Oczekanie to dość wyczerpujący stan, a żyjemy w czasach, w których wiecznie musimy na coś czekać. Czekamy na telefon, list, wiadomość, nowy sezon serialu. Jest to męczące głównie z tego powodu, że wciąż wydaje się nam, że tracimy przez to czas, którego ciągle mamy za mało. Zniecierpliwieni, nic potrafimy zdystansować się do niektórych spraw oraz zwyczajnie zaakceptować takiego, a nie innego stanu rzeczy.
Studiując, jak pewnie duża część z Was, często podróżuję pociągami. Zawsze trzeba czekać na opóźniony pociąg, na przesiadkę. Jest to czas bardzo dziwnych przemyśleń oraz obserwacji, bo jesteśmy nagle jakby wyrwani z rzeczywistości, w której żyjemy, zawieszeni na chwilę. Duża grupa ludzi czekająca na dworcu, tyle różnych twarzy, życiowych historii, a każda inna. Porażki i kłopoty, ale również radość i uśmiech, chociaż nie każdy szczery, czasami z wyraźną oznaką bólu ukrytego gdzieś pod maską codzienności.
Zauważam dwójkę ludzi - mężczyznę i kobietę. Nic są niechlujnie ubrani, ale od razu można poznać, że nie należą nawet do szeroko pojmowanej klasy średniej. Kobiera zagląda do śmietnika znajdującego się w hali głównej dworca, żeby znaleźć co wartościowsze przedmioty. Może nic zwróciłabym na to uwagi, w końcu to dość częsty widok, gdyby nie jej próby ukrycia tego, po co w rzeczywistości przyszła na dworzec. Przemierza hale bardzo wolnym krokiem, rozgląda się i uważnie studiuje rozkład jazdy pociągów, zatrzymując się przy każdym ze śmietników, ale ja wiem, żc w rzeczywistości wcale nic śledzi tekstu, przesuwa jedynie niewidzącym wzrokiem po literach i cyfrach. Towarzyszący jej mężczyzna z plastikową reklamówką w ręku jest wyraźnie zdezorientowany próbą zachowania się „normalnie” oraz nie zwracania na siebie uwagi. Bardzo współczuję kobiecie wstydu, który jej towarzyszy. Odprowadzam parę wzrokiem aż do wyjścia z dworca.
Za chwilę zauważam małego chłopca. Ma 8, może 9 lat. Idąc tyłem, nieustannie przemierza dworzec w kółko. Wydaje się, żc nikt nic zwraca na niego uwagi, ale on również sprawia wrażenie niezainteresowanego otoczeniem. Jest pochłonięty do reszty tym, co robi.
Chyba tak jak każdy z nas. Żyjemy w swoim własnym, odrębnym świecie. Czasami te światy się przenikają, czasami krzyżują, czasami wpuszczamy kogoś do niego, ale chyba nigdy do końca nic pozwalamy mu przeniknąć do swojej rzeczywistości. Najważniejsze jednak jest chyba to, żeby wpuścić tam samego siebie, bo czasem nawet nam samym nie pozwalamy tam wejść.