Ten tekst to recenzja filmu Thor: Mroczny świat - fsm - 11 listopada 2013

Ten tekst to recenzja filmu Thor: Mroczny świat

Dzień dobry. Thor: Mroczny świat to film produkcji amerykańskiej w reżyserii Alana Taylora, który jest kontynuacją Thora z 2011 roku i w sumie to ten film jest fajny. Dziękuję.

No dobrze, napiszę nieco więcej. Wytwórnia Marvel tworzy na naszych oczach rzecz niezwykłą i fascynującą - ogromne filmowe uniwersum bazujące na różnych komiksowych seriach, których bohaterowie współistnieją w jednym świecie i razem dokonują czynów niesamowitych. Mroczny świat to już ósmy film tworzący Marvel Cinematic Universe, drugi dziejący się po ultra-popularnych Avenegersach i przy okazji kontynuacja wątków opowiedzianych w Thorze, za którego odpowiadał Kenneth Brannagh. Miło mi zaznaczyć, że nowy Thor "robi robotę" i jest jednym z tych sequeli, które są od "jedynek" po prostu lepsze.

Po ataku na Nowy Jork i srogiej rozpierdusze, jaką Iron Man i koledzy urządzili armii Lokiego, Thor wrócił do domu, by dokończyć usuwanie szkód (i szkodników) w dziewięciu światach, co z kolei stało się możliwe po naprawieniu Bifrostu, tęczowego mostu pozwalającego na podróż między wszystkimi światami, który został zniszczony w pierwszym filmie. Jasne? No dobrze, nawet jeśli powyższe zdanie nie jest najszczęśliwiej skonstruowane, to najważniejsze fakty są takie: ukochana Thora, Jane Foster, ciągle za nim tęskni i gdy przypadkiem włazi do pewnej międzywymiarowej dziury, sprawia, że cały wszechświat staje przed widmem zagłady. Thor musi więc wrócić i zadziałać. Teraz jasne.

Zagrożeniem tym razem jest rasa Mrocznych elfów, bytów władających wszechświatem zanim nastała jasność, z której wyłoniło się dziewięć światów. Tysiące lat temu Malekith, przywódca Mrocznych, pragnął wykorzystać potężny artefakt zwany Eterem, do zniszczenia wszystkich światów podczas koniunkcji. Przeszkodził mu z tym tata Odyna i jego armia, co jest w filmie ślicznie zaprezentowane na samym początku i mimowolnie przywodzi na myśl sekwencję otwierającą Władcę pierścieni. Oczywiście zło nigdy nie zostaje unicestwione w pełni, więc zarówno Malekith, jak i Eter przetrwali, a my możemy sobie obejrzeć w kinie bardzo solidne widowisko.

Mroczny świat to film lepszy od pierwszego Thora pod względem zarówno technicznym jak i fabularnym. Jeśli chodzi o technologię nie mówię tu tylko o dwóch latach, które minęły od premiery jedynki, ale też o lepiej wykonanej konwersji 3D - tym razem widać, co się dzieje na ekranie, w przeciwieństwie do pierwszych 15 minut Thora 1, kiedy to trzeba było się zastanawiać, co jest grane, bo było tak ciemno. Lepiej poradzono sobie także z zaznaczaniem kolejnych planów i nic się nie rozjeżdża, choć i tak efekt 3D jest tu absolutnie niepotrzebny i nie stanowi żadnej wartości dodanej (poza dodaniem kilku złotych do ceny biletu). Cała reszta produkcji błyszczy - efekty, krajobrazy (Islandia jest zaiste magiczna i świetnie udaje inne światy), rekwizyty... Wszystko to stoi na najwyższym poziomie.

Z kolei fabularnie film jest lepszy, bo nie traci czasu na przedstawianie bohaterów i zapoznawanie ich z widzem. Thor od razu jest wymiataczem, Loki od razu cwaniakuje, obrońcy Asgardu są dzielni, Jane jest zakochana, jej koleżanka zwariowana etc. Zdecydowanie lepszy jest też przeciwnik - Malekith ma solidną motywację, a Christopher Eccleston potrafi nadać mu odpowiedniej dawki złowieszczości. Poza tym projekty kostiumów i statków Mrocznych elfów strasznie mi się podobały i robiły dużo większe wrażenie, niż taki Niszczyciel z pierwszego Thora. Sama finałowa walka zresztą też była ciekawsza i efektowniejsza. Historia próbuje w kilku miejscach zaskoczyć, choć główne zawirowania dotyczą tylko postaci Lokiego - najbarwniejszej i najciekawszej z całego filmu. Produkcję ogląda się naprawdę dobrze, w czym pomagają też małe zastrzyki humoru tu i ówdzie (wliczam tu fantastyczne cameo jednego z kolegów naszego młociarza).

A zatem, drogi czytelniku, wiedz, że pan Taylor się spisał i najnowsza marvelowska propozycja nie przynosi wstydu temu filmowemu uniwersum. Nie jest to film tak solidny jak pierwszy Iron Man czy Avengersi, ale Thor: Mroczny świat zdecydowanie należy do czołówki. Na dodatek twórcy oferują nie jeden, ale aż dwa bonusy po zakończeniu właściwej historii - jeden znajduje się w połowie napisów końcowych i jest fabularnym drogowskazem na temat tego, co będzie się działo w Guardians of the Galaxy, zaś na pożegnanie dostajemy krótką scenkę ckliwą i krótką scenkę zabawną.

A teraz czekamy na Kapitana Amerykę!

fsm
11 listopada 2013 - 13:45