Recenzja książki „Spalony” Andrzeja Iwana - Brucevsky - 2 lutego 2014

Recenzja książki „Spalony” Andrzeja Iwana

Źródło: sport.pl

Autor dobrej autobiografii musi mieć dużo ciekawego do powiedzenia, by jego opowieść potrafiła przykuwać uwagę czytelnika. Andrzej Iwan z pewnością spełnia ten wymóg, bo sporo przeżył jako piłkarz, a i wiele go spotkało w życiu osobistym. Były reprezentant Polski, opisując swoje losy, przy okazji rzucił nieco więcej światła na czasy PRL-u, pokazał świat polskiej piłki, a i powiedział sporo na temat polskiej drużyny narodowej z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Czy odkrywającego wiele tajemnic, a i będącego trochę osobistą spowiedzią piłkarza, Spalonego warto przeczytać?

Andrzej Iwan urodził się w 1959 roku w Krakowie. Swoją piłkarską przygodę rozpoczął jako dziecko w Wandzie Kraków, z której w 1976 roku trafił do Wisły. Reprezentując barwy „Białej Gwiazdy” wystąpił w prawie dwustu spotkaniach, zdobył mistrzostwo Polski i wywalczył krajowy puchar. Wraz z kolegami z Krakowa wystąpił też w rozgrywkach międzynarodowych. W 1978 roku znalazł się w kadrze Jacka Gmocha na mundial w Argentynie. Cztery lata później pojechał na mistrzostwa z drużyną Antoniego Piechniczka. Przez pewien czas występował także w Górniku Zabrze, VFL Bochum i Arisie Saloniki.

Iwan to z jednej strony jeden z najlepszych polskich zawodników XX wieku, który osiągnął sporo sukcesów, zarobił dużo pieniędzy i spędził wiele lat na zabawie i życiu w luksusie. Z drugiej strony to także człowiek od lat walczący z uzależnieniami od alkoholu i hazardu, mający problemy ze zdrowiem i przyznający się do prób samobójczych. Te dwa oblicza byłego gwiazdora Wisły Kraków widać na kartach jego autobiografii. Z jednej strony znajdziemy na nich sporo humoru i szokujących ciekawostek dotyczących choćby „polskiego bagienka”, z drugiej zmuszające do refleksji, stanowiące w praktyce ostrzeżenie, bardzo dokładne opisy jego życiowych problemów.

Spalony bezceremonialnie obchodzi się z polską piłką nożną. Układy i sprzedane mecze były obecne w niej od lat i trudno przypuszczać, że dzisiaj w tej kwestii wiele się zmieniło. Z punktu widzenia kibica, który chciałby dopingować ulubiony klub z rodzinnego miasta, może to być bardzo bolesne zderzenie z rzeczywistością, które jest w stanie zachwiać wiarę w sport. Oczywiście o ile ktoś nadal ją posiada. Iwan zdradza też kulisy pracy wielu ludzi, m.in. Oresta Lenczyka, Antoniego Piechniczka i Jacka Gmocha. Znany dzisiaj medialny wizerunek tych trzech szkoleniowców kłoci się z opisami i wspominkami Iwana i daje podstawy, by nieco inaczej spojrzeć na tych utytułowanych trenerów.  

Autobiografia Andrzeja Iwana nie jest łatwą lekturą, choć po pierwszych kilku rozdziałach można odnieść takie wrażenie. Później jednak tematyka robi się poważniejsza, a czytelnikowi coraz rzadziej do śmiechu. Samo zakończenie, choć autor próbował ratować je krótką anegdotką, pozostawia człowieka z ciężarem przemyśleń, w melancholijnym nastroju i w zadumie nad życiem. Druga część książki zdecydowanie nie nadaje się na relaksujące posiedzenie przy kominku w weekend. To męcząca, poważna i trudna relacja człowieka z jego przegranej walki z nałogami, której efektem końcowym były dwie próby samobójcze.

Spalonego polecał już eJay i wypada mi tylko podpisać się pod jego słowami. To w wielu miejscach szokująca lektura, która doprawiona jest też czarnym humorem. To ciekawy zbiór informacji o czasach poprzedniego ustroju i polskiej piłce nożnej minionych lat. To też dająca do myślenia spowiedź człowieka, który osiągał sukcesy, miał sławę i pieniądze, a potem stoczył się na dno. Warto przeczytać.

Plusy:
-    sporo informacji o polskiej piłce i znanych trenerach
-    czarny humor
-    szokujące ciekawostki
-    osobiste i bardzo dobitne wyznania człowieka uzależnionego od alkoholu i hazardu

Minusy:
- niektórych może zniechęcić ciężka tematyka, gdy autor odchodzi od piłki nożnej

Brucevsky
2 lutego 2014 - 10:55