Za niedługo Wielkanoc. Jest to wiadomość dobra na co najmniej kilku płaszczyznach. Jest to czas spotkań z rodziną (chociaż nie wiem czy dla wszystkich to dobrze), wolnego od pracy. Jest to również okres wytężonego jedzenia, a dla niektórych ważny czas w sferze duchowej. Od 2004 roku jest to jednak czas czegoś jeszcze. Bo właśnie od 11 już lat rok w rok organizowany jest w Krakowie festiwal Misteria Paschalia – prawdziwe święto dla miłośników muzyki dawnej, z naciskiem na barokową. Do najnowszej, 11-tej, edycji tego festiwalu pozostał już niecały miesiąc, pomyślałem więc, że to dobra pora, by opisać krótko historię tego niezwykłego przedsięwzięcia.
Założenia festiwalu są same z siebie bardzo proste. Trwa on od Wielkiego Poniedziałku do Niedzieli Wielkanocnej, a co wieczór w Filharmonii Krakowskiej, różnych kościołach (ostatnio w Kościele św. Katarzyny) bądź w Kaplicy św. Kingi znajdującej się w Kopalni Soli w Wieliczce grane są koncerty muzyki dawnej. Warto tutaj zaznaczyć wyraźnie ten aspekt muzyki dawnej, która nie jest dokładnie tym samym co muzyka klasyczna. W repertuarze festiwalu znajduje się miejsce dla muzyki renesansowej, barokowej czy klasycystycznej, nigdy jednak nie występują rzeczy relatywnie nowe (XX wiek na przykład).
Jako że festiwal ten dokładnie pokrywa się z Wielkanocą, to i jego tematyka krąży wokół niej. Stąd też najczęściej uświadczymy na nim muzykę religijną (jak Wielka msza w c-moll Mozarta), chociaż znajduje się też miejsce na rzeczy „lżejsze”, np. utwory Handla. Festiwal ten odbywa się, co już zdążyłem napisać, od roku 2004. Od tej pory zdążył zasłynąć na świecie jako festiwal wysokiej próby, wielokrotnie nagradzany (miano Turystycznego Produktu 2004 roku od Polskiej Organizacji Turystycznej czy nagroda Afisz-wydarzenia kulturalne 2007 od tygodnika Polityka), a przed wszystkim jako wielkie wydarzenie, z którym związane są wielkie (naprawdę WIELKIE) nazwiska muzyki dawnej.
Już od samego początku, 11 lat temu, festiwal mógł pochwalić się kilkoma naprawdę miłymi nazwiskami – najlepiej będzie chyba wymienić nasz jazzowy skarb, czyli Stanisława Sojkę. Jak się jednak później okazało nazwisko Sojka i tak okazało się małe w porównaniu do ludzi pojawiających się na festiwalu. Do 2007 roku na Rynku Głównym w Krakowie pojawili się ludzie ważni (czy tego chcemy, czy nie) dla polskiej muzyki. By daleko nie szukać można wymienić Justynę Steczkowską czy Zbigniewa Wodeckiego. Jednak od 2008 roku porzucono koncertowanie na krakowskim Rynku (na szczęście) i skupiono się na wydarzeniach odbywających się pod dachem – najczęściej Filharmonii Krakowskiej. To w 2008 roku pojawiły się na raz aż cztery kosmicznie ważne nazwiska znane każdemu, kto choć trochę dłużej posiedział w muzyce dawnej – wielki Jordi Savall (założyciel i właściciel wytwórni płytowej Alia Vox oraz znany i znakomity dyrygent), Vincent Dumestre – założyciel Le Poeme Harmonique, Fabio Biondi i jego zespół specjalizujący się w graniu muzyki barokowej - Europa Galante (chociaż oni pojawili się już w 2006 roku), a także Marc Minkowski ze swoją uznaną i cenioną orkiestrą Les Musiciens du Louvre-Grenoble. Tej czwórce towarzyszyli „mniej znani” ludzie, którzy na niejednym festiwalu muzyki klasycznej czy dawnej byliby gwiazdami nr 1.
Co ważniejsze – ten natłok wspaniałych nazwisk w 2008 roku nie był wynikiem przypadku, a pochodził od konsekwentnie budowanej marki, która z roku na rok zyskiwała co raz większe uznanie. Potwierdzały to następne lata – w 2009 roku do Krakowa wrócili Fabio Biondi, Vincent Dumestre i Jordi Saval (jak się potem okazało ci panowie mieli powracać na Misteria Paschalia regularnie), a przy okazji każdej następnej edycji tego festiwalu mogliśmy gościć kolejnych znakomitych gości, którzy dawali krakowskiej publiczności co raz lepsze występy. Kolejnym przełomowym rokiem był 2011, kiedy postanowiono trochę zmienić formułę festiwalu. Postanowiono bowiem wtedy, że festiwal Misteria Paschalia podzielone zostaną na trzy części. Pierwsza z nich, główna (Mainstream), to powtórka z lat poprzednich – wielcy goście, ważne osobistości i cenione nazwiska plus wspaniała muzyka dawna. Druga części została nazwana Debuts – i jak sugeruje sama nazwa były to koncerty nowych, młodych zespołów, w których dostrzeżono odpowiednio wielki potencjał, a które nie cieszyły się jeszcze wielką sławą. Trzecia część, czyli Trance, została pomyślana jako czas, w którym muzycy rozrywkowi pokazują swoje własne podejście do tematu pasyjnego.
W tym roku odbędzie się kolejna edycja festiwalu, która wzorem poprzedniczek również pęka w szwach od znanych osobistości. Najciekawiej, moim zdaniem, zapowiada się koncert pod batutą belgijskiego dyrygenta Rene Jacobsa, znanego mi najbardziej ze współpracy z wytwórnią płytową Harmonia Mundi. Zapowiada się więc kolejna wielka uczta dla miłośników muzyki dawnej, na którą, nie ukrywam, czekam z co raz większą niecierpliwością.
A jak wyglądała moja historia z festiwalem Misteria Paschalia? Po raz pierwszy pojawiłem się na nim w roku 2012. Dość wcześnie jak na mój wiek, dość późno jednak jak na historię festiwalu. Nie mogłem jednak trafić lepiej na mój festiwalowy debiut – poszedłem bowiem na koncert Simone Kermes, która wykonywała dzieła Georga Handla. Simone to pochodząca z Niemiec sopranistka obdarzona naprawdę cudownym głosem. Koncertu tego nie zapomnę nigdy – po raz pierwszy doświadczyłem tego co można robić z ludzkim głosem i jak genialne (GE-NIAL-NIE) może on brzmieć. Jej występ trwał ponad dwie godziny, a minął mi zdecydowanie za szybko. Od tej pory czekam, aż odwiedzi Kraków ponownie, co póki co niestety nie miało miejsca. Rok później miałem okazję zobaczyć wspomnianego już Marca Minkowskiego z jego orkiestrą Les Musiciens du Louvre-Grenoble, którzy zagrali kantaty Bacha oraz Wielką mszę w c-moll mojego ulubionego Mozarta. I ponownie zostałem uraczony występem najwyższej, światowej klasy. W tym roku z całą rodziną kupiliśmy sześć biletów na trzy koncerty, z czego dwa pójdą dla mnie. Waham się między Europą Galante, a występem Rene Jacobsa – ale czasu na decyzję mam na szczęście jeszcze sporo.
Festiwal Misteria Paschalia to wyjątkowe, wspaniałe i niepowtarzalne doświadczenie muzyczne, które w pełni zasłużenie zbiera „ochy” i „achy” ze wszystkich stron. Jedynym poważniejszym minusem tego wydarzenia jest miejsce, gdzie odbywa się większość koncertów, czyli Filharmonia. Jest ona mała, biedna i mocno średnia pod względem dźwiękowym (swoją drogą mocno średnie w sferze jakości dźwięku są też nagrania z fesitwalowych koncertów, które na płytach pojawiają się od 2011 roku, ale minus to niewielki). Na szczęście w Krakowie na wykończeniu już jest Centrum Kongresowe, gdzie takie koncerty spokojnie będą mogły się odbywać. Festiwal ten polecam każdemu, kto ma trochę większe muzyczne aspiracje niż słuchanie popu czy rocka, a nawet jazzu. Zawsze można bowiem liczyć na niezwykłą atmosferę, wybitne wykonania wielkich dzieł muzyki dawnej oraz niezapomniane przeżycia. A tych z Was, którzy z jakiegoś powodu na tym nie mogą się pojawić zachęcam do znalezienia odpowiednich transmisji i re-transmisji radiowych – chociaż nie dają one pełnego poglądu na jakość tego festiwalu, to są to naprawdę przyjemne rzeczy.
Unboxing dotyczący muzyki klasycznej.
Poprzednie wpisy niedzielne:
Zespół Draft i opis studia Nonagram.
Czego słuchaliśmy w dzieciństwie?
Mój fanpage na FB: https://www.facebook.com/musictothepeoplemagazine