Wakacje z kinem (cz. 1) - Joorg - 26 lipca 2013

Wakacje z kinem (cz. 1)

Jako, że mam wakacje i więcej wolnego czasu, postanowiłem go wykorzystać na częstsze odwiedzanie sali kinowej. Oto krótkie podsumowanie tego, co udało mi się zobaczyć na dużym ekranie przez ostatnie kilka tygodni.

5. Pacific Rim
Ocena: 6/10

Intuicja podpowiadała mi, żeby trzymać się od tej produkcji z daleka i zobaczyć ją dopiero na DVD. Po przeczytaniu kilku recenzji postanowiłem jednak wybrać się do kina i zobaczyć, czy krytycy mają rację i najnowszy film Del Toro faktycznie jest tak dobry. Niestety, powinienem był zaufać intuicji, zostać w domu i obejrzeć jakiś serial. "Pacific Rim" nie jest nawet w połowie tak zachwycający, jak opisuje go wiele recenzji. Pierwsza połowa filmu jest niezwykle nudna, śledzimy losy Raleigha Becketa, który postanawia powrócić do służby po kilku latach i raz jeszcze spróbować swoich sił w walce z potworami wychodzącymi z Pacyfiku. Druga połowa jest już lepsza, przepełniona efekciarskimi scenami walki wielkich robotów z ogromnymi bestiami. Mimo wszystko, czegoś im brakuje, bo po kilku minutach łupania robią się nużące. Może gdyby akcja nie działa się ciągle w nocy wyglądałoby to troszkę lepiej. Jeśli chodzi o aktorstwo, to jest ono niezwykle... poprawne. I nic więcej. Do głównych bohaterów w ogóle się nie przywiązałem. Daje radę natomiast ekipa naukowców i Hannibal Chau (Ron Perlman), którzy jako jedyni wprowadzają trochę polotu. Ogólnie film mnie nie zawiódł bo nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego, zawiedli za to recenzenci.

4. World War Z
Ocena: 6,5/10

Wyższą notę dałem jedynie za sam pomysł na trochę świeższy świat z zombie w tle, bo wykonanie nie było niczym nadzwyczajnym. Już po obejrzeniu pierwszej sceny, która przedstawiała cudowną amerykańską rodzinkę wiedziałem, że ciekawych i brutalnych scen rodem z "Walking Dead" tutaj nie zobaczę. I tak było. Co lepsze fragmenty, takie jak żywe trupy wspinające się na ogromny mur, zostały pokazane w trailerach. To, co nie zostało pokazane w zwiastunach, to lekko nudnawe sceny śledztwa głównego bohatera, które cięgnie się do samego końca. Plus oczywiście za Brada Pitta, który całkiem nieźle sprawdził się w tej roli. World War Z to połączenie kina familijnego z zombiakami, z naciskiem na to pierwsze.

3. Człowiek ze stali
Ocena: 7/10

"Superman: Powrót" z 2006 roku okazał się strasznie nudnym, przegadanym filmem. Twórcy "Człowieka ze stali" trochę przeholowali w drugą stronę: w mojej skromnej opinii tutaj efektów specjalnych jest po prostu za dużo. Od połowy filmu obserwujemy już tylko walki Supermana. Nie zrozumcie mnie źle, produkcja Snydera jest o niebo lepsza od starszej wersji. Mimo, że historia nie zachwyca, to cała obsada trzyma wysoki poziom, przez co wszystkie przegadane momenty dobrze się ogląda. To sceny akcji po pewnym czasie robią się trochę nużące, bo brakuje im jakiegoś poczucia zagrożenia. Wszyscy wiemy, że Superman jest nieśmiertelny, więc nieważne co mu zrobią, to i tak wygra. I z tą ideą w głowie przez godzinę oglądamy końcową potyczkę. Mam nadzieję, że kolejna część "Człowieka ze stali" będzie bardziej emocjonująca. Już wiemy, że ma pojawił się w niej Batman, więc uniwersum DC idzie w dobrym kierunku.

2. Iluzja
Ocena: 8/10

Jeżeli podobały Wam się takie filmy jak "Prestiż" czy "Iluzjonista", to Iluzja również powinna Wam przypaść do gustu. Mimo, że sam trailer zdradza bardzo dużo (przez co trochę bałem się, że film mnie niczym nie zaskoczy), to film wciąga od początku do samego końca. Spektakularne występy magików demonstrujących filmowej publiczności swoje „sztuczki” przerywane są scenami z przezabawnymi i bardzo dobrze napisanymi dialogami. Cała obsada wypadła naprawdę dobrze, zwłaszcza Woody Harrelson, który jako doświadczony mentalista rozśmieszał kinową salę do łez. Fabuła, mimo kilku dziur, jest prosta i przyjemna, ale końcówka pozostawia wiele do życzenia. Twórcy pod koniec trochę przekombinowali, przez co finał pozostawia dość duży niedosyt. Do strony technicznej nie ma się o co przyczepiać. Wszystko się ze sobą klei i trzyma ogólnej kupy. Efekty wizualne prezentują się bardzo dobrze, zwłaszcza sceny ze spektakularnymi występami iluzjonistów. Są pościgi, są wybuchy. Dla każdego coś miłego.

1. W ciemność. Star Trek
Ocena: 9/10

Jak na razie najbardziej zadowolony wyszedłem z kina po seansie nowej części "Star Treka" J.J. Abramsa. Choć fanem tego uniwersum nie jestem a seriali praktycznie nie widziałem (bardzo dawno temu jakieś pojedyncze odcinki), to muszę przyznać, że "W ciemność. Star Trek" jest kawałkiem świetnego kina sci-fi. Już pierwsza część była niezwykle udana, ale sequel miażdży ją na głowę. Ciekawa fabuła, bardzo dobre efekty specjalne oraz świetnie zagrane role sprawiają, że film nie nudzi nawet na minutę. Wielkie owacje należą się Benedictowi Cumberbatchowi, który genialnie zagrał czarny charakter. Reszta obsady również się postarała. "W ciemność. Star Trek" to jak na razie najbardziej emocjonujący film jaki ostatnio widziałem. Szkoda tylko, że na następną część trzeba czekać aż do 2016 roku.

A Wy na czym ostatnio byliście w kinie?

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
26 lipca 2013 - 17:17