Już po prezentacji Xbox One – co Microsoft zrobił dobrze a co źle - Cascad - 22 maja 2013

Już po prezentacji Xbox One – co Microsoft zrobił dobrze, a co źle

Nadszedł wielki dzień wielkiego zamieszania w wielkim namiocie. Xbox Reveal ciałem się stało i wiemy już jak wygląda propozycja Microsoftu na najbliższe lata – ich plan walki z Sony jest pozornie prosty: robimy dużo gier i proponujemy masę opcji umożliwiających oglądanie telewizji w sposób jaki nie był do tej pory możliwy, wszystko to zamykamy w sprzęcie, który korzysta ze świetnego sensora (nowa generacja Kinecta).

Jak to jednak zwykle bywa, z każdej konferencji można wynieść kilka pozytywnych i negatywnych wniosków – i tak stało się i tym razem:

Xbox One – co wyszło na plus:

  • Pad, wygląd i nazwa konsoli po prostu dają radę. To żaden błazeński 720, na szczęście nie Infinity (jak miałby się przecież nazywać następca „nieskończoności”) i nie Xbox. Poza tym powrót do kanciastego, wyrazistego, sprawiającego ciężkie wrażenie designu bardzo mi się podoba i budzi wrażenie, że sprzęt będzie potężny. Sam pad to smukła ewolucja najlepszego pada ever i ma po prostu wszystko na miejscu. Poza tym pokazanie konsoli jest jak najbardziej dobrym, logicznym i naturalnym procesem o czym zapomniało Sony podczas PlayStation Meeting.

  • Obsługa dashboardu konsoli za pomocą gestów wygląda bajerancko i jej płynne przełączanie się pomiędzy kolejnymi opcjami, wrzucanie filmów do mniejszych okienek, oraz odpalanie Skype’a prezentują się bardzo ciekawie.
  • Nowe Xbox Live jest napędzane przez 300 tysięcy serwerów (jak podano na konferencji to więcej niż było na świecie w 1999 roku!) i pozwoli na błyskawiczne korzystanie z chmury. Gracze zostaną też nagrodzeni zupełnie nowymi achievementami, dostosowującymi się do ich stylu gry i elastycznie zmienianymi przez developerów. Samo zapisywanie naszych doświadczeń z danym tytułem też będzie bardziej spersonalizowane i przedstawione w bardzo nowoczesny sposób (minimalistyczny, przejrzysty design).

  • Gry wyglądają przepięknie – zarówno prezentacje sportówek od Electronic Arts jak i Forza 5, Quantum Break i Call of Duty: Ghosts w pełni zasługują na miano nowej generacji. Poza tym zapowiedziano ukazanie się 15stu excluesivów w ciągu pierwszego roku od premiery XO z czego osiem ma być nowymi IP. Takie liczby muszą robić wrażenie.

  • Konferencja była zwięzła i były w niej kobiety – nie ciągnęło się to więc jak sausage fest z pokazu PlayStation 4 (bez PlayStation 4).

  • Namiot był super.

Xbox One – co się nie udało:

  • Nastawienie na telewizję/bycie DVR zupełnie nie pasuje do innych rynków niż amerykański. Microsoft wie jak wywalczyć świetne usługi dla swego odbiorcy w USA, ale zapomina chyba, że w ten sposób reszta świata czuje się niedoceniona, gorsza, zaniedbana… jako Polak nie liczę nawet na 10% funkcji multimedialnych jakie dziś zobaczyliśmy.

  • Informacja w stylu „robimy serial Halo”, nawet jeśli uświetnia ją postać Stevena Spielberga (btw nie pamiętam kiedy ostatnio zrobił dobry film) nie pasuje do imprezy, której przekaz to „macie nowego Xboksa, na którego tyle czekaliście”.
  • Niemal całą uwagę skupiono na interaktywnej telewizji spychając gry na czas E3. To logiczne, ale gdybyśmy zobaczyli jeszcze coś na wyłączność i to w formie gameplayu to pokaz wypadłby o wiele lepiej, tym bardziej, że pozycje EA to przecież multiplatformy.

  • Najgorsza wiadomość wyciekła już po konferencji – okazało się bowiem, że Xbox One będzie wymagać połączenia z Internetem, by sprawdzać czy gra, którą instalujemy (obowiązkowo) jest nowością czy używką. W tym drugim przypadku będzie pobierana opłata od drugich/trzecich/czwartych etc. Właścicieli! A zatem to przejściowy sposób na walkę z rynkiem wtórnym, który pewnie ma nas przyzwyczaić do tego, by w przyszłości w ogóle nie móc odsprzedawać swoich gier. Dla mnie to informacja, która sprawia, że nie wybiorę tej konsoli.

Podsumowując, dopiero E3 pokaże prawdziwą wojnę na gry z Sony. Xbox One pokazał jednak wielki potencjał i naprężył muskuły, zapewniając o tym czego wszyscy chcą – grach na wyłączność. Niestety nawarstwiające się zalety nie są w stanie wygrać z jedną wadą, tak potężną jak wyciąganie pieniędzy z osób zakupujących używki. Mam nadzieję, że konsumenci będą zgodni i nie pozwolą na ewolucję tego typu praktyk bo zanim się obejrzymy nic już nie będzie naszą własnością…

Liczę też, że Microsoft zauważy jak wielkie niezadowolenie wywołuje ich stanowisko w tej kwestii i zdąży je zmienić do premiery swej najnowszej konsoli. Jeśli nie to będzie z nimi krucho.

[Twittermój]

Cascad
22 maja 2013 - 00:15