The Incredible Adventures of Van Helsing - mniej 'incredible' niż chciałem - fsm - 1 października 2013

The Incredible Adventures of Van Helsing - mniej "incredible" niż chciałem

fsm ocenia: The Incredible Adventures of Van Helsing
71

Może The Incredible Adventures of Van Helsing nie są tak niesamowite, jak obiecuje to tytuł, ale gra jest na tyle sympatyczna, że warto o niej wspomnieć. Szczególnie, że w pewnym forumowych kręgach zdaje się mieć wyższą renomę, niż samo Diablo III. Z taką oceną zdecydowanie się nie zgadzam, ale Van Helsing pozwala przyjemnie zabić kilka(naście) godzin, co postaram się udowodnić w tej krótkiej recenzji. A zanim przejdziemy dalej, pozwolę sobie stwierdzić to, co oczywiste: miłośnicy hack'n'slashy zdecydowanie powinni dać tej grze szansę (jeśli tego jeszcze nie zrobili).

THE GOOD

Diablopodobne wcielenie Van Helsinga dobrze robi to, co każdy h'n's robić powinien - fajnego bohatera rzuca w malowniczy świat pełen potworów i każe zaklikiwać je na śmierć przez długie godziny. Bardzo udany jest tzw. świat przedstawiony. Trochę malowniczych okoliczności przyrody, trochę steampunku, trochę gotyku, trochę Świata Dysku Terry'ego Pratchetta, a wszystko skąpane w fetorze bestii maści wszelakiej. Dobrze wykorzystany jest tu pomysł obecności towarzysza niedoli - Van Helsing kumpluje się z Katariną, wygadaną zjawą, która sypie niezłymi tekstami, walczy i sprzedaje niepotrzebne graty (a przy okazji również zdobywa doświadczenie i można ją ubierać w nowe ciuszki oraz miecze). A skoro o tekstach wspomniałem - gra jest zabawna i wypełniona cytatami z popkultury (na szybko wymienię tylko Golluma, miecz Ekskalibur, sagę Autostopem przez Galaktykę i wypełnioną sucharami litanię odzywek głównego złego).

Podobać się mogą projekty potworów (a mamy tu pełne dobrodziejstwo inwentarza - od klasycznych wilkołaków, ghuli czy harpii, po bardziej unikatowe kreacje w rodzaju mechanicznych żołnierzyków, Igorów (którzy wyglądają bardziej jak uzbrojone krasnoludy) czy bezgłowych, wyposażonych w długie macki prototypów. Cieszy obecność prostych dialogów, które w delikatny sposób wpływają na rozgrywkę, ciekawymi patentami są: obecność dodatkowego wymiaru (zwanego Ink), który jednak nie został w 100% wykorzystany oraz - tutaj poradzono sobie lepiej - system combosów i gniewu. Po wybraniu dodatkowych modyfikatorów dla aktualnie używanego zestawu zdolności wystarczy wcisnąć spację (pod warunkiem wypełnienia paska gniewu), a kolejny cios okaże się dużo mocniejszy. Wstrząsnąć, powtórzyć.

THE BAD

Co mi się nie podobało? Trochę technicznych błędów (a to jakiś skrypt się nie odpalił po walce, a to ściana, za którą stanął Van Helsing, nie zrobiła się przejrzysta etc.), lekka monotonia pod koniec zabawy (ostatnie 2 godziny z 12 potrzebnych na pokonanie fabuły i kilkunastu zadań pobocznych przechodziłem już trochę z obowiązku) i nie do końca udane przedmioty oraz moce. W grze wypada sporo rzadkich (żółtych) przedmiotów, które często bywają lepsze od unikatów, ale tak naprawdę nigdy nie powalają. W moim przypadku znalezione w ok. 2/3 gry sprzęty pozostały na wyposażeniu do końca. Co do mocy - trochę ich mało i są mało efektowne. Na dobrą sprawę korzystałem tylko z dwóch ofensywnych - fireball i trzęsienie ziemi - reszta to albo pasywne umiejętności, albo wyglądające niemal tak samo, jak atak bazowy (ale z jakimś bonusem). Trochę szkoda, bo loot i skille (ach, nie ma jak językowe zapożyczenia) to ważna rzecz w każdym hack'n'slashu. Na szczęście intensywność starć i dosyć wysoki poziom trudności trochę te braki wynagradzają.

THE PRETTY

Trzeba pamiętać, że The Incredible Adventures of Van Helsing to nie jest tytuł AAA i jako taki sprawdza się dobrze. Zapewnia godziwą rozrywkę, jest bardzo ładny (zaskakująco wręcz) i wystarczająco interesujący, by przez większość czasu nie znudzić gracza. A to wystarczy, by wystawić produkcji Neocore games pozytywną opinię i zapewnić promocję do następnej klasy (jeśli zapowiedziany już sequel poprawi niedociągnięcia, jestem pewien, że będziemy mieli do czynienia z produkcją bardzo dobrą).

PS Jest szansa, że świeże DLC z nową klasą postaci załatwia część powyższych byków, ale nie miałem przyjemności go sprawdzić.

fsm
1 października 2013 - 16:25