Sabaton - Carolus Rex - Recenzje(14). - Bartek Pacuła - 9 grudnia 2013

Sabaton - Carolus Rex - Recenzje(14).

Sabaton to bez wątpienia grupa wyjątkowa. Daremnie szukać innych zespołów power-metalowych nagrywających całe albumy koncepcyjne albo takie, które cieszyłyby się podobnym uznaniem w Polsce. O wyjątkowości relacji na linii Sabaton-Polacy niech świadczą koncerty, które u nas regularnie się odbywają, a wyjątkowość ich płyt znakomicie pokazuje ich ostatnie dzieło – Carolus Rex.

Carolus Rex - okładka.

Album ten został wydany pod koniec maja 2012 roku, do tej pory zdążył okryć się platyną w Szwecji i złotem w Polsce oraz przyciągnąć masę nowych fanów do tego zespołu. A co się kryje za tym niesamowitym sukcesem artystycznym i komercyjnym? Sabaton znany jest z śpiewania o realnych konfliktach, które miały swe miejsce w historii ludzkości, najczęściej śpiewali o II wojnie światowej. Tym razem postanowili zaśpiewać o historii swojego własnego kraju, czyli Szwecji, przybliżając czasy największej świetności szwedzkiego imperium oraz jego upadek na początku XVIII wieku, nie porzucając oczywiście power-metalowego grania.

Zespół, jeszcze w starym składzie.

Album otwiera krótki wstęp instrumentalny, zatytułowany Dominium Maris Baltici, który zapowiada power i czad, jaki  znajdziemy na tej płycie i płynnie przechodzi do pierwszego, ”normalnego”, utworu, czyli The Lion From the North, który opowiada o wielkim królu i dowódcy Gustawie II Adolfie Wazie, który w historii Polski zapisał się średnio, natomiast w historii Europy znany jest jako chyba najlepszy dowódca wojny trzydziestoletniej. Utwór jest szybki, epicki, ale przy tym dostojny. Na dodatek choć utrzymany w spójnej stylistyce jest dosyć różnorodny – od popisów wokalisty, przez chóry, do solówek instrumentalnych. Jeszcze ciekawiej prezentuje się następny utwór, czyli Gott Mit Uns, który opowiada o I bitwie pod Breitenfeld(jest to jedno z najświetniejszych zwycięstw Gustawa II nad wojskami Cesarstwa Niemieckiego).  Szczególnie świetnie prezentuje się tu szybki, zwarty refren, w którym słyszymy epickie i chóralne tytułowe Gott Mit Uns. Piosenka ta jest jedną z najkrótszych na płycie, lecz ma w sobie przysłowiowe je***ęcie. Następna piosenka jest już dłuższa, spokojniejsza i odrobinę gorsza, choć nadal trzymająca niezwykle wysoki poziom. Nosi tytuł A Lifetime of War i mówi o nieszczęściach, które przyniosła na ludzi wojna trzydziestoletnia. 1648, czyli kolejny utwór, opowiada o oblężeniu Pragi przez wojska szwedzkie pod sam koniec wojny trzydziestoletniej. Ponownie otrzymujemy tutaj odpowiednią dawkę epickości, zarówno za sprawą muzyki, jak i podniosłego tekstu. Tutaj warto zaznaczyć, że Sabaton utrzymał poziom podniosłości na odpowiednim poziomie, w odróżnieniu od wielu innych grup power-metalowych, z Manowarem na czele. Kolejna piosenka, zatytułowana The Carolean’s Prayer, rozpoczyna się od krótkiego motywu organowego, by potem płynnie przejść w bardzo spokojny utwór poświęcony żołnierzom szwedzkim, króla Szwecji z początków XVIII wieku. Bez wątpienia siła tej piosenki leży w refrenie, który swoją siłą kontrastuje z powolnymi, melancholijnymi zwrotkami. Jedyną wadą tej piosenki jest jej długość – trwa ona ponad 6 minut, przez co delikatnie się rozmywa, jednak nie oznacza to, że jest nudna lub nieciekawa – wręcz przeciwnie – jest to kolejna znakomita piosenka, która tylko potwierdza wysoką formę zespołu przy nagrywaniu tego albumu.

Carolus Rex - wersja z przeźroczystymi winylami.

Jednak o tym utworze szybko zapominamy, gdyż następna piosenka, Carolus Rex, niszczy wszystko co pojawiło się na tej płycie, a także prawie wszystko, co Sabaton kiedykolwiek nagrał. Opowiada ona o koronacji Karola XII, wybitnego wodza, który uczestniczył w III wojnie północnej(zwanej też wielką wojną północną). Utwór jest świetny – epicki, dobrze wyważony, z świetną melodią i odpowiednio podniosłym tekstem oraz z genialnym refrenem. Przez tę piosenkę nie odsłuchałem tego albumu „na raz”, gdyż nie mogłem przejść do następnego utworu, wracając cały czas do Carolus Rex. Gdy jednak w końcu ta niełatwa sztuka mi się udała okazało się, że następna piosenka również jest znakomita. Nosi ona tytuł Killing Ground, opowiada o bitwie pod Wschową(starcie to odbyło się podczas wyżej wspomnianej III wojny północnej) i jest to chyba najbardziej power-metalowy kawałek na tej płycie. Tempo od samego początku jest zawrotne i praktycznie nie zwalnia ani na chwilę. Następny utwór, Poltava, również opowiada o wielkiej bitwie, tym razem o bitwie pod Połtawą, która była największą klęską militarną Szwecji i która była początkiem końca mocarstwowości tego kraju. Również przy okazji tej piosenki otrzymujemy to wszystko, co wcześniej, równie dobre i równie epickie. Ważne jest, że w odróżnieniu np. od ostatniej płyty Motorhead tutaj nie odczuwamy znużenia, bo piosenki, choć utrzymane w podobnej stylistyce, mimo wszystko różnią się od siebie. Long Live the King to piosenka opowiadająca o śmierci Karola XII w 1718 roku i stanowi swoisty odpoczynek, stawiając na wolniejsze zwrotki i odrobinę bardziej podniosły(to możliwe?) refren. Kolejnym elementem w sabatonowej historii Szwecji jest utwór Ruine Imperii, zaśpiewany po szwedzku i odpowiadający o ostatecznym upadku Imperium Szwedzkiego(co stało się po podpisaniu w 1721 roku pokoju w Nystad) . Jest to niezwykle dostojna piosenka, ze znakomitym refrenem(co jest znamienne dla tego albumu), która dzięki użyciu rodzimego języka muzyków, zyskuje na walorach artystycznych. Tutaj kończy się historia opowiedziana przez Sabaton, a nam pozostaje odsłuchanie dwóch utworów będących coverami – In the Army Now Bolland & Bolland(choć najbardziej znana wersja pochodzi od Status Quo) i Twilight of the Thunder God zespołu Amon Amarth. Ta pierwsza jest bardzo przyejmna, choć pokazuje niedostatki techniczne chłopaków z Sabatonu, ta druga to nie moja bajka.

Carolus Rex - wersja z 2-kolorowym winylem.

Warto tutaj napisać, że zespół zdecydował się na ponowne nagranie tej płyty, ale całkowicie po Szwedzku. Utwory brzmią trochę inaczej, niektórym podobają się bardziej po angielsku, innym nie – jednak jest to świetna inicjatywa, która sprawia, że album ten jest naprawdę wyjątkowym przeżyciem. Równie pozytywny jest fakt, że Carolus Rex wyszedł w wielu wersjach. Można go kupić na CD, na LP(podwójnym przeźroczystym lub niebiesko-żółtym w wersji szwedzkiej) oraz w specjalnej edycji(1000 sztuk, która zawierała 2 płyty CD z wersją zarówno angielską, jak i szwedzką).

Album ten jest najwybitniejszym osiągnięciem szwedzkiej grupy Sabaton. Jest świetny, epicki, podniosły, znakomicie przemyślany i zrobiony. Każda piosenka jest co najmniej dobra, brak tu przypadkowych zapychaczy, które sztucznie wydłużają czas płyty, a do niektórych kawałków wracałem już z tysiąc razy.  Oczywiście jest to power-metal i nie każdego musi to przekonywać, na dodatek obiektywnie nie jest to muzyka najwyższych lotów, ale gwarantuję, że ci z Was, którzy nie muszą mieć muzycznego kija w dupie będą się bawić znakomicie. Ja się bawiłem. 

PS. Drobny błąd się wkradł. Imperium Szwedzkie przestało być potęgą w wieku XVIII(od 1721), a nie w XVII - jak napisałem. Dziękuję MaKaB-owi za zwrócenie uwagi. 

Bartek Pacuła
9 grudnia 2013 - 18:08