10 porad jak przeżyć w Afryce cz. 2 - Buja - 27 kwietnia 2013

10 porad jak przeżyć w Afryce cz. 2

Wczoraj opublikowałem tekst o zachęcającym tytule „10 porad jak przeżyć w Afryce”, choć porad było tylko pięć. Dzisiaj publikuję drugą część tego tekstu z pozostałymi pięcioma i jak zwykle mocno zachęcam do podróży na czarny ląd. Jednocześnie staram się opisywać kolejne punkty w taki sposób, żebyś, drogi czytelniku, dowiedział się czegoś ciekawego o tej formie wypoczynku i wszelkich trudnościach, które mogą Cię tam spotkać. Najczęściej zadawane pytanie jakie pada z ust moich znajomych to zdecydowanie „Nie bałeś się?”, a ja zawsze odpowiadam „A czego tu się bać?”. Na miejscu doskonała obsługa wszystko robi za ciebie i skacze dookoła żeby włos ci z głowy nie spadł, więc wystarczy dobrze się przygotować i nastawić na fajne wakacje. Świat nie kończy się na Tunezji.

6. Podaruj dzieciom radość
Kolumbijczyk na swoim blogu wyśmiewa ludzi, którzy biorą na zagraniczne wyjazdy kabanosy i konserwy. Posłuchaj go i jadąc do Afryki koniecznie dopisz na listę rzeczy do zabrania nie kabanosy, ale cukierki. Najlepiej takie półprzezroczyste, kolorowe o smaku owoców. One najlepiej znoszą trzydziestostopniowe upały i jazdę samochodem terenowym, gdzie temperatury mogą być nawet większe. Cel zabrania ich ze sobą jest jeden: żeby rozdawać murzyńskim dzieciakom. Nic tak nie cieszy, jak radość dziecka. A o radość małego murzynka jest bardzo łatwo. A później można tę radość uwiecznić na zdjęciu i samemu mieć jeszcze więcej radości, bo masz fajne zdjęcie. Proste? Dodam jeszcze, że ludzie z plemion masajskich raczej nie przepadają za pozowaniem do zdjęć i tu nawet cukierki nie pomagają. Ich przekupić można na dwa sposoby. Albo dajemy im pieniądze, albo kupujemy oferowane przez nich pamiątki. Często ludzie krytykują tę ich „zachłanność”. Ale jeżeli się nad tym zastanowić, to nie ma w tym nic z chciwości. Biały człowiek przyjechał, zmienił krajobraz i styl życia tubylców, a na dodatek chce sobie robić zdjęcia. Popyt rodzi podaż, więc daj Masajowi pięć dolarów i zrób mu świetny portret. On spożytkuje te pieniądze dużo lepiej niż Mietek spod nocnego, który codziennie ciągnie od Ciebie złotówkę „na bułkę”.

7. Dobrze się ubierz
Od urodzenia mam bardziej ciemną niż jasną karnację, co w połączeniu z moimi ciemnymi włosami i krzaczastymi brwiami powoduje, że ludzie czasami biorą mnie za obcokrajowca. Na wszystkich wyjazdach ciemna skóra była atutem – szybko i bezboleśnie opalałem się na popularny na polskich deptakach brąz. Nie musiałem też panicznie szukać kremu do opalania jeżeli tylko wyszedłem na słońce. W Afryce jest inaczej. W okolicach równika wystarczy godzina na słońcu i już jesteś spieczony na raka, nieważne jak bardzo podatną masz skórę. Nieposmarowanie rąk i USZU było moim największym błędem pierwszego dnia w Tanzanii. Drugiego dnia każde wyjście na słońce po prostu bolało. Uczucie pieczenia było tak mocne, jakbym dotykał się gorącym żelazkiem po rękach. Trzeciego dnia zmądrzałem i założyłem tak zwanego longsleeve’a. Przez resztę wyjazdu naskórek stopniowo złuszczał mi się z rąk, co wcale nie wyglądało fajnie, ale przynajmniej już mnie nie piekło. Dlatego wbijcie sobie do głowy, że smarować się trzeba. Jednak najlepszym wyjściem są po prostu… Długie spodnie i bluzki z długim rękawem. To samo tyczy się butów – sandały są wygodne i przewiewne, ale lepiej zaopatrzyć się w trekkingowe obuwie dostosowane do ciepłych miesięcy. Jego dodatkową zaletą jest ochrona przed potencjalnymi insektami, które kąsają stopy kiedy chodzisz po trawie.

8. Weź pieniądze
Wiem, że Afryka to trzeci świat, ale nie ważne gdzie byś nie pojechał, wszędzie znajdziesz bankomaty. Zawsze jest jakieś miasto, w którym lądujesz, albo miasteczko, które jest popularną bazą turystyczną. W takich miejscach zawsze znajdzie się jakiś ATM, w którym wypłacisz pieniądze z karty. Oczywiście trzeba mieć konto, z którego bezprowizyjnie wypłacimy pieniądze na całym świecie. Płacimy tylko za przewalutowanie. Takie konta oferuje np. Alior albo mBank (dopłacasz jakieś 5 zł za miesiąc). Według mnie jest to dużo lepsze rozwiązanie niż wożenie ze sobą pliku gotówki, który ktoś Ci może ukraść. Oczywiście dobrze jest mieć sto czy dwieście dolców na zapas, ale generalnie jestem zwolennikiem kart płatniczych. Zaletą takiego rozwiązania jest też fakt, iż nie zapłacisz podwójnie za wymianę w kantorze: złotówki na dolary i dolary na przykład na tanzańskie szylingi. Alternatywnie dla dolarów możemy wziąć ze sobą euro czy funty, ale to nic nie zmienia. W sklepach w 80% przypadków musimy płacić w lokalnej walucie, a jeżeli już nam przelicza na dolce, to po kiepskim kursie.

9. Bądź cierpliwy
W żadnym wypadku nie jestem rasistą, ale jedna kwestia w mieszkańcach Afryki wkurza mnie w nich na tyle, że niektórzy z nich zasługują na miano czarnuchów. Murzyni na ogół są leniwi i nieporządni. Wiąże się to z tym, że na wszystko trzeba czekać. I to długo. Zamówiłeś kawę w barze? Lepiej uzbrój się w cierpliwość, bo możesz czekać nawet godzinę. Czekasz na rachunek od kelnera? Idź do niego i sam ureguluj należność, bo dla niego ważniejszy od Ciebie jest inny członek obsługi, z którym trzeba uciąć bardzo ważną pogawędkę. Już pierwszego dnia nasz tymczasowy kierowca spóźnił się o dobre 50 minut, chociaż od siódmej rano czekaliśmy na niego w recepcji hotelu. Nikt do nas nie zadzwonił z wyjaśnieniami. Przeprosiny usłyszeliśmy dopiero, kiedy zapytałem go o to, co mu tyle zajęło. To po prostu zupełnie inna kultura i tutaj spóźnienia są na porządku dziennym w stopniu dużo większym niż pośród mieszkańców latynoskich społeczności. Złota rada: nie denerwuj się i bądź cierpliwy. Ludzie, na których tak bardzo czekasz, swoją sympatią potrafią sprawić, że zapominasz o ich zwlekaniu.

10. Naładuj baterie
Afryka jest biedna, ale każdy Masaj ma telefon komórkowy, a na ścianie każdego domu wisi antena satelitarna. To bardzo ciekawy kontrast, który można zaobserwować już w ciągu pierwszej godziny pobytu w jakimkolwiek afrykańskim kraju. Dlatego tym większe było moje zdziwienie, kiedy wjechaliśmy do regionu, w którym przez dwa dni nie mieliśmy zasięgu. Zapytaj swojego kierowcy, czy w miejscu do którego jedziecie będzie zasięg sieci telefonicznej i zawczasu uprzedź swoich bliskich, że nie będzie z Tobą kontaktu. Zdarzył nam się też nocleg na polu kempingowym, gdzie nie było ani jednego gniazdka z prądem. Stąd kolejna porada: dobrze zaopatrz się w baterie. Jeżeli robisz tyle zdjęć co ja, zapasowa bateria to podstawa. Zamiast laptopa lepiej wziąć ze sobą długowiecznego netbooka, a do telefonu dokupić bezprzewodową ładowarkę, która ładuje telefon 3x. Wiecie o czym mówię, taki zapasowy bank mocy. Nie mam pojęcia jak to się profesjonalnie nazywa. Sprawdź też jakie gniazdka znajdują się w kraju do którego jedziesz i koniecznie zaopatrz się w odpowiedni adapter. Bez tego nawet dziesięć baterii Ci nie pomoże.

Wydaje mi się, że poruszyłem już wszystkie najważniejsze kwestie o których początkujący uczestnik safari może nie wiedzieć, a o których ja przekonałem się dopiero na wyjeździe. Z pewnością jest tego więcej i można napisać całą książkę z takimi poradami, ale to nie jest odpowiednie miejsce. Ja tu tylko bloguję.

Przeczytaj pozostałe wpisy o mojej wyprawie do Tanzanii.

Buja
27 kwietnia 2013 - 21:20