryki. Po pierwsze, musisz dogadać się mailowo z lokalnym biurem podróży, które całą wycieczkę Ci zorganizuje. Po drugie, zdecydowana większość tubylców mówi w języku Albionu z mniejszą lub większą biegłością, więc będziesz się mógł dogadać i w sklepie, i w restauracji, i na ulicy. Twój kierowca mówi po angielsku i Twój kucharz też. Zamiast głupio machać rękami i używać zwrotów typu I DINNER, lepiej pójdź na jakiś kurs zanim w ogóle zaczniesz jeździć po świecie. A jeżeli Twoim drugim językiem jest rosyjski albo niemiecki, to przynajmniej weź sobą kogoś, kto pomoże Ci się komunikować ze wszystkimi dookoła. Wydaje mi się, że problem ten znika w zupełności, kiedy wycieczkę od A do Z organizuje polskie biuro podróży, ale takich wyjazdów nie uznaję. Bo co to za frajda jechać z garstką nieznajomych i prawdopodobieństwem, że połowa z nich to emeryci?

Tekst wyszedł mi trochę dłuższy niż planowałem, dlatego sprytnie tnę go na pół i na drugą część i po kolejne pięć porad zapraszam już jutro wieczorem. Tymczasem możecie przeczytać pozostałe wpisy o tegorocznej wyprawie do Tanzanii. Jeżeli macie jakieś pytania – piszcie w komentarzach.

Buja
26 kwietnia 2013 - 19:58