Świat League of Legends pełen jest znakomicie zaprojektowanych postaci, które spokojnie mogłyby znaleźć miejsce we własnych grach. Który czempion najlepiej nadawałaby się do kolorowej platformówki, a który mógłby odmienić gatunek slasherów? W tym cyklu poznamy na to odpowiedź. Bohaterem trzeciego odcinka jest Jayce the Defender of Tomorrow.
Zarys postaci
Mieszkający w Piltover Jayce nie od razu został superbohaterem. Początkowo był tylko bardzo zdolnym młodym wynalazcą, który został oddelegowany do badań nad pewnym niezwykłym kryształem. Jego spokojne życie zmieniło się, gdy współpracujący z nim inny badacz, Zaun, postanowił przywłaszczyć sobie cenne źródło energii. Oszukany Jayce, któremu rząd odmówił pomocy, musiał działać na własną rękę. Wykorzystując wiedzę i zdolności, skonstruował niezwykłą broń, Mercury Hammer, dzięki której powstrzymał zło.
Potencjalna historia
Studio zainteresowane postacią Jayce’a miałoby dwie możliwości, mogłoby wykorzystać historię wymyśloną przez Riot Games lub przygotować własną fabuły. W obu przypadkach na graczy czekać mogłaby ciekawa, choć pewnie niezbyt innowacyjna opowieść o herosie ratującym świat. Odpowiednie manewrowanie zdradami, intrygami, sojuszami, a i na przykład nieco bardziej humorystyczne ujęcie oklepanego tematu dawałoby potencjalnej produkcji szanse na sukces. Jayce do gier podejmujących trudne tematy nie za bardzo pasuje, ale do luźniejszej opowieści o ratowaniu świata nadaje się w sam raz.
System gry
Uzbrojony w niezwykłą broń Jayce the Defender of Tomorrow wydaje się idealnym kandydatem na bohatera slashera. Takich tytułów chyba nigdy za wiele, a akurat w porównaniu do God of War, Dante’s Inferno, Metal Gear Rising czy Ninja Gaiden grę z tą postacią mogłoby wyróżniać uniwersum i morfująca się broń. Odpowiednie połączenie sekwencji walki przy pomocy Mercury Hammera i motywów strzelanych z użyciem Mercury Cannon jest niezłym przepisem na smakowity koktajl. Kiedyś podobny koncept wykorzystało Ninja Theory w Heavenly Sword, ale wydaje się, że Jayce ma nieco większe możliwości niż Nariko i jego potyczki mogłyby wyglądać nieco efektowniej. Bardziej futurystyczny świat otwiera też większe możliwości i pozwala na przykład dodać do zabawy jetpack lub rzucić naprzeciw graczy gigantyczne roboty.
Ewentualnie gra mogłaby przypominać Blades of Time i być przygodówką TPP z elementami walki przy pomocy broni białej oraz długodystansowej, którą dodatkowo przyprawionoby elementami logicznymi. Taki miks kilku różnych gatunków jest często jest mile widziany przez graczy, choć zawsze trudno z nim odnieść komercyjny sukces.
Unique selling points
W przypadku Jayce'a raczej nie byłoby ich zbyt wiele. Mercury Hammer nie jest jakimś niezwykłym i nigdzie wcześniej niewidzianym projektem, a i trudno (?) sprzedać grę, chwaląc się tylko niecodzienną bronią. Świat gry na pewno nie byłby tak niezwykły, jak w grze z Maokaiem, a i sam Jayce to nie jest jakiś „oryginał”. W tym przypadku rewolucyjnych rozwiązań możnaby doszukiwać się na przykład w systemie walki. Dobrze odebrany mógłby być też wrzucony do gry dodatek dla domorosłych inżynierów, którzy mogliby bawić się w Tony'ego Starka i kolekcjonować różne materiały, by tworzyć z nich elementy ekwipunku.
Oprawa audiowizualna
Jayce the Defender of Tomorrow nie czułby się raczej zbyt swobodnie w cell-shadingu, grafice 2D i innych wymyślnych stylach graficznych. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłby trójwymiar, ale twórcy niekoniecznie powinni tworzyć grę realistyczną. Sam bohater przypomina komiksowych herosów, jest nieco kreskówkowy, więc i jego świat powinien być odpowiednio fantastyczny, łączący industrializację z magią. Do tego wszystkiego odpowiedni podkład dźwiękowy, łączący instrumentalne i nastrojowe melodie podczas eksploracji z dynamicznymi kawałkami rockowymi podczas walk. Niby nic nowego, ale to przecież żaden grzech.
Dobry pomysł czy zły pomysł?
Na tle poprzednich propozycji, Fizza i Maokaia, Jayce ma zdecydowanie mniej do zaoferowania pod względem innowacyjnych pomysłów. To postać dużo bardziej stereotypowa, a jej historia i świat nie zaskakują tak, jak opowieści wspomnianych wyżej czempionów. Może jednak oklepane motywy i znajome elementy w nowym wydaniu zapewniłyby Jaycowi komercyjny sukces? Jakby nie patrzeć, chyba trochę łatwiej zidentyfikować się z nim, niż na przykład z pałającym żądzą zemsty drzewcem.
Bylibyście zainteresowani grą z Jaycem? Macie jakieś własne pomysły na produkcję z tą postacią?