Ludzkość kocha apokalipsę. Wszyscy przeżyliśmy już po kilka lub nawet kilkanaście końców świata, ale wbrew pozorom wypatrywanie apokalipsy nie jest domeną społeczeństw współczesnych. Kiedy tylko nasz gatunek nauczył się liczyć, i zastosował swój wynalazek do czasu, zwiastunów końca wypatrujemy w każdej okrągłej dacie, szeregach liczb, końcach kalendarzy znalezionych na krańcach świata, itd. Nasi przodkowie zwiastuny armagedonu widzieli również w naturalnych zjawiskach, takich jak trzęsienia ziemi, spadające gwiazdy, burze i inne katastrofy...
Nie wiadomo od czego się zaczęło, ale próby dopasowania zjawisk naturalnych do końca świata znaleźć można na całym świecie. Galowie obawiać się mieli (i wcale nie byli w tych strachu odosobnieni), że filary ziemi się zapadną, grunt osunie się im pod nogami, a spadający nieboskłon zmieni ich w naleśniki. Aztekowie składali liczne ofiary z ludzi byle tylko obłaskawić bogów i mieć pewność, że wstanie słońce i spadnie deszcz. Organizowano nawet specjalne wyprawy wojenne byle tylko mieć pod ręką odpowiednią ilość "ochotników". Jak świat długi i szeroki ludzkość bała się (i nadal boi), że na miasta spadnie morze ognia, świat pokryje się popiołem, albo zapanuje wieczna ciemność czy zima.
Upływający czas i rozwój nauki wcale nie poprawiły naszej sytuacji. Z czasem do najstarszych i najbardziej spektakularnych wizji końca dołączyły bardziej prozaiczne obawy – światowy głód, epidemie wyżynające w pień całe populacje miast itd. Jednak ludzie żadnej epoki nie byli tak kreatywni jak my. Dopiero rozwój nauki i powszechny dostęp do informacji uświadomiły nam ile naprawdę rzeczy nam zagraża, a sami efektywnie przyczyniamy się do generowania kolejnych zagrożeń. Ludzie jednak nie byliby sobą gdyby nawet z tego nie uczynili rozrywki. Dzisiaj chciałbym wam zaserwować mały przegląd wizji apokaliptycznych, które można znaleźć w popkulturze. No to jedziemy!
„Od powietrza, głodu, ognia i wojny...”
Fragment tej pieśni religijnej bardzo dobrze oddaje obawy ludzkie, a co za tym idzie ich konsekwencje w popkulturze. Właśnie takie wizje końca spotykamy najczęściej. Zostawmy na razie w spokoju powietrze i ogień. Problem z głodem jest taki, że jest on swego rodzaju partnerem dla wszystkich rodzajów apokaliptycznych wizji. Najczęściej najpierw nadciąga wielki kataklizm, a dopiero potem atakuje głód. Na czele „moich” jeźdźców apokalipsy gna Wojna.
Idea wielkiej wojny, która zakończy istnienie naszej cywilizacji nie jest nowym wynalazkiem, ale musicie przyznać, że dopiero wizja wojny atomowej sprawia, że takie koniec cywilizacji wydaje się całkiem realny. Zagłada atomowa zadomowiła się już na dobre w popkulturze. Na samą wzmiankę o postapokalipsie wypływają takie tytuły jak „Mad Max 2”, „Gry Wojenne” czy „Terminator”. Później przyszła pora na gry z silnie inspirowanym „Mad Maxem” legendarnym cRPGiem pod tytułem „Fallout”. Konflikt nuklearny ma jeszcze jedną „zaletę” - wraz z wojną dostajemy w gratisie lejący się z nieba ogień. Sami przyznacie, że ciężko o bardziej spektakularne kopnięcie w kalendarz. Dlatego też mimo zakończenia zimnej wojny i ciągłego zmniejszania potencjału atomowego światowych mocarstw motyw zagłady jądrowej pozostaje żywy w grach i kinematografii. Co i rusz serwuje się nam mniej lub bardziej ponure produkcje, w których główni bohaterowie przemierzają umierający świat w poszukiwaniu ratunku...
Co obejrzeć?
Chłopiec i jego pies – USA 1975
Dr. Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę – USA 1964
Droga - USA 2009
Głowa do wycierania - USA 1977
Wysłannik Przyszłości - USA 1997
Księga ocalenia - USA 2010
Mad Max 2 - Australia 1982
Mad Max 3 – Australia, USA 1985
Wszystkie Terminatory ;)
A gdy zawieje wiatr – Wielka Brytania 1986
Zima żywych trupów – Finlandia 2005
Władca Much - Wielka Brytania 1963
Powietrze w powyższym cytacie nie jest oczywiście tym, czym oddychamy. Chodzi o morowe powietrze – choroby. One także wkradły się w łaski speców z świętego gaju. Strach przed chorobami tkwi w nas od zawsze, wystarczy nam, że napatrzymy się na chorujących bliskich żebyśmy mieć dość. Gdy słyszymy o epidemiach, które trapiły niegdyś ludzkość trochę nie dowierzamy. Nie potrafimy sobie wyobrazić, że Czarna Śmierć zebrała żniwo w postaci nawet 60% populacji Europy. Dla ludzi, którzy widzieli umierające całe miasta to musiało wyglądać jak gniew Boży. Początkowo z epidemią próbowano walczyć, ale szybko okazało się, że skala zjawiska i szybkość postępowania objawów sprawiły, że w wielu miejscach nie było komu chować zmarłych. To jeszcze nie był jednak koniec. Ci którzy przeżyli musieli się zmagać z wszechobecnym głodem i kolejnymi falami epidemii... Populacja Europy wróciła do stanu sprzed epidemii dopiero po 150 latach. Nic więc dziwnego, że lęk przed chorobami zakorzenił się w naszej kulturze głęboko. Jak na ironię, rozwój medycyny tego lęku nie osłabił, bo mimo dostępności nowoczesnych leków poznaliśmy nowe choroby nieuleczalne, oraz takie, które potrafią uśmiercić człowieka bardzo szybko...
Co obejrzeć?
Casshern – Japonia 2004
Ludzkie Dzieci - USA 2006
Miasto ślepców - Brazylia, Japonia, Kanada 2008
Contagion, Epidemia strachu - USA, Zjednoczone Emiraty Arabskie 2011
Epidemia - USA 1995
Zagłada - USA 2006
Został jeszcze ogień. Czasem bywa skrzesany ręką ludzką, jak w Falloucie, a innym razem jego źródło jest jak najbardziej naturalne i przez to... straszniejsze. Wiemy, że żeby nie usmażyć się w atomowej pożodze „wystarczy” nie dopuścić do wojny atomowej, ale jak powstrzymać szalejące siły natury? Pamiętacie wybuch wulkanu o czarującej nazwie Eyjafjallajökull? Nie stało się tak naprawdę nic, bo ewakuowano wszystkich mieszkańców z zagrożonych terenów, ale i tak pył wulkaniczny na długo zakłócił ruch lotniczy w naszej części świata. O Pompejach też pewnie słyszeliście. Erupcja Wezuwiusza pokryła to miasto w dzisiejszych Włoszech nawet sześciometrową warstwą pyłu niszcząc miasto na zawsze. Skutki tamtego wybuchu odczuwano nawet w Afryce. Żeby lepiej zobrazować możliwości wulkanu wypadałoby przypomnieć erupcję Santorynu na morzu Egejskim. Wybuch tego wulkanu zatopił wyspę, na której się znajdował zostawiając jedynie kilka skrawków lądu, który pozostał niezamieszkany przez kilkaset kolejnych lat.
Żeby dobić co bardziej strachliwych czytelników trzeba jedynie wspomnieć o superwulkanach. Są one dokładnie tym co sugeruje nazwa – wulkanem do potęgi entej. Eksplozja tylko jednego z tych maleństw jest w stanie posłać do piachu większość ludzkiej populacji. Ilość gazów i pyłu wyrzuconego w powietrze sprawi, że nastąpi zima wulkaniczna, czyli właściwie kolejna epoka lodowcowa. Lądy zatrzęsą się w posadach, a wszystko w najbliższym sąsiedztwie wulkanu po prostu przestanie istnieć. Jeśli myślicie, że brzmi to jak nierealny scenariusz horroru to musicie wiedzieć, że wulkan Toba na Sumatrze już kiedyś postawił nasz gatunek na krawędzi zagłady. Żeby było jeszcze śmieszniej trzeba powiedzieć, że nie wiadomo ile jest na naszej planecie superwulkanów, bo występują one pod ziemią i żeby je znaleźć trzeba przeprowadzić badania geologiczne. Najbardziej przegibane mają Japończycy, bo znaleźli u siebie aż trzy takie cudeńka. Najbliżej nas zlokalizowano jeden w Niemczech, ale równie dobrze każdy z nas może właśnie dosłownie siedzieć na takim wulkanie...
Co obejrzeć?
2012 - USA 2009
Bestie z południowych krain - USA 2012
Wodny świat - USA 1994
Wulkan - USA 1997
Czasem zagrożenie przychodzi z nieba... Uderzenie asteroidy przemawia do wyobraźni. Zwłaszcza, że niedawno mieliśmy okazję obserwować skutki wybuchu nad obwodem czelabińskim w Rosji. Tak po prawdzie to co się tam stało było skutkiem wybuchu największego meteorytu od ponad stu lat. Poprzedni wielki meteor rąbnął w 1908 roku środkowej Syberii i wywołał słynną katastrofę tunguską. Fala uderzeniowa powaliła drzewa w promieniu czterdziestu kilometrów, a huk eksplozji dało się usłyszeć nawet tysiąc kilometrów od miejsca zdarzenia. Wstrząs sejsmiczny wywołany eksplozją asteroidy okrążył ziemię dwukrotnie zanim stał się niemożliwy do zarejestrowania, a zmiany ciśnienia wywołały podmuchy wiatru na całym świecie. Najbardziej niesamowite jest to, że znajdujący się w pobliżu (czyli jakieś kilkadziesiąt kilometrów) miejsca katastrofy świadkowie przeżyli i wymigali się jedynie czasową utratą słuchu, ale za to potem mogli opowiadać o słupie ognia wysokim na 20 kilometrów...
Co obejrzeć?
Hell - Niemcy, Szwajcaria 2011
Armaggedon - USA 1998
Dzień Zagłady - USA 1998
„Chleba naszego...”
Obok konfliktów zbrojnych i katastrof najbardziej wyróżniającą się kategorią apokaliptycznych wizji są „braki”. Braki czego, spytacie? Ano tego co komu się wydaje najważniejsze i niemożliwe do zastąpienia. Stanisław Lem swego czasu napisał książkę pod tytułem „Pamiętnik znaleziony w wannie” gdzie opisuje upadek naszej cywilizacji na skutek... niszczenia papieru. Dziś może brzmi to dziwnie, a nawet śmiesznie, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu wizja świata pozbawionego papieru była iście apokaliptyczna. Zapomnijcie na chwilę o komputerach i internecie i wyobraźcie sobie, że niemal cały papier na świecie rozpadł się w kilka dni na biało-szary proszek. Szlag trafił cały dorobek ludzkości, została jedynie ta wiedza, którą zapamiętaliśmy. W cień odchodzą piękne powieści, wzruszające wiersze, niemal cała wiedza naukowa zostaje zredukowana do nędznych strzępków. Koniec, zaczynamy od zera.
Podobną, ale bardziej uwspółcześnioną wersję tych wydarzeń serwują nam twórcy serialu „Revolution”, którzy stawiają kontrowersyjne pytanie. Co stałoby się gdyby nagle prąd „zniknął” i w jednej chwili przestały działać WSZYSTKIE urządzenia oparte na energii elektrycznej. Co prawda wizja przedstawiona w serialu jest moim zdaniem grubo przesadzona, ale... kto wie?
Co obejrzeć?
Revolution – USA 2012
W stronę Słońca - USA, Wielka Brytania 2007
„I zgromadził ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon.”
Człowiek to takie stworzenie, któremu zawsze jest mało. Gdy okazało się, że eksploatowanie w kółko tych samych motywów może być nudne zaczęto kreować nowy podgatunek „strasznych historii”. Żadna siła natury nie może równać się z potęgą ludzkiej wyobraźni! Kino szybko nasyciło się różnej maści wykolejeńcami, którzy z różnych przyczyn postanawiali zniszczyć świat. Kino widziało już ataki kosmitów na ziemię, zbuntowane maszyny i (nomen omen) apokalipsę zombie. Do katastrofy dochodzi z różnych przyczyn, ale jedno się nie zmienia – krwiożerczy przeciwnik być musi i basta! Bez wroga, który nie ma innych zajęć jak tylko eksterminacja homo sapiens kino obyć się już chyba nie może...
Co obejrzeć?
28 dni później – Wielka Brytania 2002
28 tygodni później - Wielka Brytania, 2007
Czarna owca – Nowa Zelandia 2006 (komedia z elementami gore!)
Daybreakers - Australia, USA 2009
Jestem legendą - USA 2007
Terminatory (tak, znowu)
Zima żywych trupów – Finlandia 2005
„I otrze Bóg wszelką łzę z oczów ich; a śmierci więcej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy pominęły.”
Wypadałoby powoli kończyć. Tematu oczywiście nie wyczerpałem całkowicie, ale myślę, że każdy fan klimatów postapokaliptycznych znajdzie tu coś dla siebie. Macie jakiś ulubiony film w tych klimatach, o którym nie tutaj nie wspomniałem? A może pominąłem w swych wynurzeniach coś istotnego? Zapraszam do dyskusji!