Koniec Breaking Bad - Hubert Taler - 1 października 2013

Koniec Breaking Bad

Uwaga: jeśli nie wiesz jak skończył się Breaking Bad, lub nie wiesz że w ogóle się skończył, może lepiej tego nie czytaj. Nie zdradzam szczegółów fabuły ale tak na wszelki wypadek, niektórzy czytają między wierszami. Czujcie się ostrzeżeni.

Skończył się jeden z lepszych seriali jaki ostatnio leciał w TV: Breaking Bad. Oglądałem go z dużym opóźnieniem bo po tym jak ktoś mi go pobieżnie opisał, wcale mnie do niego nie ciągnęła - ee tam, pewnie kolejny serial gloryfikujący narkotyki. Oczywiście bardzo się myliłem. Ostatni sukces jaki serial odniósł w czasie wręczania nagród Emmy, jest jak najbardziej zasłużony.

Walt tuż przed końcem ostatniego odcinka

O serialu napisano już dużo (ot, chociażby w tych artykułach na GamePlay) - i nie chciałbym się powtarzać. Jednak wypada przy zakończeniu tak ważnego telewizyjnego widowiska napisać kilka słów.

Pierwsze cztery sezony obejrzałem za jednym zamachem - były dostępne na Netfliksie którego jestem stałym subskrybentem, więc mogłem obejrzeć bez poszukiwań w sieci i w dobrej jakości. Przypominam że wtedy jeszcze w polskiej telewizji nie było o tym serialu słychać.

Serial wciągnął mnie jak rzadko który. Zaludniał go zestaw antybohaterów, których czasami lubimy, by po chwili być obrzydzonymi ich wyborami. Żaden z nich nie był idealny. Gdy już myśleliśmy że rozumiemy, jaką rolę poszczególni bohaterowie odgrywają, okazywało się coś zupełnie innego. Nie brakowało w nim prawdziwych tragedii, uczuć i humoru (Badger, Skinny Pete, czy Saul to przecież postacie komiczne). Gus z kolei był wcieleniem prawdziwego diabolicznego bossa, którym powoli musiał stać się Walter White, niszcząc wszystko co żywe i szczęśliwe dookoła. Co ciekawe, tylko jedna rzecz przeżyła ten Armageddon - jego dziwna i niecodzienna "przyjaźń" z Jesse Pinkmanem.

Nie muszę dodawać że aktorzy którzy wcielili się w poszczególne role, zagrali koncertowo.

Muzyka: wiem że to kwestia gustu, ale muzyka w tym serialu była doskonale dobrana. Często stanowiła przeciwwagę poważnych wydarzeń dziejących się na ekranie i dodawała przedstawianym wydarzeniom dystans, przypominając dyskretnie że to tylko artystyczna kreacja.

Pieniądze szczęścia nie dają, Skyler

Podziwiam odwagę twórców serialu w samoograniczeniu się. Nie przeciągali go ponad miarę, wykorzystując jego sukces - zakończyli dokładnie wtedy kiedy ta tragiczna opowieść powinna się zakończyć, do tego dosyć zgrabnie zagarniając i przymykając wiele pozostałych wątków. Każdy, kto obejrzał do końca Lost, rozumie jak to jest cenne.

Każdemu kto ma trochę wolnego czasu, i nie boi się zajrzeć do trochę bardziej bolesnych spraw niż przeciętny serial rozrywkowy, polecam obejrzenie Breaking Bad. Tutaj wszystko jest przerysowane, wielkie, żłoczyńcy są demoniczni i groteskowi, a każda postać jest w jakiś sposób skrzywiona. To serial - przypowieść, gdzie wszystko ma jakieś znaczenie, a przyszłe wydarzenia często są przepowiadane przez szybko przemykające przez ekran telewizora znaki. Moja ocena: 9,5/10

P.S. Trochę ciekawostek na temat właśnie zakończonego serialu znajdziecie tutaj

Hubert Taler
1 października 2013 - 17:18