Jeśli nie masz konsolki przenośnej od Nintendo, szybko przewijasz grafiki rodem z Japonii, a Capcom to nie Twoja bajka, prawdopodobnie o Phoenix Wright nigdy nie słyszałeś. Nic straconego, na iOS trafiła właśnie oryginalnie wydana na Nintendo DS trylogia: Phoenix Wright: Ace Attorney, Justice for All oraz Trials and Tribulations i zaprawdę powiadam wam, to jedne najlepszych gier przygodowych wszechczasów, bijące na głowę nawet seriale prawnicze ostatnich lat.
Młodego prawnika w charakterystycznym, niebieskim garniturze przyjdzie nam poznać podczas pierwszej rozprawy, pełniącej rolę interesującego samouczka w ramach którego nauczymy się z sprawnie posługiwać kultowym „OBJECTION!”, odszukiwać sprzeczności w zeznaniach świadka i prezentować świadczące o tym dowody, czy „naciskać” go, by ten zaplątał się we własnych zeznaniach. Sam oskarżony na pierwszej rozprawie, kumpel Wrighta nie pomaga swemu adwokatowi, dając się łatwo podpuszczać prokuratorowi. Po dość szybkim oczyszczeniu gościa z zarzutów, kończymy samouczek i zostajemy rzucani na nieco głębszą wodę.
Drugim, ważnym elementem rozgrywki jest etap w którym zmuszeni jesteśmy do szukania dowodów, oraz rozmów z kluczowymi postaciami. Jako że sam jestem człowiekiem raczej stroniącym od japońskich gier w trosce o moje zdrowie psychiczne, byłem niemal pewny że od Ace Attorney odbiję się głównie przez wzgląd na udziwnione dialogi z jeszcze bardziej udziwnionymi gadającymi głowami. Nie ma powodów do obaw, chociaż zdarzają się odszczepieńcy, większość postaci sprawia wrażenie całkiem normalnych ludzi, czasem co najwyżej skrywających jakąś tajemnicę. Dialogi są wybitnie napisane, co jest chyba największą zaletą gry, której czytanie tekstów stanowi 90% jej zawartości. Czapki z głów za ten element, chociaż nie od dziś wiadomo, że na świecie jest tylko jedno miejsce, w którym można napisać tak świetne i charakterystyczne postaci dla gier wideo…
Wisienką na torcie jest oczywiście sama rozprawa, która może od czasu do czasu stanowić niemałe wyzwanie intelektualne, przy czym niemalże zawsze rozwiązania na które możemy wpaść w celu korzystnego popchnięcia akcji do przodu są logiczne. Strach sobie nawet wyobrazić, jak frustrująca mogłaby być ta gra, gdyby nie świetnie obmyślane związki przyczynowo-skutkowe, czekające tylko na odkrycie. Nawet gdy mamy tuż za sobą moment „eureka” i świętujemy już w głębi duszy zwycięstwo, może się okazać że strona przeciwna w postaci oskarżyciela skontruje nasze starania swoim asem z rękawa, a całość argumentacji układać trzeba będzie od nowa. Dodatkowo, na przestrzeni całej trylogii spotkamy kilku świetnych sądowych przeciwników, paru wyjątkowo charyzmatycznych i budzących szacunek, kilku nieco dziwacznych, z czego z każdym na sali sądowej prowadzić będziemy świetnie zrealizowane potyczki słowne. Przy okazji, gra nie traktuje sama siebie śmiertelnie serio, całość podlana jest niebanalnym humorem, którego obecność dla wielu stanowi jeden z silniejszych atutów gry.
Podczas grania nie powinien przeszkadzać nam interfejs, który chociaż czasem bywa niefortunny, daje nam ciekawy wybór. Otóż, wzorem rozwiązań z DS, pionowe ustawienie telefonu skutkuje podzieleniem ekranu na dwie części, co przypomina podwójny ekran kieszonsolki Nintendo, chociaż nie jest oczywiście tak wygodne. Horyzontalne ustawienie powoduje klasyczne przesłanianie ekranu elementami interfejsu i wydaje mi się być w tym przypadku lepszym rozwiązaniem.
Pewną wadą gry może być dla niektórych sama jej koncepcja- to w rzeczywistości gra tekstowa, przez którą w dużej mierze trzeba się przeklikać. Co istotne, w grze musimy stale przywiązywać uwagę do szczegółów, które bardzo rzadko dają głośno nam do zrozumienia o swej wyjątkowości. Kombinowanie licząc na szczęśliwy traf jest w grze karane, a kilka pomyłek skutkuje skazaniem oskarżonego i koniecznością gry od początku. Dodatkowo, najczęściej wyrok nie pada na pierwszej rozprawie i zostaje ona odroczona, dając nam czas na uzupełnienie dowodów. Rodzi to pewien problem: w grę nie powinno się grać na wyrywki. Robienie długich przerw między sesjami może skutkować tym, że możemy się po powrocie zwyczajnie nie połapać w zastanym gąszczu zależności. Poszczególne dowody są opisane najczęściej jednym zdaniem i nierzadko zdarza się, by o jego przydatności w sprawie decydował na przykład kontekst jego odnalezienia. Żeby więc czerpać z Ace Attorney to co najlepsze wyłapując tkwiące między liniami smaczki, musicie zarezerwować sporo czasu. Jeśli grasz z doskoku, poł godziny dziennie, spróbuj Ace Attorney, ale nie dając jej czasu, nie oczekuj by ona dała Ci wiele wzamian.
Ciężko jest mi natomiast chwalić udźwiękowienie. Muzyka jest zróżnicowana, momentami świetnie nakręca dramatyzm, ale niestety jest wciąż tylko pilukaniem, które swego czasu był w stanie zagrać Game Boy Advance. Nie jest to wielki przytyk, ale niemiałbym nic przeciwko, gdyby dopieszczono te kawałki i zrobiono z nich coś brzmiącego bardziej współcześnie.
Okej, ile musimy za to zapłacić? Niestety, sporo.
Z drugiej strony, wydanie 60 zł. za trzy tytuły zapewniające około 60 godzin świetnej zabawy to chyba nie jest zła oferta? Nawet jeśli wciąż nie jesteś przekonany, ściągnij Ace Attorney za darmo- udostępnione są w ten sposób pierwsze dwie sprawy, z czego druga jest naprawdę długa i pozwala przekonać się, czy łykniesz przynętę.
Ocena: 9/10
Polecam, zwłaszcza w sezonie ogórkowym. Potraktujcie to jako duży tytuł, który po prostu trzeba nadrobić. Niezła znajomość języka angielskiego jest wymagana.
Platformy: iOS
Cena:
Phoenix Wright: Ace Attorney : € 5,49, pierwsze dwie sprawy udostępnione za darmo,
Phoenix Wright: Ace Attorney Justice for All: € 5,99
Phoenix Wright: Ace Attorney Trials and Tribulations: € 5,99
Cała trylogia: € 14,99
Platforma testowa: iPhone 4
Płynność: zadowalająca, ale mogło być lepiej. Lekko spowolniona rozgrywka nie przeszkadza i co ciekawe, pewne spadki płynności notują posiadacze wyższych modeli urządzeń. Warto dodać, że gra nie oferuje wsparcia dla rozdzielczości iP5, przez co posiadaczy czeka lekko zwężone okno.