Odcinek pierwszy i zarazem ostatni - eJay - 29 marca 2014

Odcinek pierwszy i zarazem ostatni

eJay ocenia: Deus Ex: The Fall
40

Konwersje gier mobilnych na PC to prawdziwa rzadkość. Jeżeli miałbym być na maksa szczery, to uważam, że twórcy Deus Ex: The Fall pokazali sporych rozmiarów cojones. Decydując się sprzedać posiadaczom sprzętu wartego kilka tysięcy złotych coś, co w zamiarze miało hulać wyłącznie na małych ekranach dotykowych, narażają się na sporą krytykę popartą w dużej mierze dość mocnymi argumentami. Bo trzeba postawić sprawę jasno, Deus Ex: The Fall w kategorii gier na PC to miernota. Mógłbym Upadek przyrównać do pilota serialu opartego na znakomitej marce kinowej. Pilota, który posiadając 10 razy mniejszy budżet i rozmach stara się przyciągnąć uwagę atmosferą oraz nawiązaniami do oryginału. Ale robi to nieporadnie i czasem na siłę.

Umiejętnie podrasowany promo screen od twórców.

The Fall jest prequelem Buntu Ludzkości, ale należy to określenie wziąć w gruby nawias, bo historia toczy się tutaj na innym kontynencie. Gracz wciela się w postać ex-żołnierza Bena Saxona, który został zwerbowany do grupy najemników kierowanej przez tajemniczego Namira, a następnie zdradzony podczas jednej z misji specjalnych. Życie naszego protagonisty jest zagrożone również z powodu wykrycia narkotykowego spisku, który dotyczy całej ludzkości. A żeby było jeszcze ciekawiej – uzależniona od środka Nu-poz partnerka Saxona pilnie potrzebuje leku, aby przeżyć. Łącząc te 3 wątki twórcy chcieli nadać postaci głównego bohatera odpowiedniej motywacji do działania. Problem w tym, że historia o takim rozmiarze musi nieść za sobą jeszcze wciągające wątki poboczne, przemyślane misje główne oraz ciekawych NPC. Wszystkich tych elementów w The Fall zdecydowanie brakuje.

Gra ma cholernie irytującą wadę, wynikającą – no właśnie – z mobilnego rodowodu. O ile pewne rozwiązania bardzo dobrze sprawdzają się przy mazaniu palcem po ekranie, tak na PC w każdym przypadku tytuł wywala na wierzch technologiczne bebechy najgorszego sortu – ekrany ładowania co 50 metrów, drętwe animacje wrogów i absurdalnie ułomne AI. To, co na tablecie wywołuje efekt „wow”, na PC doprowadza czasami do płaczu. Gameplay nie został bowiem odpowiednio zmodyfikowany. W rezultacie gra jest banalna, nie stanowi żadnego wyzwania dla osoby uzbrojonej w gryzonia i kombinację WSAD. Fuszerkę odstawiono także w kwestii oprawy wizualnej. Poprawie uległy tylko konkretne elementy.

Weźmy na przykład wygląd postaci. Saxon jako jedyny otrzymał podrasowany na potrzeby PC model. Owszem, nie oszołamia on jakością i szczegółowością, natomiast w odróżnieniu od reszty da się na niego patrzeć. Pozostałych bohaterów skomentuję tak – jeden to humanoidalna żaba, drugi to mutant o brunatno-fioletowym odcieniu cery, a trzeci wygląda jak rozpikselowany Indianin z turystycznym kapeluszem. I nie piszę tutaj o losowych cywilach spotykanych na mieście (różniących się wyłącznie kolorami uniformu), a o ważnych z punktu widzenia fabuły NPC, z którymi Saxon prowadzi dialogi.

W karcie sklepowej na Steamie twórcy przedstawiają szereg usprawnień, które pozwoliły dostosować rozgrywkę do wymagań PC. Zmiany w zakresie gameplaya są odczuwalne, natomiast nie mogę uciec od wrażenia, że kierowanie, ukrywanie się i strzelanie zostało okaleczone. Wygląda to mniej więcej tak jakby studio N-Fusion wcisnęło wszystkie patenty metodą „aby grało się na klawiaturze i myszce”, natomiast zabrakło tu jakiegokolwiek szlifu. Nie przypominam sobie, abym w ostatnich latach grał w jakikolwiek tytuł posiadający gorszą mechanikę strzelania. The Fall bije w tym aspekcie wszystkie rekordy.

Rozwój postaci z Buntu Ludzkości - jeden z jaśniejszych punktów gry

Są jednak rzeczy, które są zwyczajnie dobre i trochę poprawiają obraz całości. Z wielką przyjemnością po raz kolejny odsłuchałem soundtrack Michaela McCanna. Elektroniczne, delikatne brzmienia wzbogacone o chórek nadają rozgrywce właściwego klimatu. The Fall skopiował również system rozwoju postaci z Buntu Ludzkości, więc ponownie mogłem inwestować punkty w umiejętności hakerskie. Sam hacking nic się nie zmienił i wciąż uważam go za doskonały. Dodam również, że mimo mikroskopijnych rozmiarów mapy pozwalają na odrobinę swobody. Do celu misji prowadzi zazwyczaj kilka dróg, od głównych drzwi po kanały wentylacyjne oraz drabiny. Duch serii jest cały czas obecny i tutaj The Fall ma swojego mocnego plusa.

Nie zmienia to jednak faktu, że za 10 Euro otrzymaliśmy produkt wybrakowany i raczej mało przyjemny w odbiorze. Deus Ex: The Fall miał być cały czas rozwijany na urządzeniach mobilnych, ale kolejnych epizodów na horyzoncie nie widać. Wersja na PC tych nadziei również nie rozbudza. Kiedy po 5 godzinach ukończyłem fabułę i zobaczyłem na ekranie wielki napis „To be continued...” zdecydowanie nie nabrałem ochoty na poznanie dalszych losów Bena Saxona. Za to po raz kolejny zachciało mi się posłuchać genialnej ścieżki muzycznej z Buntu Ludzkości.

PLUSY:

+ zachowanie systemu rozwoju postaci z Buntu Ludzkości
+ niezmiernie cieszące hakowanie komputerów
+ muzyka, oraz klimat
+ pewna swoboda w wykonywaniu misji


MINUSY:
- dramatycznie słaba, niedzisiejsza grafika (mimo rzekomego podrasowania na PC)
- nieciekawy główny bohater i jeszcze gorsi NPC
- mało angażująca historia
- fatalny system strzelania
- tworząca pozory sztuczna inteligencja
- zbyt łatwa
- urwane zakończenie, brak perspektyw dla kolejnych odcinków


BTW. W grze zawarto ciekawą przepowiednię - w 2027 roku tytuł GOTY ma trafić do Final Fantasty 27.

eJay
29 marca 2014 - 15:12