Pamiętam jak wielkim odkryciem była dla mnie grupa o nazwie AudioFeels. Nie miałem pojęcia, że byli w Mam Talent, nie wiedziałem też, że poszło im tam naprawdę dobrze, ale gdy po raz pierwszy usłyszałem ich debiutancki krążek, zatytułowany UnCovered, byłem szczerze zachwycony. W pod koniec tego roku muzycy wydali czwarty album noszący tytuł Świątecznie, tym razem biorąc na warsztat(niespodzianka) piosenki świąteczne oraz kolędy. Choć melodie świąteczne są pozornie proste, to de facto bardzo trudno się z nimi zmierzyć i wyjść zwycięsko. A jak to wyszło AudioFeels? Zapraszam do przeczytana recenzji!
AudioFeels jest bez wątpienia grupą wartą uwagi. Chłopaki z tego zespołu wykonują tzw. vocal play, czyli muzykę, w której wszystko co słyszymy wydobywane jest z człowieka – od(co oczywiste) śpiewu, przez dźwięki gitar, trąbek i klawiszy, na sekcji rytmicznej skończywszy. Sam zespół istnieje już od 2007 roku, rok później zajęli 3. miejsce w TVN-owskim show Mam Talent, a w 2009 wydali wyżej wspomniany debiutancki album, który został doceniony zarówno przez krytyków, jak i słuchaczy, okrywając się ostatecznie złotem, co na polskie warunki wyczynem jest nieprzeciętnym. 4 grudnia 2013 roku otrzymaliśmy ich kolejny krążek, który korzysta z magii nadchodzących świąt. AudioFeels bardzo lubię, święta uwielbiam, ale po kilkukrotnym odsłuchaniu tej płyty mogę od razu powiedzieć – słabe to, naprawdę słabe. Co się z Wami, drogie AudioFeels, podziało??
Płyta zaczyna się od piosenki White Christmas. Sama piosenka jest już klasykiem, zdobyła Oscara w 1943 roku, a ostatnio została spopularyzowana przez Taylor Swift. Jednak na pewno nie zostanie spopularyzowana przez AudioFeels – ich wersja pozbawiona jest jakiejkolwiek pasji czy magii świąt. Wszystko sprawia wrażenie sztucznego, na dodatek nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że muzycy co raz bardziej nie domagają technicznie. Po tym piosenkowym otwarciu dostajemy z kolei maraton złożony z 7 kolęd. Na sam początek – Pójdźmy wszyscy do stajenki. Słyszałem tę kolędę milion razy, w przeróżnych wersjach i aranżacjach, ale tak nudnej wersji nie słyszałem przenigdy. Te wszystkie zmiany i zabiegi artystyczne, które tak świetnie prezentowały się na UnCovered tutaj gdzieś zniknęły albo zrobione zostały na poziomie, który budzi politowanie lub zażenowanie. Niestety potem jest jeszcze gorzej – nadchodzi bowiem kolęda Oj, maluśki, maluśki. Osobiście za tą kolędą nie przepadam, ale wiem(bo słyszałem), że da się ja zrobić co najmniej przyzwoicie. Na tej płycie dostajemy jednak wersję naprawdę złą. Panowie z AudioFeels zaprosili do nagrania tej kolędy Natalię Kukulską, lecz chyba gdzieś przeoczyli fakt, że samo znane nazwisko nie zapewnia jeszcze żadnemu utworowi jakości, ponieważ trzeba mieć jeszcze pomysł. Tu pomysłu nie ma, są za to niedoróbki techniczne, nuda i ból duszy – a to wszystko na przestrzeni tylko 3 minut! Na moje nieszczęście panowie postanowili trzymać równy „poziom”, bo Jezus malusieńki jest równie „udany” co poprzednie kolędy.
Anioł pasterzom mówił, choć nie robi szału, wybija się pozytywnie, spodobał mi się tutaj wokal oraz niezłe chóry oraz kilka drobnych artystycznych detali, a całości słucha się nawet miło. Krótko trwała jednak ta moja radość, gdyż potem otrzymałem najgorszą(NAJGORSZĄ) wersję Wśród nocnej ciszy, jaką dane mi było słyszeć. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak można taki kawał świetnej kolędy tak bardzo zje**ć, ale sztuka ta udała się właśnie AudioFeels. Ten kawałek można podsumować wyrażeniem zapożyczonym od Kabaretu Moralnego Niepokoju – hańba i nuda. Ostatnie dwie kolędy, Cicha noc i Przybieżeli do Betlejem, zostały nagrane z chórem Puellae Orantes. Ta pierwsza jest równie tragiczna co reszta, ta druga jest nawet niezła, a beat w niej użyty kojarzy się z hip-hopem, dzięki czemu kolęda naprawdę daje rade.
W tym momencie kończą się kolędy, a słuchaczowi zostało do przesłuchania jeszcze 5 piosenek bożonarodzeniowych. Pierwszą z nich jest utwór Jest taki dzień i osobiście dla mnie jest to najjaśniejszy moment płyty. Ponownie przy nagraniu tej piosenki wziął udział wyżej wspomniany chór, ale tym razem został on dobrze użyty. Piosenka ma klimat, jest dobrze zrobiona i pokazuje, że potencjał nadal w AudioFeels drzemie. Następna piosenka, Winter Wonderland, również najgorsza nie jest, choć słyszałem lepsze wersje. Przy okazji tej piosenki mamy okazję usłyszeć Monikę Borzym i prezentuje się ona o wiele lepiej od Natalii Kukulskiej. Niestety ostatnie trzy utwory, zatytułowane kolejno Let it Snow, Carol of the Bells oraz Ah, Bleak and Chill the Wintry Wind, to powrót do mrocznych rządów nudy, nadęcia i braku jakiejkolwiek radości. Całość sprawia wrażenie pustej, a ostatnie dwie piosenki wydają się być wepchnięte na chama, gdy muzycy zorientowali się, jak krótka jest ich płyta.
AudiFeels to grupa, która powoli, acz systematycznie i regularnie stacza się, osiągając co raz gorszy poziom. Pierwsza płyta była majstersztykiem – muzycznym, technicznym i dźwiękowym. Druga – Unfinished – tak dobra nie była, ale trzymała wysoki poziom, szczególnie pierwsza płyta z coverami. Na początku 2013 roku otrzymaliśmy zapis koncertu, który, choć przyzwoity, był płytą gorszą od obu wyżej wymienionych. A teraz mamy Świątecznie – zdecydowanie najgorszą płytę z dorobku tej grupy. Mam nadzieję, że tendencja ta się odwróci i następny album będzie lepszy. Bo jeżeli nie, to będzie to jeden z najgorszej zmarnowanych talentów na polskiej scenie muzycznej. A talentów u nas nigdy za wiele.
PS. Wiem, że miałem wrzucić recenzję Swedish Empire Live, ale po odsłuchaniu Świątecznie nie mogłem się powstrzymać przed zrecenzowaniem właśnie tego albumu. Zatem SEL przenoszę na następny tydzień.
Zapraszam również do zapoznania się z poprzednimi recenzjami:
Sabaton – Carolus Rex: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81968
Amorphis – Circle: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81823
Mike Oldfield – Five Miles Out oraz Crises: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81658