Gdy Beatlesi rozpadli się już „na amen” w roku 1970 każdy z nich poszedł w inną stronę, życiowo i muzycznie. Każdy z nich zajął się bardziej swoją rodziną, każdy z nich uciekł od medialnego zgiełku wokół nich, każdy zaczął nagrywać swoje solowe albumy. Najszybciej, bo jeszcze w roku 1970 ukazał się album Paula McCartney’a zatytułowany po prostu McCartney, a w roku 1971 światło dzienne ujrzał album równie ważnego, a dla niektórych nawet ważniejszego, Beatlesa. Imagine Johna Lennona bez wątpienia należy do niezwykle ważnych albumów w historii rozrywkowej, a dziś mam okazję przedstawić rocznicową edycję specjalną tego dzieła, opisując przy okazji inne post-beatlesowskie wydawnictwa Lennona.
Specjalna edycja Imagine wydana została w 2011 roku z okazji 40-lecia pierwszego wydania tej płyty. Samo pudełko na wszystkie elementy zestawu nie jest specjalnie imponujące, szczególnie jeśli chodzi o dość małą grubość i niewielką wagę. Jest jednak bardzo dobrze wykonane, a okładka, choć minimalistyczna, zapewnia dobre wrażenia estetyczne. Również sama biel pudełka naprawdę mi się spodobała, choć kolor biały na pudełkach prezentuje się zazwyczaj słabo.
Po otworzeniu pudełka naszym oczom ukazuje się pierwszy z dwóch winyli, zawierający po prostu Imagine. Wygląda on naprawdę dobrze, jednakże znacznie lepiej prezentuje się winyl nr 2, a to z dwóch powodów. Po pierwsze – ma on niezwykle ciekawą zawartość. Są to bowiem zapisy z sesji nagraniowej Imagine, które dają fanom ogólne pojęcie jak wyglądało nagrywanie tej płyty.
Drugim powodem jest fakt, iż winyl ten jest biały. Ci z Was, którzy śledzą moje unboxingi wiedzą, że mam dużą słabość do winyli kolorowych, gdyż wg. mnie prezentują się albo świetnie, albo mega świetnie. I tym razem jest tak samo. Biel winyla, podobnie jak biel bosku, robi fenomenalne wrażenie i sprawia, że pudło to otwierałem wiele razy, tylko po to, by sobie na winyl ten popatrzeć(to chyba już jakaś perwersja).
Następnym elementem tego wydania są dwie pocztówki-zdjęcia, w tym jedno słynne zdjęcie Lennona trzymającego świnię, co było wyśmianiem się z okładki drugiego solowego albumu McCartney’a – RAM. Pod pocztówkami spoczywa zaś plakat, który przedstawia Johna przy fortepianie. W odróżnieniu jednak od wielu szajsowatych plakatów ten robi znakomite wrażenie, jest naprawdę duży i wydrukowany na papierze wysokiej jakości. Gdy po wyciągnięciu plakatu nasze ręce wędrują w głąb pudełka natrafiają… na jego dno. Tak, to nie pomyłka. Plakat jest ostatnim elementem zestawu, który, jeśli przyjrzymy się dobrze, zawiera tylko 5 rzeczy, w tym dwa małe zdjęcia. Wydanie to jest niestety dość ubogie i gdyby nie biały winyl, to byłbym naprawdę, naprawdę rozczarowany.
Bywa tak, że normalne edycje bywają bogatsze(jak chociażby Celebration Day Led Zeppelin, z trzema winylami i grubym pudełkiem), próżno też szukać uboższej edycji kolekcjonerskiej(choć oczywiście takie się znajdą, lecz najczęściej są to edycje płyt CD, które są małe gabarytowo i do których nie ma jak czegoś spektakularnego wrzucić). Najbardziej ze wszystkiego brakowało mi filmu Imagine, a zaraz potem albumu wzbogaconego o dodatki sesyjne na CD lub w formie cyfrowej. Miłym dodatkiem jest również album ze zdjęciami, a w tym wypadku na pewno byłby on świetnym rozwiązaniem. John Lennon na brak fotogeniczności nie narzekał, a podczas nagrywania Imagine powstało wiele świetnych, artystycznych i klimatycznych zdjęć. Niestety – prócz winyli praktycznie nic tu nie ma, co powoduje, że zestaw ten przeznaczony jest tylko dla naprawdę ogromnych fanów Lennona i jego solowych dokonań.
Jako że solowy John nie jest specjalnie znany postanowiłem również w skrócie opisać wydania jego innych płyt. Trzy z nich – Plastic Ono Band, Imagine oraz Mind Games – mam w specjalnej edycji Original Master Recording. Są to płyty wydane na złocie, co znacznie poprawia ich jakość jeśli chodzi o nagranie. Charakteryzują się złotym paskiem nad oryginalną okładką i dość wysoką ceną, jednak, zapewniam wszystkich, odpowiednią.
Po otworzeniu takiego pudełka w wersji Original Master Recording plastikowa część na płytę unosi się, dzięki czemu możemy bezpiecznie wyjąć płytę, bez konieczności mocowania się z jakimś źle zrobionym uchwytem, który niszczy płyty. Kolejne dwie płyty(Milk and Honey oraz Double Fantasy) to przedstawiane już przeze mnie japońskie edycje mini-LP.
Reasumując – rocznicowe wydanie tak niezwykłej płyty jaką jest Imagine rozczarowuje. Album zawierający tak doskonałą kompozycję jak tytułowa Imagine zasłużył na wydanie lepsze, bogatsze i ciekawsze. Na pocieszenie zostaje biały winyl oraz płyty Lennona w edycjach z Japonii lub Original Master Recording – te polecam z całego serca, ponieważ warte są naprawdę sporych pieniędzy.
Zachęcam też do zapoznania się z moimi poprzednimi unboxingami:
Budka Suflera – Cień wielkiej góry Live 2011 + Studio 1975: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81266
The Beatles – Magical Mystery Tour: https://gameplay.pl/news.asp?ID=80793
U2 – Achtung Baby: https://gameplay.pl/news.asp?ID=80782