Dlaczego Związek Zawodowy Muzyków się myli a jego członków powinno się wygnać na Księżyc - Słowo na niedzielę(30). - Bartek Pacuła - 7 kwietnia 2014

Dlaczego Związek Zawodowy Muzyków się myli, a jego członków powinno się wygnać na Księżyc - Słowo na niedzielę(30).

Stonesi w Polsce! Ta wieść uderzyła wszystkich fanów klasycznych rockowych brzmień niczym grom z jasnego nieba. Legendarna grupa, która dała legendarny koncert w PRL-u pod koniec legendarnych lat 60., ma przyjechać do nas i legendarnym koncertem danym 4.06 uczcić 25-lecie legendarnych wolnych wyborów. Miało być, to oczywiste, LEGENDARNIE. Stonesi akurat na przełomie czerwca i maja przywędrują na Stary Kontynent, gdzie nie koncertowali od 2007 roku. Kancelaria Prezydenta RP miała na Sotnesów wyłożyć ponoć 3mln euro (ok. 12 mln złotych), byleby tylko Jagger i spółka zagrali na Narodowym. To właśnie wtedy dowiedziałem się o istnieniu Związku Zawodowego Muzyków. A wszystko, jak zwykle, rozbiło się o kasę. 

Wiadomo, że najłatwiej sięga się po cudze. Praca jest ciężka, wyczerpująca, nierzadko trudna i totalnie angażująca człowieka emocjonalnie i fizycznie. Dlaczego więc pracować, skoro można w relatywnie łatwy sposób komuś coś zabrać - i to w majestacie prawa? Pomoc socjalna ma w niektórych wypadkach 100% rację bytu, ale często zamienia się w chamski i ordynarny drenaż państwa, które pieniądze bierze przecież z kieszeni obywateli. Czyli m.in. z mojej, gdyż pracuje i płacę podatki. Stonesi na Narodowym mieli się pojawić, a ich przyjazd miało opłacić państwo. Szybko znaleźli się jednak amatorzy łatwej i cudzej gotówki, którzy zgłosili swoje zapotrzebowanie na te 12 mln. O kim mowa? Właśnie o wspomnianym już Związku Zawodowym Muzyków. Jest to organizacja zrzeszająca CZĘŚĆ artystów obcujących z muzyką i dźwiękami z całej Polski, a ich grupa na Facebooku liczy obecnie ponad 12 tys. członków. Wojciech Kubiak, widząc tę naprawdę ogromną sumę, napisał do Prezydenta RP list otwarty, w którym sugerował, że dużo lepszym wyjściem jest zorganizowanie koncertu na Narodowym z udziałem polskich artystów. Te 12 mln miało naturalnie potem do nich trafić. Bo przecież polski artysta to człowiek głodny, biedujący, niemający na czynsz, prąd i ogrzewanie, bo polskiego artysty się nie docenia, tylko się nim gardzi, bo polski artysta jest tworem równie udanym i kompletnym (ba! nawet lepszym) co Stonesi, którzy są mocno przecenienia, a za ich popularnością stoi tylko i wyłącznie pomoc rządowa, a nie żadna ciężka praca i umiejętności.

Dokładnie takie argumenty padały w liście otwartym i w późniejszych dyskusjach, które ten list spowodował. Mi osobiście z każdą kolejną linijką tego listu, z każdym kolejnym kalekim argumentem, robiło się co raz bardziej niedobrze. Po raz kolejny bowiem przekonałem się, że bezczelność, czysta i niczym nieskrępowana nie zna granic, a jeśli chodzi o kasę, to ludzie by ją zdobyć małym wysiłkiem są w stanie zrobić wiele. Każdy, dosłownie każdy, argument "polskich artystów" jest nietrafiony. Np. ten, że polscy artyści są biedni i na nic ich nie stać, bo nikt się na nich nie umie poznać. Cóż... w tym roku nagrodę Grammy zgarnął Włodek Pawlik. Hitowe trasy koncertowe skończyli lub zaczęli dawać Marysia Peszek, Hey czy Luxtorpeda. Ten ostatni zespół nagrał ostatnio kolejny studyjny album, który został ciepło przyjęty przez fanów, a pani Peszek opublikowała świetną koncertówkę, która po raz kolejny pokazała jej klasę i wysokie umiejętności. Dobrych i docenionych polskich artystów jest milion - prócz tych wspomnianych mamy przecież Budkę Suflera, Acid Drinkers, TSA, ONA, Maanam, Niemena, Nalepę, a z tych zupełnie nowych np. Dawida Podsiadło. Oni nie są biedni. Podsiadło nie domaga się dania mu cudzych pieniędzy. Da się? Oczywiście, że się da. To, że Pan Wojciech nie ma na prąd jest spowodowane tylko jednym czynnikiem - ewidentnie nie jest dobrym muzykiem albo nie włożył wystarczająco dużej ilości pracy w budowanie swojej marki. Ale to by trzeba było pracować - i tu zaczynają się problemy. 

Podsiadło. Polski artysta, który wcale nie musi żebrać, by mieć za co opłacić za prąd.

Bo nie wiem czy Pan Wojciech wie, ale żadnemu z tych wielkich zespołów, które każdy zna i wszyscy chcą oglądać, nikt nic nie dał za darmo. Wystarczy poczytać (chociaż to też swojego rodzaju praca, więc nie dziwię się, że "polscy artyści" tego nie zrobili) kilka biografii różnych zespołów, by dostrzec jeden wspólny element, niezależnie czy to historia Elvisa, Stonesów, Led Zeppelin czy Queen - każdy z tych wykonawców na początku miał totalnie pod górkę i ich talent niewiele znaczył, jeśli nie pracowali, pracowali i jeszcze raz pracowali. Nie spali po 48h, byleby dać gdzieś 30-minutowy koncert, nie jedli pięciu obiadów z rzędu, by zakupić nowe struny do gitary. Ogólnie rzecz biorąc - wysilali się. Ale to chyba za dużo prosić "polskich artystów" o wysilenie się. Przecież im wszystko trzeba dać za darmo, prawda? Bo zawsze łatwiej sięga się nie po swoje, a po cudze. 

Innym argumentem "z dupy" jest przykład islandzki. Rząd Islandii chojną ręką wspiera tamtejszych artystów, którzy dzięki ich pomocy stają się sławni. Przykład ten jest jednak nietrafiony - i to z dwóch powodów. Po pierwsze Islandia to relatywnie mały kraj, gdzie dużo łatwiej wyłowić jakiś talent. Wyobraźmy sobie, że takie zapisy urządzamy w Polsce. Gdy ja o tym myślę, to przed oczami mam niekończące się kolejki po kasę, która szybko by znikała, niepilnowana ze względu na potężny ruch niedożywionych "artystów". Po drugie - wszystkie te wypromowane przez Islandię zespoły są zwyczajnie dobre. Np. Sigur Ros, które przecież niewiele miałoby do gadania, gdyby grali rzeczy obiektywnie słabe. A taką muzykę bez wątpienia tworzy część tych muzyków, którzy do Związku Zawodowego należą. Ale to chyba też za wiele - wymagać od kogoś, by był w czymś dobry.

Przez cały tekst używam cudzysłowu przed napisaniem "polscy artyści". Czemu? Dlatego, że Związek Zawodowy wcale ich wszystkich nie reprezentuje, a jedynie jakiś tam procent (a może i ułamek)? Dobrze podsumował to Zbigniew Wodecki (kolejny polski artysta, który bez pomocy rządu dał sobie radę), krytykując to przedsięwzięcie i mówiąc, że głos p. Wojciecha nie jest głosem środowiska. Jednak zarówno p. Wojciech, jaki i cały Związek Zawodowy Muzyków krytyki nie lubią - z uporem maniaka banują wszystkich, którzy na ich profilu na FB ośmielają się wytykać im błędy w rozumowaniu. Pozostaje mi tylko mieć nadzieje, że mnie po tym wpisie nie dopadną. 

Dawno, naprawdę dawno, nie byłem tak zły czytając coś w internecie. Okazuje się bowiem, że można od kogoś ŻĄDAĆ cudzych pieniędzy - i jeszcze oczekiwać za to podziękowań ("bo przecież wspieramy polską sztukę!"). I boli mnie to tym bardziej, że jestem podatnikiem i część tych pieniędzy rząd zabrał najpierw mnie. P. Wojciechowi radzę - niech się Pan weźmie do jakiejś normalnej roboty, skoro z muzyki Pan nie daje rady wyżyć, bo ewidentnie nikt nie chce Pana słuchać. A nam, ludziom, którzy dostają białej gorączki, gdy czytają takie rzeczy jak ten list otwarty życzę spokoju ducha i zdrowia. Coś czuję, że jeszcze o tej organizacji usłyszymy. 

PS. Koncert Stonesów u nas i tak się nie odbędzie, a info o tych 3 mln euro jest ponoć wyssane z palca. Ale to tylko sprawia, że cała ta sytuacja jest jeszcze bardziej absurdalna.  

Nie dla Związku Zawodowego Muzyków (grupa na FB).

Relacja z koncertu Hey Unplugged w Krakowie (28.03.2014).

Krótka historia krakowskiego festiwalu Misteria Paschalia.

Zespół Draft i opis studia nagraniowego Nonagram.

Mój fanpage na FB: https://www.facebook.com/musictothepeoplemagazine

 
Bartek Pacuła
7 kwietnia 2014 - 17:17