Justice League: The Flashpoint Paradox - Krwawa 'bajka' - Joorg - 9 sierpnia 2013

Justice League: The Flashpoint Paradox - Krwawa "bajka"

Moje zainteresowanie filmami animowanymi z superbohaterami skończyło się gdzieś jeszcze w dzieciństwie i trwało to aż do zeszłego roku. Obejrzałem sobie wtedy ostatnią część trylogii Nolana "Mroczny Rycerz powstaje", skończyłem grę Batman: Arkham City i rozbudziło to we mnie chęć poznawania dalszych losów człowieka-nietoperza. Postanowiłem przyjrzeć się dokładniej jak wygląda sytuacja z filmami animowanymi.

Po szybkim "riserczu" rozpocząłem od takich animacji jak "Batman: Powrót Jokera", "Batman: Rycerz Gotham" i "Batman w cieniu Czerwonego Kaptura". Nie były one złe, ale zachwyciłem się dopiero po obejrzeniu "Batman DCU: Mroczny rycerz - Powrót". Pierwsza część była średnia, ale część druga miała wszystko to, co od dojrzałej animacji o Mrocznym Rycerzu można sobie zażyczyć. Całkiem ciekawa fabuła, morderczy Joker i wielki pojedynek Batmana z Supermanem. Myślałem, że lepszego filmu animowanego nie znajdę, aż do dzisiaj.

"Justice League: The Flashpoint Paradox" skupia się na postaci Flasha, bohaterze, którego praktycznie nie znałem. Wiedziałem, że siedzi on gdzieś tam sobie w uniwersum DC, ale z jego losami nigdy nie byłem zaznajomiony. Na szczęście nie trzeba być z tym obcykanym przy oglądaniu TFP, gdyż historia Flasha jest tam dokładnie opowiedziana. Historia zaczyna się od tragedii, którą przeżył w dzieciństwie, a następnie przeniesieni jesteśmy do współczesności. Podczas jednej z akcji najszybszy człowiek świata wspólnie z Ligą Sprawiedliwych powstrzymuje Eobarda Thawne'a przed wykonaniem zamachu. Niestety, wkrótce po tym Flash daje się sprowokować przez swojego największego wroga i decyduje się cofnąć w czasie, by ocalić własną matkę. I tu zaczynają się kłopoty.

Kiedy Flash powraca do teraźniejszości okazuje się, że nic już nie jest takie jak dawniej, czyli w poprzedniej rzeczywistości. Konflikt między Amazonkami, dowodzonymi przez Wonder Woman, a mieszkańcami Atlantydy, na czele których stoi Aquaman, może doprowadzić do trzeciej wojny światowej. Pół Europy leży w gruzach, wielu superbohaterów staje po drugiej stronie barykady a czarne charaktery okazują się "tymi dobrymi". Podczas walk wielu mścicieli pada jak muchy, Batman nie jest sobą i nikt nie wie gdzie, a nawet kim jest Superman. Pośród tego całego cyrku stoi Flash, który już nawet nie ma super mocy. Wraz z Batmanem i Cyborgiem obmyśla on plan, który może ocalić cały świat, jednak ostateczna walka z wrogami jest nieunikniona.

Tak zamieszanej a jednocześnie tak wciągającej historii w uniwersum DC jeszcze nie widziałem. W "The Flashpoint Paradox" tak dużo się dzieje, że nie nudzimy się nawet minutę. W tle widzimy całą gamę znanych superbohaterów i ich wrogów w zupełnie nowych sytuacjach. Ale to, co najbardziej mi się podoba, to brutalność tej całej "bajki". Krew tryska trup ściele się gęsto, a zwroty akcji naprawdę zaskakują. To lubię!

"Justice League: The Flashpoint Paradox" polecam wszystkim fanom uniwersum DC i dobrych, krwawych animacji. Nie trzeba być znawcą komiksów żeby dobrze się bawić przy tym filmie, więc nawet jeśli nie znacie większości superbohaterów z Ligii Sprawiedliwych (tak jak ja), możecie spokojnie sięgnąć po ten tytuł. A jest to świetne widowisko!

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
9 sierpnia 2013 - 16:06