NFS Underground i jego (NIE)godni rywale - RazielGP - 11 września 2013

NFS Underground i jego (NIE)godni rywale

Szał na gry ze stuningowanymi samochodami rozpoczął się wtedy, gdy na ekranach kin trafił film z Vinem Dieslem w roli głównej o dźwięcznej nazwie Szybcy i Wściekli. Wówczas wtedy Electronic Arts postanowiło wykorzystać chwilę, wypuszczając Need for Speed: Underground. Krótko po sukcesie gry stworzyli kontynuację, a pozostali producenci masowo zaczęli iść w tym samym kierunku. Niestety jakość klonów często okazywała się dyskusyjna, lecz popytu nie brakowało. W krótkim czasie zostaliśmy wręcz zalani wyścigami samochodowymi o podobnych, nocnych, nielegalnych klimatach.

2002 - Street Legal - Jeśli myśleliście, że pierwszym tytułem oferującym nielegalne wyścigi podrasowanymi maszynami był Need for Speed: Underground, to jesteście w błędzie. Nim EA Games ogarnęło temat, studio Invictus oddało w nasze ręce swoją produkcję, uprzedzając giganta o calutki rok. Ich pozycja wykazuje się zaawansowanym tuningiem mechanicznym jak i wizualnym. Ponadto na otwartej mapie mieliśmy okazję wypróbować nasze autka w akcji. Mimo tych niezaprzeczalnych zalet produkcja cierpiała na wiele baboli, które zniechęcały do dalszego obcowanie z tym tytułem. Niestety brak dopracowania oraz pomysłu na rozgrywkę, przyczyniły się do tego, iż Street Legal nie zyskał sobie mojej aprobaty.

2003 - Midnight Club II - Także i Rockstar uprzedził Electronic Arts, serwując nam Midnight Club. Pierwsza część tej serii pojawiła się już w 2000 roku, a więc przed debiutem Szybkich i Wściekłych! Niemniej jednak nie miałem okazji się z nią zaznajomić, więc i trudno mi stwierdzić, czy poza nocnymi zmaganiami, oferowała coś jeszcze. Niemniej jednak sam sequel zdołał wyprzedzić o parę miesięcy pierwszego Undergrounda. Sama gra oferowała wówczas otwarty świat, jako taką fabułę,  ziomalską, nocną atmosferę oraz zwariowane akcje. Zabrakło jednak tuningu, którego tak wielu graczy pokochało. Na domiar złego zręcznościowy model jazdy okazał się bardzo wyczulony i w gruncie rzeczy nieprzyjemny, zaś nielicencjonowane auta, a także przytłaczająca muzyka stały się dla mnie przysłowiowym gwoździem do trumny. Nie potrafiłem odnaleźć krzty przyjemności zarówno ze względu na beznadziejną fizykę oraz ciężki, odpychający klimat.

2004 - Street Racing Syndicate - Namco również uległo tej modzie, wypuszczając przed premierą Undergrounda 2 swoją grę. Cechowała się ona wówczas nie tylko modyfikacjami, licencją aut, wątkiem ekonomicznym, fabułką, czy gorącymi laskami, ale także dwoma skromnymi otwartymi miastami oraz przede wszystkim systemem uszkodzeń. Generalnie tytuł ten jest w moim odczuciu całkiem udany. Do gustu przypadła mi warstwa audio oraz panująca tam atmosfera. Fizyka co prawda mogłaby zostać poprawiona, a wątek ekonomiczny lepiej pomyślany. Dlaczego? Otóż podczas wyścigów w SRS nie wolno się zanadto obijać, bo inaczej koszt napraw przekroczy wysokość wygranej z wyścigu, którą należałoby przeznaczyć na ulepszenie naszego autka. Niemniej jednak jest to pozycja warta uwagi, nieco inna niż NFS, a już na pewno bardziej od niego wymagająca.

2004 - RPM Tuning - SRS oraz Underground 2 są z kolei bardzo podobne do produktu Babylon Software. Tyle, że zostały one zdecydowanie lepiej wykonane, ze szczególnym naciskiem na U2. Mimo tego RPM Tuning także potrafi dostarczyć nam nieco frajdy. Co prawda niemal wszystkie aspekty począwszy od strony audio, a kończywszy na fizyce są o kilka klas gorsze, niż w przypadku wyżej wymienionych konkurentów, ale w gruncie rzeczy nie jest źle. Zabrakło także licencji, ale wprawne oko bez trudu rozpozna w tych anonimowych pojazdach rzeczywiste odpowiedniki.

2005 - Juiced - Z kolei ten tytuł wyróżniał się ze względu na dzienne zmagania, wysoki poziom trudności oraz przede wszystkim z powodu wymagającego modelu jazdy. Niemniej jednak mimo kilku wad gra zyskała sobie wielu zwolenników, którzy z przyjemnością obrzucali błotem łatwiejszych konkurentów. Doceniali wówczas róznice polegające w jeździe zmodyfikowanym licencjonowanym samochodem oraz pójście przez twórców w stronę realizmu. Tutaj wyścigi naprawdę rozgrywały się o wysoką stawkę. W rezultacie podczas wyścigi mogliśmy dużo stracić, na tyle dużo, że Juiced potrafił dać nam w kość. Niemniej jednak satysfakcja z wygranej była większa, niż w jakimkolwiek innym tytule.


Podsumowując  wymienione w niniejszym tekście gry, stwierdzam że największym sentymentem nadal cieszą się u mnie pozycje z Electronic Arts. Głównie dlatego, że oba Undergroundy dały mi to, czego tak naprawdę potrzebowałem. W przypadku innych pozycji zawsze coś mi nie pasowało. Gdyby jednak wykorzystać najciekawsze pomysły ze wszystkich tutejszych gier, z pewnością gracze otrzymaliby idealną grę. Niestety o tym możemy pomarzyć, bo hype na gry w stylu Szybkich i Wściekłych minęły bezpowrotnie.

Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.

RazielGP
11 września 2013 - 12:02